» 10 «

238 23 19
                                    

  - Dlaczego poszłaś na górę? Mówiłem, żebyś została tutaj.

  Granatowowłosa poprawiła się i usiadła na łóżku opierając plecy o poduszki. Zielonooki położył swoją głowę na jej udach, a wzrok wbił w jej twarz.

  - Miałam dziwne przeczucie... Okej? Wystarczy?

  - Jakie przeczucie?

  - Że coś się stanie. I musiałam pójść na górę, żeby się o tym przekonać czy wszystko jest w jak najlepszym porządku i... I tam widziałam tą brunetkę, która...

  - Czy ty jesteś o mnie zazdrosna? - przerwał jej i zachichotał. - To miłe uczucie. Jeszcze nikt nigdy nie był o mnie zazdrosny.

  - Przecież nie powiedziałam, że byłam zazdrosna! - pisnęła oburzona. - Denerwowało mnie to, że przy każdej możliwej sekundzie chciała dotknąć twojego seksownego ciała - prychnęła.

  - Zazdrość przez ciebie przemawia - śmiał się w najlepsze. Przewróciła teatralnie oczami. Chwycił ją za podbródek i skierował jej twarz tak, aby na niego spojrzała. - Ale zdecydowanie wolałbym, żeby to były twoje dłonie. Poza tym moje biedne uszy dalej bolą od jej krzyków - zrobił minę zbolałego kotka. - Zastanawiam się czemu Plagg nie uciekł.

  - Wiesz dzieciaku, że zatyczki z camemberta są cudowne? - kwami usiadło na głowie dziewczyny.

  - Plagg! Obrzydzasz! - na jego twarzy pojawił się grymas. - Nie masz gdzie siedzieć? - podniósł jedną brew do góry.

  - Tu mi wygodnie. Poza tym - nachylił się w jego kierunku. - Ona mnie karmi. Nie to co ty - wytknął w jego kierunku język.

  - Niech zostanie. Jest uroczy - zachichotała słodko. - Mi on nie przeszkadza.

  - Już ciebie przekupił? Czemu dałaś mu się przeciągnąć na ciemną stronę tego śmierdzącego sera? Plagg, wysuwaj pazury!

  Zawołał, a całe pomieszczenie wypełnił jasny błysk. Zasłoniła oczy dłonią. Po chwili na jej kolanach leżał przemieniony blondyn.

  - Jesteś z siebie zadowolony? Zazdrość przez ciebie przemawia. Specjalnie się przemieniłeś, żeby Plagg nie mógł nic powiedzieć?

  - Chciałem spędzić trochę czasu z tobą sam na sam, czy to źle?

  - Jakbyś mu to powiedział to by zrozumiał. A teraz będziesz musiał mu ogarnąć spory zapas sera, żeby w ogóle chciał z tobą rozmawiać!

  Jej ręka powędrowała do jego twarzy. Opuszkami palców badała jego maskę. Jego niesamowicie zielone kocie oczy przypatrywały się jej uważnie.

  - Ona jest magiczna. Nie można jej zdjąć.

  - Tak, wiem... Próbowałam i nic nie mogłam zrobić... - powiedziała sama do siebie. Po jej policzkach popłynęło kilka łez. Wtem zaczęła mocno kaszleć i nie mogła zaczerpnąć wdechu. Jej twarz dość szybko traciła kolory.

  Chłopak szybko usiadł na kolanach i objął jej twarz. Jej fiołkowe tęczówki zrobiły się białe. Chwycił mocno jej dłoń i przyłożył ją do swojej piersi.

  - Marinette! Proszę! Musisz wziąć wdech! Proszę! Zróbmy to razem! Czujesz? Moje serce bije! Ja biorę wdechy, ty też musisz! Proszę cię!

  Przymknęła powieki i zemdlała w jego ramionach. Położył ją na łóżku i nachylił policzek nad jej ustami. Nic nie wyczuwał. Szybko ściągnął ją z łóżka i ułożył na podłodze. Nachylił się i wykonał dwa wdechy, następnie zaczął uciskać jej klatkę piersiową. Powtórzył trzykrotnie czynności. W trakcie kolejnej serii uciskania jej mostka, z jej ust wydobył się cichy kaszel. Objął jej twarz swoimi dłońmi. Powoli otworzyła powieki.

Misja MiraculousOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz