,,To już jutro"

2 0 0
                                    

Otworzyłam drzwi mieszkania i weszłam do środka. W salonie stał Max i patrzył się na mnie ze smutkiem. Podałam mu list, który zostawił dla mnie ojciec. Chłopak czytał uważnie, a po skończeniu przytulił mnie mocno do siebie. Płakałam głośno w jego ramionach. Dlaczego każdy po kolei mnie zostawiał?

- Może obejrzymy jakiś film? - przerwał dłuższą ciszę Max.

- Nie mam nic przeciwko - odpowiedziałam wycierając łzy.

- To chodź.

Usiadłam na narożniku wtulając się do Maxa. Chciałabym spędzać z nim cały mój czas i całe moje życie.

- To już jutro... - mówił Max ze łzami w oczach.

- To już jutro... - powtórzyłam.

Przysunęłam się do Maxa i usiadłam mu na kolanach całując go delikatnie. Starał się on odwzajemniać pocałunki, ale czułam, że nie ma na to ochoty.

- Śpiąca jestem. Może pójdziemy spać? - zapytałam.

- Też ta uważam - mówił Max wyłączając telewizor i kierując się w stronę sypialni.

- Pójdę się umyć - oznajmiłam.

- Nie ma sprawy czekam w sypialni.

Wyciągnęłam piżamę i skierowałam się w stronę łazienki. Następnie rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Wyszorowałam się dokładnie i wytarłam ręcznikiem. Ubrałam kapcie i poszłam do sypialni. Położyłam się koło Maxa wtulając się w niego.

                              ***

Obudziłam się około dziewiątej trzynaście , ale Maxa nigdzie nie było. Przestraszyłam się trochę, ponieważ już wcześniej próbował się zabić. Natychmiast podniosłam się z łóżka i pobiegłam szukać Maxa po ogromnym mieszkaniu. Na szczęście znalazłam go w łazience, gdy się mył.

- Co robisz skarbie? - zapytałam cicho.

- Błagam nie strasz mnie - zachichotał Max.

- No przepraszam - zaśmiałam się.

Wyszłam z łazienki i usiadłam przy stole w kuchni, w której za chwilę pojawił się Max.

- Co chcesz na śniadanie? - zapytał troskliwie.

- Może naleśniki z syropem klonowym?- śmiałam się głośno, a Max razem ze mną.

- Skoro chcesz codziennie na śniadanie i kolacje jeść naleśniki to nie mam nic przeciwko.

Wiedziałam, że dziś nastąpi ten dzień. Być może to było ostatnie śniadanie jakie przygotował mi Max.

- Zaraz musimy iść do szpitala - powiedziałam wycierając łzy chusteczką

- Wiem, ale proszę Cię nie płacz. Wszystko będzie dobrze, a teraz jedz te naleśniki- mówił Max też starając się przestać płakać.

Zjedliśmy wspólnie śniadanie. Max skończył jeść pierwszy i szybko poszedł się ubrać w jakieś wygodne ciuchy. Lubiłam go w dresach, bo przeważnie tylko takie spodnie ubierał. Stwierdziłam, że ubiorę się pod jego kolory i wzięłam z szafy czarną luźną bluzę i tego samego koloru przylegające dresy. Nakładając je na siebie szukałam moich czarnych trampek, które gdzieś zgubiłam, ale w końcu udało mi się. Złapałam klucze, które leżały na szafce i łapiąc Maxa za rękę wyszłam z mieszkania zamykając je na klucz.



Zawsze I Na ZawszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz