Rozdział 27

11.7K 541 219
                                    

📣Gwiazdeczki! 

Rozdział dedykuję jednej z was. Wczoraj okrągłe urodzinki, chata pełna gości, a moja Gwiazdeczka co chwila na telefonie, sprawdzając, czy nasz Święty Grzesznik się pokazał. Gdybym wiedziała wcześniej, może udałoby mi się coś wykombinować. W końcu kolejna dziewuszka spod znaku Raka  🤗 Dla wszystkich Raczków - najlepszego, Gwiazdeczki 🍾🍹

@angelikadomnik wszystkiego najlepszego, dziewczyno i spełnienia marzeń 💯🎂🌹💐🥂🍾🍷🍹🍸🎁

Jak zwykle, niby sprawdzony, ale gdy coś zauważycie, dajcie znać w komentarzu. Poprawię przy korekcie. 

***

Santino...

W dusznym magazynie rozlegał się co chwilę krzyk. Z każdym uderzeniem słabszy, brzmiący jak jęczenie, co wkurwiało mnie niesamowicie. Chciałem słuchać wrzasku, niekończącego się histerycznego błagania o każdy następny oddech i każde bicie serca. Niestety, skurwiel, z którym się zabawiałem, okazał się tak miękką pizdą, że zanim moi chłopcy zapakowali jego ścierwo do bagażnika, ten się zlał jak niemowlak.

Ja pierdolę! Jaką można mieć frajdę, gdy twoja ofiara zachowuje się jak cipa?

Biorąc kolejny zamach, wyrzuciłem pięść wbijając ostre końce kastetu w żebra mojej ofiary, ciągnąc w górę, jak nożem. Usłyszałem bulgoczący odgłos, a zaraz po nim z jego ust wylał się strumień krwi, zalewając klatkę piersiową. Czy raczej to, co z niej zostało. Z pewnością miał połamane żebra i obite należycie nerki i wątrobę. Cała dolna cześć żeber i klatki była jedną wielką krwawą miazgą.

Przez cały czas myślałem o tym, że ten skurwiel podniósł łapę na moją kobietę! Uderzenie... Dotknął jej i posiniaczył! Uderzenie...Miał czelność... Uderzenie, po którym nastąpiła cała seria ciosów. Nawet nie zwróciłem uwagi na to, że facet zwisa z haka, jak sflaczały kutas.

- Sant, może już dasz sobie spokój?

Pytanie Riiny dotarło do mnie jak przez mgłę i wściekłe wycie wiatru, które szalały we mnie od wczorajszego dnia. Opuściłem ramiona, nie czując jak krew skapuje na moje buty i podłogę, i dysząc starałem się ocknąć. Wymazać z pamięci obrazy i wyciszyć słowa.

Odwróciłem się, zostawiając za plecami wciąż żywy kawałek ścierwa i poprzez czerwień wściekłości, z jaką jeszcze chwilę temu okładałem sukinsyna, spojrzałem na stojącego niecały metr ode mnie Sebastiano.

- W porządku, czy jeszcze potrzebujesz jednej rundki? – zapytał zerkając na swój wypasiony zegarek na lewym nadgarstku. – Mam jeszcze kilka minut, mogę poczekać.

Minąłem go zdejmując kastety i podszedłem do stojącego w rogu poobijanego zlewu. Odkręciłem wodę i najpierw wsadziłem pod zimny strumień zakrwawione dłonie. Wciąż tkwił we mnie cierń, którego kłucie było jak wrzask, że zbyt mało krwi przelał skurwiel, który dotknął moją Avę.

Gdy kolejny raz poczułem ten duszący uścisk w piersi nachyliłem się i przytrzymując krawędzi zlewu, włożyłem głowę pod lodowate strumienie wody. Poczułem, jak niska temperatura powoli gasi moją furię, która szalała we mnie od wczoraj.

Nie było trudno znaleźć tego sukinsyna, który podniósł na nią rękę, tym bardziej, że bracia Glooma już wcześnie zaczęli go namierzać. Chyba myślał, że nikt go nie znajdzie, jak zamelinuje się w dzielnicy, gdzie sąsiad nie zagląda ci przez dziurkę do klucza, a wieczorem dochodzi do masowej głuchoty i ślepoty mieszkańców, którzy nie chcąc słyszeć i widzieć tego co się dzieje na ulicach, spokojnie oddają się swoim domowym obowiązkom. Zapomniał, albo nie zdawał sobie sprawy, że to pieprzone miasto należy do nas.

HEARTLESS, The Demon from Hollywood, Cykl Trzy gwiazdy #2Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz