"Najgorszy możliwy ból, który mnie może spotkać..."

47 5 51
                                    

Jeśli kiedykolwiek będę doświadczała czasu, gdy nie będę doświadczać takiego napierdalania w podbrzuszu, huśtawki nastrojów czy wypompowania emocjonalnego, to będę ten okres starała się przedłużyć najdłużej ile tylko się da.

Takie właśnie czarne myśli nawiedzały pewnego naleśnika zawinietego w kołdrę z kocem i ubranego w piżamę w ciastka z cienkim szlafroczkiem w różyczki. Ta mała kupka nieszczęścia leżała na kanapie w salonie z laptopem na kolanach, termoforem za plecami. Czekała na zagotowanie się wody na herbatę, wcinając ciasto które ostatnio robił Victor i oglądajac następny odcinek trzeciego sezonu Bungou Stray Dogs.

Jeśli jest coś, czego Matka Natura powinna zaniechać, to byłby to ból jaki dotyka kobiety podczas okresu.

Najbardziej, czego Zoya nienawidziła w swoim istnieniu jako kobieta, było przeżywanie tej całej chorej szopki z memstruacją która odbywała się co miesiąc. Przez kilka dni, jak nie chodziła wkurzona na cały świat, warcząc na wszystkich by dali jej święty spokój i nie naruszali jej świątyni którą był jej pokój, to jęczała z łóżku z bólu, snując się tylko jak żywy trup do łazienki by się umyć, do kuchni by ukraść bratu pudełko z galaretkami w czekoladzie i zrobić sobie ciepły termofor i herbatę do picia, albo salonu, by nie siedzieć cały dzień w jednym miejscu. Do momentu gdy tabletki przeciwbólowe i żelazo nie zaczynały działać, a ona była w stanie podnieść krzesło czy wstać z kucek, gdy sięgała po jakiś garnek z szafki.

Wiedziała że to nie jej wina, bo mogła przeklinać tylko swoje ciało. W zeszłym roku, będąc jeszcze szesnastolatką, Nadia zmartwiona tym co się z nią dzieje podczas "tych dni", zabrała córkę do ginekologa, a tam wyszła prawda dlaczego Zoya przechodzi to tak boleśnie. Macica, która  powinna normalnie być prosta, miała tyłozgięcie. Tył macicy był, jak sama nazwa wskazywała, wygięty, przez co krew spływająca w dół ma problem, a mięśnie które pomagają się jej wydostać na zewnątrz, sprawiają ból.

Najgorsze było to, że ból odbierał jej możliwość wstania i trzeźwego myślenia. Musiała w takie dni się zwalniać z lekcji, brać mocne leki rozkurczowe i żelazo w tabletkach żeby choć minimalnie złagodzić ból. Inaczej nie była do niczego pożyteczna.

Najchętniej bym złapała Matko Naturę za kudły, powyrywała, po ryju natrzaskała, i miałabym swoją zemstę za dowalenie mi zmory kobiet w najgorszym wydaniu. A żeby cię szlak trafił, Matko Naturo!

Gdy tak leżała na kanapie, miała wrażenie że coś stuka w jej głowie. Jakby próbowała jej coś powiedzieć. I wtedy przypomniały jej się też słowa Hanji o jej problemie.

- Najwyraźniej twoje omdlenia nie biorą się znikąd, tak samo jak sny opowiadające o twojej przeszłości. Najwidoczniej umysł "współczesnej ciebie" nie jest na tyle mocny, by przyswoić tak gwałtownie wspomnienia z poprzedniego życia. To po prostu za dużo dla niego. Stąd te omdlenia - wyjaśniła wczoraj Hanji, po tym jak opowiedzieli jej o objawach które dotychczas miała. Siedzieli również w bibliotece, jednak bez wczorajszej Ekipy Rantunkowej.

- Czy to oznacza że muszę zemdleć, żeby to wspomnienie do mnie wróciło?

- Niekoniecznie. Może twoja podświadomość chcę Ci powiedzieć że powinnaś sama w to wspomnienie wejść. I dlatego przez to, że na to nie pozwalasz, bo nie wiesz co się dzieje, mdlejesz, jakbyś dostała cios w okolice karku i obojczyka.

Uniesiona na Skrzydłach WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz