Następnego dnia wstałam przed szóstą. Plecy nadal mnie bolały, przez co pierwsze dziesięć minut po obudzeniu się jeszcze leżałam.
Pierwsze co zrobiłam po wstaniu, to zaczęłam szukać swojego telefonu. W pokoju nigdzie go nie było, przez co zaczęłam trochę panikować. Wyszłam z pokoju we względnej piżamie i z rozczochranymi włosami. Rozejrzałam się po korytarzu. Rossowie pewnie jeszcze spali, więc cicho przeszłam przez korytarz. Na jednej z komód zauważyłam swój telefon. Zgarnęłam go szybko i wróciłam do pokoju. Gdy go odblokowałam, moje usta opuściło głębokie westchnienie.
od: Henryk Capulett
Cassie, na prawdę cię potrzebuję z powrotem :cdo: Henryk Capulett
*naprawdęOdłożyłam telefon na szafkę nocną, po czym przeszłam się do szafy. Zabrałam z niej świeżą bieliznę i ubrania i poszłam do łazienki. Po godzinie wyszłam już uszykowana. Postanowiłam obudzić Luke'a.
Zapukałam delikatnie do drzwi jego pokoju.
— Luke? — zapytałam cicho. Nie usłyszawszy odpowiedzi, złapałam za klamkę. W pokoju zastałam kompletny bałagan, jeszcze gorszy niż dzień wcześniej, jak byłyśmy tam z Connie i Jessie. Luke spał smacznie na swoim łóżku, lekko się uśmiechając. Pewnie śnił o czymś miłym. Podeszłam bliżej i delikatnie usiadłam na skraju łóżka.
Ciekawa jestem, czy ja też tak dobrze wyglądam jak śpię...
Tymczasem Luke był w płytkiej fazie snu. Poczuł, że ktoś siada na jego łóżku. Powoli otworzył oczy i zobaczył... Cassie?
Zatracona w swoich własnych myślach nie zauważyłam nawet, że Luke otworzył oczy.
— Cassandra...?! — zapiał, zakrywając się kołdrą pod samą szyję. Zmieszana odskoczyłam szybko od łóżka.
— Ja przypadkiem tu, ten... Przyszłam cię obudzić — jąkałam się, idąc w stronę drzwi. — Także ten... wstawaj — skończyłam, łapiąc za klamkę. — I pamiętaj, że mamy dzisiaj trening! — dodałam zanim drzwi się za mną zamknęły. Jak już byłam sama, to porządnie uderzyłam się otwartą dłonią w czoło.
Matko, co za idiotka...
***
Na śniadanie zeszłam chwilę po siódmej. Na dole po kuchni krzątał się Bertram, przygotowujący jedzenie.— Witam — rzekłam z uśmiechem, siadając przy stole.
— Cześć, Camila — westchnął, przerzucając sałatkę do ozdobnej salaterki.
— Cassandra — poprawiłam mężczyznę, układając porządnie sztućce na stole.
— No przecież mówię — przewrócił oczami.
— Pomóc ci? — zapytałam po chwili ciszy. Bertram rozejrzał się wokół siebie, po czym wskazał palcem swoją osobę.
— Czy mi pomóc? — mruknął z niedowierzaniem.
— No tobie, a komu? — zaśmiałam się, podchodząc do wyspy kuchennej. — Przypuszczam, że to nowość, że ktoś chce ci pomóc — uniosłam jedną brew.
— Tak, tak — pokiwał głową kamerdyner. — Możesz... Eee... Postawić to na stole — Bertram podał mi salaterkę i długi talerz z szynkami i innym mięsem. Zaniosłam je na stół i postawiłam na środku. W tym samym czasie do kuchni weszła Jessie.
— Jak tam, Cassie? — zapytała, siadając do stołu. — Luke już wstał?
— Dobrze i mam nadzieję, że tak. Obudziłam go.
CZYTASZ
Uroki wielkiego miasta • Luke Ross
Fanfic- Wiesz co, Luke'u Rossie? Nowy Jork jest naprawdę pięknym miastem. - A wiesz, co jest piękniejsze? - Domyślam się, romantyku. - Ty, Cassandro Prescott. WOLNO PISANE (luke ross x fem! oc) (story by @ zajebisty-zszywacz) (cover by @ zajebisty-zszyw...