Początek nauki i zapowiedź kłopotów
Po źle przespanej nocy Percy był zły. O ile noc po wizycie ojca, a przed małym "zebraniem" była zaskakująco dobra tym razem było inaczej. Annabeth była już na Olimpie i nadzorowała budowę, przez co niemal nie miał z nią kontaktu. Ani tym bardziej nie mogli spać razem i powstrzymywać swoje sny. Sytuacji nie poprawiał też wczorajsze przypomnienie Zeusa. Percy o mało co nie dostał ataku paniki, gdy usłyszał TO słowo. Koszmary męczyły chłopaka calusieńką noc i dwa razy obudził wszystkich w mieszkaniu.
O i dowiedział się, ze jego mama jest w drugim miesiącu ciąży. To był dodatkowy powód, dla której nie chciał jej budzić. Czuł się przez to winny. Dlatego po drugiej pobudce z krzykiem już nie zasnął. Zamiast tego siedział przy oknie wpatrzony w wiecznie żywy Manhattan aż do rana starając się nie pamiętać.
Chłopak był już ubrany w dżinsy i niebieski podkoszulek, gdy Sally zawołała go na śniadanie. Jego blizny na rękach były doskonale widoczne, z powodu braku rękawów. Nie wiedział, czego ma się spodziewać po dzisiejszym dniu. Jego humor też nie miał się zbyt dobrze.
Nastrój chłopaka minimalnie się polepszył, gdy po wyjściu z pokoju wyczuł naleśniki. Oczywiście niebieskie. Miał około dwadzieścia minut do czasu wyznaczonego przez Hekate. Do magazynu, który był miejscem nauki mógł dotrzeć w trzy minuty. To znaczyło, że ma ponad piętnaście minut na jedzenie!Podziękował mamie, gdy podała mu pełny talerz. Przeoczył jej smutne spojrzenie na jego blizny i zabrał się energicznie do jedzenia.
- Może dzień nie będzie taki zły?- pomyślał zabierając się do naleśników.&&&&&&&&&&&&
W kuchni w Norze jak zwykle było głośno. Prośby o podanie poszczególnych potraw, czy też przypraw, śmiechy, rozmowy, chichoty, dyskusje i kłótnie. No i oczywiście pytania Molly, czy komuś czegoś dołożyć i czy wszystko smakuje. Do pierwszego września zostało mniej niż tydzień i to był czas, w którym chłopcy, czyli Harry, Ron i bliźniaki nadrabiali swoje wakacyjne prace domowe, ku rozbawieniu niemal wszystkich domowników. Wszyscy już powoli kończyli jeść.
Wtedy przyleciała piękna, nieznana sowa. Podleciała prosto do głowy rodziny Weasley. Rozmowy ucichły i wszystkie oczy skierowały się na list zostawiony przez sowę, która przysiadła na oparciu wolnego krzesła. Pergamin był zapieczętowany symbolem nieznanym nikomu w wieku szkolnym. Przedstawiał on Empire State Building. Dorosła część rodziny Wesley zdawała się choćby kojarzyć co to znaczy.
Artur przełknął głośno ślinę i otworzył list. Nie był napisany po angielsku, ale głowa rodziny zdawała się rozumieć co tam pisze, mimo, że w pewnych momentach miał niewielkie problemy z odczytaniem treści. Przekazał list swoim dwóm najstarszym synom z pytaniem podszytym strachem, zmartwieniem, ale i poczuciem obowiązku.
- Któryś z was może się tym zająć? - rudowłosi czytali list razem. Rozumieli treść, ale mieli nieco większe trudności z odszyfrowaniem tekstu, niż ich ojciec. Popatrzyli po sobie. W między czasie sowa odleciała.
- Zajmę się tym. - powiedział stanowczo Bill. - Mam jeszcze kilka dni niewykorzystanego wolnego, a Charlie jest będzie potrzebny w Rumunii, z powodu tego, co odbędzie się w Hogwarcie. W razie czego poproszę o tymczasowe przeniesienie do działu... tam. Nie możemy kazać im czekać. Tym bardziej, że termin jest na zaraz. Będę musiał się spieszyć.
Artur kiwnął głową zgadzając się.
- Uważaj na siebie. - poprosiła Molly, a Bill przytulił ją szybko.
CZYTASZ
Turniej - Harry Potter i Percy Jackson crossover
FanfictionWojna z Gają się zakończyła. Świat herosów jest chwilowo bezpieczny, choć już zbierają się nad nim chmury. Ale przeznaczeniem Słońca jest się nimi zająć. Siódemka poszła w swoją stronę, zgodnie ze swoimi planami. Percy nareszcie ma okazję zająć się...