Rozdział 6

450 18 9
                                    

Ten rozdział dobrą chwilę się pisał, ale jest za to dość długi. Miłego czytania. 

Zasępiony Albus Dumbledore siedział za biurkiem w swoim gabinecie. Czekał na przybycie uczniów na nowy semestr i rozmyślał. Organizacja Turnieju Trójmagicznego i tak była wyzwaniem, nawet bez najnowszych... komplikacji. Nowa, tak na prawdę nie istniejąca szkoła dołączyła do Turnieju.
Ale dlaczego? Bo taka jest zachcianka Wielkich Bogów Greckich? Czarodziej w to wątpił.  Możliwe, że tak samo jak on sam wyczuli, że Voldemort się odradza? Albo po prostu chcieli odnowić stare znajomości?  W końcu założyciele Hogwartu byli czarodziejami i  półbogami. 

Dyrektor westchnął ciężko. Bez względu na to, w jakim to celu, panteon grecko-rzymski postanowił wprowadzić swoich czempionów do Turnieju, psuło to plany i manipulacje Dumbledor'a. Musiał jak najszybciej dowiedzieć więcej o półbogach, których miał gościć w szkole. A rodzina Weasley, która jak wiedział miała powiązana z mitologią, a jednocześnie była mu wierna mogła się do tego przydać. Ale herosi mieli przybyć dopiero w Noc Duchów. Miał jeszcze czas. 

A jego złoty chłopiec? Czy powinien mu powiedzieć o tym, co będzie działo się w Hogwarcie w tym roku poza sceną? Czy powinien wreszcie powiedzieć chłopcu o tym, jak na prawdę przeżył i pokonał Lorda Voldemorta? Powinien powiedzieć mu o jego dziedzictwie? 

Nie. Harry nie powinien o niczym wiedzieć. Musi znowu poprosić niektórych nauczycieli, żeby zniechęcali go do nauki. Chociaż nauczyciele są coraz bardziej sceptyczni, co do tego pomysłu, nawet jeśli większość nie widziała całego obrazka. Ale w końcu im mniej ludzie wiedzą tym łatwiej nimi manipulować. A to wszystko dla Większego Dobra. 

- Zapowiada się interesujący rok Faweks. Bardzo interesujący... - feniks nie odpowiedział starcowi. Ognisty Ptak był zbyt zajęty wpatrywaniem się w okno, za którym padał deszcz. On także zatopił się w myślach. 



Percy rzucił się na swoje łóżko wypompowany z energii. Lekcje magii wyczerpywały go bardziej niż mógł przypuszczać. Tym bardziej, ze po prostu nie było opcji nie uczenia się. Nie z Ateną i Hekate jako nauczycielkami.
 Jedyna dobra rzecz, to to, że prawie w ogóle nie zadawały im zadań domowych. Szokujące, ale to prawda.  Rzeczy jakie mieli robić po ich lekcjach to powtórki z notatek, ewentualne książki o historii magii, lub polityce, albo o innych potrzebnych, ale mniej tematach i ćwiczenie już poznanych zaklęć. A trochę ich było, mimo, że przerobili jedynie materiał odpowiadający mniej więcej pierwszym klasom szkół magicznych. Żeby nie było w Hogwarcie uczniowie wcale nie mieli takiego dobrego systemu nauki. Program Brytyjskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa dla klas pierwszych był dość ubogi. Skupiał się na BHP, a w niektórych miejscach niepotrzebnie rozciągał materiał. Oczywiście, jak można było się domyślać nauczycielki herosów rzuciły w kąt większość zasad bezpieczeństwa. 
Mimo wszystko nie było tego aż tak dużo i owszem, dużo pracowali, jednak nie byli przepracowani. A w dodatku dobrze przyswajali materiał. 

Największym problemem syna Posejdona był brak Annabeth oraz koszmary. No i ciągle rosnący rdzeń. Co jakiś czas czuł w środku denerwujące swędzenie. Było oczywiste, że powodowała to jego moc. 

- Percy, ktoś do Ciebie! - ciepły głos Sally dobiegł chłopaka rozłożonego na łóżku. Z cichym westchnieniem sturlał się z łóżka i ruszył w kierunku wołającej go mamy. 

W salonie stały dwie kobiety, Pani Jackson-Blofis i Annabeth Chase.

- Cześć Percy - uśmiechnęła się blondynka na widok swojego chłopaka. - udało mi się na chwilę wyrwać i pomyślałam, że wpadnę. Twoja mama powiedziała, że nie przeszkadzam. 

Turniej - Harry Potter i Percy Jackson crossoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz