Rozdział 17

12.1K 556 343
                                    

📣📣📣 Ja to bez tych ogłoszeń to już chyba żyć nie potrafię, Gwiazdeczki. 🤣🤩😉

Po kolei... Jeszcze przy okazji publikowania INVICTUS zapraszałam was dziewczyny, do śledzenia moich postów na tablicy profilowej. To tam zamieszczam wszelkie informacje dotyczące publikacji kolejnego rozdziału, czy jakiekolwiek newsy, którymi chcę się z wami podzielić. Naprawdę trudno mi jest odpisywać każdej z was z osobna, tłumacząc dlaczego, co i jak... Rozprasza to mnie, wybija z rytmu... Ponownie proszę... Zanim, dziewczyny, zaczniecie się dopytywać o kolejny rozdział, sprawdźcie, proszę, moją tablicę ( to dla tych z was, które mnie nie obserwują 🕵🏻‍♀️). 

Ten tydzień był dość ciężki dla mnie pod różnymi względami. Miałam małe ( raczej duże 😤) zwątpienie 'wiary' 👎🏻😒w naszego Grzesznika, nawet doszło do tego, że chciałam wycofać większość rozdziałów i zacząć pisać od początku. Z tego miejsca dziękuję mojej kochanej Numero Uno, @AnitaJutrowska. Jak mi się coś wali, wiem, że zawsze mnie wysłuchasz, kobieto, a jak trzeba to dasz kopa na rozpęd. Wiem, że takich dobrych duszyczek mam tutaj więcej i każda z was pomogłaby na ile tylko jest w stanie. Dziękuję, widziałam wpisy na mojej autorskiej stronie 🤗💖🥰. 

Gwiazdeczki, wiem, że czekacie niecierpliwie, więc proszę. Nawet nie miałam kiedy sprawdzić, jeżeli coś zauważycie, proszę napiszcie w komentarzu, a poprawię jutro. 

***

Santino...

W chwili, gdy to wszystko do mnie dotarło, chciałem z całych sił złapać tę sukę za gardło i udusić. Dusić długo, zaciskając palce coraz mocniej i słuchać jak jej parszywy oddech zaczyna umierać wraz z nią. Patrzeć, jak te wredne oczy nabiegają krwią i sycić się widokiem jej śmierci. Tylko, czy jedna śmierć wystarczy, aby zadośćuczynić krzywdzie, która spotkała Avę?

- To co, kochanie? Mogę?

Zamrugałem powiekami zaskoczony, że ta kobieta dalej jest w moim biurze. Byłem tak pogrążony w myślach o torturowaniu jej, że zupełnie o niej zapomniałem. Miała szczęście, że trzymała się drugiej strony szerokiego biurka i już nie wyciągała swoich łap w moją stronę. Jestem cierpliwym gościem, ale do czasu. W tej chwili ta cierpliwość jakoś dziwnie się ulotniła. Przynajmniej jeżeli chodzi o Aurelię.

- O co pytasz?

- Skarbie, czy ty mnie w ogóle słuchałeś? – zaśmiała się wkurwiająco, a ja zacisnąłem szczęki. – Mówiłam cały czas o domu wuja Alfredo, kochanie. Hotele są takie bezosobowe. Nigdy nie wiesz, kto jest za ścianą, czy cię nie podgląda, nie podsłuchuje. Tylko pomyśl, kochanie. Przecież od lat ten dom stoi pusty, a to takie śliczne miejsce. Lubiłam tam mieszkać.

- Utrzymanie takiego domu sporo kosztuje. Chyba, że potrafisz sprzątać, gotować, zajmować się ogrodem - rzuciłem bez zastanowienia. 

- Och, Sant... Ty jak zwykle tylko żartujesz – parsknęła zakładając nogę na nogę, przez co jej krótka sukienka podwinęła się ukazując bieliznę. – Przecież wiesz, że nie umiem żadnej z tych rzeczy. Od tego będę miała służbę.

A to, moi drodzy, zaczyna się robić bardzo interesujące...

Nawet bez śledztwa, które właśnie zleciłem Umberto, wiedziałem, że rodzina Aurelii nigdy nie należała do zamożnych. Z tego co pamiętam, jej ojciec był jakimś podrzędnym szczurkiem, który z wielką giwerą zastępująca mu i rozum i długość fiuta, ściągał dla don Danielo długi, od takich samych małych szczurków, jak on sam. Taki mały, zawszony chujek, który szczekał szczerbatymi zębami, jaki to on nie jest wielki mafioso. Pochodzą z jakiejś mieściny, gdzieś na północy kraju. Jej godzien pogardy i współczucia mąż rogacz, był jeszcze mniejszym chujkiem w naszych szeregach. Zginął jakoś krótko przed moim ślubem z Avą.

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz