Niespodziewany ratunek... w dużym wydaniu

57 4 45
                                    

Szok to silna reakcja psychiczna, wywołana gwałtownym, zwykle negatywnym zdarzeniem lub przeżyciem. WIększość ludzi podczas tej reakcji nie jest w stanie się ruszyć przez krótki okres czasu. Mięśnie całego ciała odmawiają ruchu, źrenice się rozszerzają, a oddech przyspiesza, tak samo bicie serca. Ma się przez to wrażenie, że krew szumi w uszach, a ty sam jesteś sparaliżowany. A odezwać się możesz dopiero po kilku minutach.

Zależy od tego, jak szybko potrafisz się otrząsnąć.

***

Shinganshina, rok 839

- Podaj! Podaj!

- Nie do niego, do mnie! Do mnie!

- Tutaj, bo zaraz ci piłkę zabiorą!

Patrzyłam z góry na grupę dzieci grających razem w zbijaka. To trochę głupie, siedzieć na krawędzi dachu, zwłaszcza na takiej wysokości. Nawet mimo zakazu rodziców i świadomości że na dole zamiast ziemi znajduje się kamienna kostka tworząca schody. Ale lubiłam tam przesiadywać. Czuć wiatr targający mi włosy, i wygrzewać się w blasku słońca, które powoli zachodziło.

I żadne z dzieci, które się bawiło na dole, mnie nie widziało. Choć ja je widziałam bardzo dobrze.

Patrzyłam jak się bawią. Śmieją. Jak dobrze się dogadują. Jak codziennie wychodzą razem na dwór, żeby spędzić trochę czasu.

Chciałam zrobić dokładnie to samo co oni. Też chciałam się pobawić z innymi dziećmi. Innymi niż mój brat bliźniak. Uwielbiałam spędzać z nim czas, uwielbiałam. Ale chciałam zobaczyć jak to jest bawić się z innymi dziećmi.

Jak to jest mieć przyjaciół z podwórka.

Przy dachu naszego domu stała drabina, po której zeszłam na dół do domu. A przynajmniej planowałam to zrobić. Dopóki pod moimi stopami nie znalazła się piłka dzieci którym się przyglądałam.

Teraz mam szansę! Wewnętrzna Ja zacisnęła pięść unosząc ja ku górze z poważną miną i gwiazdkami wokół siebie.

Schyliłam się w jej stronę, żeby podnieść przedmiot do rąk. Z dołu spojrzałam w kierunku grupki dzieciaków, uśmiechając się.

- Oi! Podasz nam piłkę?! - zawołał jeden z chłopców stojących na drugim końcu podwórka przed domami. Jego uśmiech sprawił że moje, małe wtedy, serce zabiło mocniej.

Chciałam już do nich podejść. Gdyby nie to, że w moją stronę poleciał szybko jakiś przedmiot, rozbijając się na ścianie tuż przy mojej głowie.

- Głupku! Nie odzywaj się do niej, nawet na nią nie patrz! - zaczął się wydzierać jeden z chłopaków, którzy stali przy tamtym co mnie zawołał. Reszta także trzymała coś w rękach, coś co przypominał do złudzenia gliniane garnki należące do pani naprzeciwko - Przecież to potwór! Jeszcze cię zaczaruje samym spojrzeniem!

- Ale ja nie...

Na nic się zdały protesty. Reszta dzieci momentalnie chwyciła gliniane twory w dłoń, i zaczęła rzucać w moją stronę. Sprintem dobiegłam do ściany mojego domu, chowając się za nią.

Uniesiona na Skrzydłach WolnościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz