4

488 15 3
                                    

Po całym zamieszniu zostaliśmy wyproszeni z klubu. Staliśmy z Sebkiem przed klubem. Podeszłam do niego.
Ja: Nic ci nie jest.
Zapytałam go ze łzami w oczach.
Sebastian: Nie wszystko w porządku. Czemu płaczesz?
Ja: Po prostu nie lubię jak ktoś używa wobec kogoś przemocy. A jak by coś Ci się stało? Jesteś nienormalny.
Potrzedł do mnie bliżej i mnie przytulił. Wtulam się w niego, czułam się bezpiecznie w jego ramionach.
Sebastian: Miło że się o mnie martwisz ale jak widać nic mi nie jest.
Ja: Jak to nie masz rozcięta wargę i podbite oko.
Sebastian: Jak to mówią do wesela się zagoi. Dobra zbieramy się choć.
Ja: A co z resztą przecież nic nie wiedzą.
Sebastian: Wyślę im SMS. Choć do auta.
Ja: Przecież piłeś.
Sebastian: Bardzo mało choć i nie marudż.
Poszłam razem z nim do jego auta. Przez całą drogę nie odzywaliśmy się do siebie. Po prostu miałam dość wrażeń jak na jeden dzień.
Ja: Gdzie jedziemy?
Sebastian: Do mnie.
Ja: No dobra.
Nie miałam się już siły kłucić by zawiuzł mnie do domu. Marzyłam tylko o ciepłym łużku. Zatrzymaliśmy się pod blokiem. Wyszliśmy z auta. Kierowałam się za Sebkiem. Mieszkał pod numerem 12. Otworzył drzwi do mieszkania i zapalił światło w korytarzu. Ściągnęłam buty i weszlam głębiej do mieszkania. Było ono urządzone w męskim stylu.
Sebastian: Chcesz coś do picia?
Ja: Nie dziękuję.
Spojrzałam na niego, teraz w świetle żarówki było widać jego pobijaną twarz.
Ja: Masz może apteczkę?
Sebastian: Po co ci ona przecież mówiłem że nic mi nie jest.
Ja: Nie maródz tylko mów gdzie jest.
Popatrzył nanie zrezygnowany. Nic nie mówiądż kierował się w stronę jakiegoś pomieszczenia. Piszłam za nim, jak się okazało była to łazienka. Z szawki wyciągnął apteczkę.
Ja: Siadaj na brzagu wanny.
Sebastian się uśmiechną i rzekł.
Sebastian: Tak jest.
Ja: Bardzo śmieszne
Podeszłam do niego z wacikiem nasączonym wodą utlenioną. Zaczełam przemywać nim mu twarz. Syknoł parę razy z bulu.
Ja: I co warto było się bić? Teraz cię wszystko boli.
Sebastian: Warto jeśli broniło się tak pięknej damy.
Zarumieniłam się na jego słowa. Sprzątnęłam wszystko i popatrzyłam na niego.
Ja: To gdzie mogę położyć się spać?
Sebastian: Położysz się u mnie w sypialni a ja pujdę na kanapę w salonie.
Ja: Nawet nie ma mowy żebyś spał na kaniepie. Jestś u siebje, ja pujdę na kanapę.
Sebastian: Nie, jak tak to śpimy w jednym łóżku.
Ja: ok, dasz mi jakieś ubrania do spani. Nie będę spać przecież w tym.
Sebastian: Zaraz ci coś przyniosę.
Po chwili wrucił z koszulka i bokserkami.
Gdy wyszedł przebrałam się. Poszłam do jego sypialni, on już leżał w łużku. Położyłam się obok niego i od wruciłam się plecami.
Ja: Dobranoc
Sebastian: Dobranoc piękna

White2115 RockstarOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz