Rozdział 11

447 28 16
                                    

Percy rozejrzał się po Wielkiej Sali. Cóż, nie można było jej porównywać do Olimpu, albo do pałacu Posejdona na dnie oceanu, ale z całą pewnością robiła wrażenie.  Sufit odwzorowujący niebo w czasie rzeczywistym, cóż, ozdoba godna Pałacu Bogów. 

- Annabeth będzie zachwycona tym miejscem... 

- Coś mówiłeś? - spytała idąca po jego prawej Clarisse. Chris idący po jego prawej również spojrzał na syna Posejdona. 

- To ja powiedziałem to na głos? - zdziwił się Percy. Po chwili jednak wzruszył ramionami. - nieważne. Mówiłem tylko, że to miejsce spodoba się Annabeth.  

Córka Aresa przewróciła oczami. 

- Oczywiście, że to miejsce będzie podobać się pannie Sowiej Głowie. - parsknęła, ale w jej głosie nie było jadu. Ona sama była pod wrażeniem Wielkiej Sali. 

Posejdon, który szedł przed nimi rozmawiając z Dumbledorem i elegancką kobietą w zielonych szatach zatrzymał się mniej więcej w połowie drogi do stołu prezydialnego. 

- Dyrektorze, Pani Profesor, gdzie mają usiąść moi uczniowie?  

- A tak, właśnie...  hmmm...- zaczął dyrektor. Najwyraźniej organizacja nie była jego mocną stroną. 

Herosi rozejrzeli się po wnętrzu pomieszczenia. Przy stołach  ozdobionych w kolorach niebieskich i zielonych siedzieli już uczniowie Durmstrangu i Boubatonx. Uczniowie Hogwartu powoli zapełniali Wielką Salę wracając z Błoni. Siadali przy wszystkich stołach odpowiednio siadając na miejscach swoich domów. Uczniowie z Rawencawu rozpoczynali nieśmiałe rozmowy z uczniami z francuskiej szkoły. Uczniowie Slithernu prowadzili uprzejme konwersacje z uczniami dyrektora Karkarowa. 

- Och, twoi uczniowie Profesorze Neptun mogą usiąść przy stole mojego domu. Jestem pewna, że Gryffoni powitają ich z otwartymi ramionami. Po kolacji perfekci Gryffindoru pokażą wam wasze pokoje. Znajdują się bardzo blisko Wieży Gryffindoru. Jutro rano przy śniadaniu dostaniecie wasze plany lekcji. 

Percy poczuł gigantyczny szacunek do nauczycielki w koku. A to nie zdarzało się często. Za to dyrektor Dumbledore nie przypadł Zbawcy Olimpu do gustu. 

- O, doskonale Minerwo, dzi...- zaczął Dumbledore, ale przerwał mu Posejdon. 

- Dziękuję bardzo Pani Wicedyrektor McGonnagal. Jestem Pani bardzo wdzięczny za zorganizowanie tego. - bóg pod przykrywką skinął z szacunkiem nauczycielce transmutacji. 

- O, Panie Profesorze Neptun, ależ nie ma za co. 

- Proszę, przejdźmy na ty Minerwo. 

- Och, dobrze Posejdonie. 

Percy zacisnął powieki i liczył na to, że konwersacja nie przerodzi się we flirt. Na prawdę nie chciał oglądać jak jego ojciec flirtuje z czarodziejką. 

Nawet jeśli bezwstydne przerwanie wcześniejszej wypowiedzi przeszkadzało dyrektorowi ten tego nie pokazał. Uśmiechał się tylko dobrodusznie. 

 - Dobrze dzieci, siadajcie gdzie chcecie przy stole. - Dumbledore znowu przejął prym w rozmowie. Troje dorosłych ruszyło dalej w kierunku stołu prezydialnego, a troje herosów zaczęło rozglądać się za wolnymi miejscami wśród Gryffonów. Wielu uczniów Domu Lwa machało do nich przyjaźnie. Między innymi rudowłosi bliźniacy przypominający braci Hood i dziewczyna o takich samych włosach co chłopcy. Prawdopodobnie ich siostra. Obok tej trójki siedział też wyszczerzony chłopak z mnóstwem dredów. Już mieli iść w ich kierunku, ale Posejdon nagle obrócił się jeszcze raz w stronę półbogów. 

- A Percy, zachowuj się. Od wybryku twojego słonecznego kuzyna Zeus chodzi wściekły. Więc postaraj się nie rozwścieczyć mojego brata. Proszę. Nie wiem czy będę w stanie cię ochronić. - rzucił pozornie swobodnie po starogrecku. Clarisse i Chris pobledli. Percy nawet nie mrugnął. 

Turniej - Harry Potter i Percy Jackson crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz