— Nie masz absolutnie żadnego dowodu na poparcie swojej teorii! — Blaise, zdesperowany, prawie krzyczał na Dracona, gdy razem wychodzili z pornokina. — Twojej żałosnej teorii, powinienem dodać.Wcisnął ręce do kieszeni mało eleganckim gestem i prychnął z obrzydzeniem, gdy Draco roześmiał się gromko, reagując w ten sposób na jego zdenerwowanie. Kwestia, która je wywołała, była regularnie powracającym tematem ich rozmów. Dokładnie rzecz biorąc, Blaise mógłby powiedzieć każdemu, kogo by to zainteresowało, że wymyślona przez Dracona teoria szybko przekształcała się w obsesję.
A gdyby Draco potrafił być szczery wobec samego siebie, przyznałby, że w zasadzie już stała się jego obsesją.— No dobra, w takim razie weźmy obejrzany właśnie film za przykład, zgoda? — argumentował Draco. — Jak myślisz, ilu facetów przeleciało ile babek? — Przerwał i zachichotał, słysząc zirytowane zgrzytnięcie zębów Zabiniego.
— Co to, do cholery, ma wspólnego z czymkolwiek? — rzucił Blaise opryskliwie.
— Spróbuj, dla rozrywki.
— Nie pamiętam. Chyba było tam sześciu gości z dwiema kobietami?
Śmiejąc się z zachwytem, Draco odparł:— A widzisz? Jednak śledziłeś uważnie, co się działo! — Odwrócił się lekko w stronę przyjaciela, żeby spojrzeć na jego profil, kontynuując przy tym spacer wyludnioną ulicą.
— A czy zauważyłeś przypadkiem, który z nich spuścił się pierwszy? Zauważyłeś? — Głos Dracona przybrał ton obliczony wyłącznie na drażnienie Zabiniego.
— Jestem pewien, że umierasz z chęci, by mnie oświecić — wyburczał Blaise spomiędzy zaciśniętych warg.
Draco wyciągnął rękę i serdecznym gestem poklepał przyjaciela po policzku.
— No przestań, Blaise! Gdzie podział się twój duch walki? Gadać z tobą w ten sposób, bez sprzeczki, to żadna przyjemność. — Ledwo dostrzegalne drgnięcie kącików ust Zabiniego wyraźnie podpowiedziało Draconowi, że znajduje się na najlepszej drodze do zwycięstwa. — Pierwszy był ten z największym fiutem, Blaise. Faceci z dużymi kutasami dochodzą najszybciej. Co bez cienia wątpliwości potwierdza moją teorię!
Blaise potarł twarz, po czym zwrócił się do swojego zwariowanego na punkcie męskich przyrodzeń przyjaciela:
— To gówno, a nie dowód, ty idioto! Oni wszyscy mieli wielkie kutasy, gdybyś nie zauważył. Poza tym, wiesz, mugole dysponują takim zabawnym trikiem o nazwie „montaż". Akcja pokazana na filmie nie toczy się w czasie rzeczywistym. To coś w stylu manipulowania wspomnieniami przed obejrzeniem ich w myślodsiewni.— Drobny szczegół — powiedział Draco, lekceważąco machając ręką. — W gruncie rzeczy chodzi o to, że każdy chciałby mieć pałę oszałamiających rozmiarów. Ale gdy się już taką ma, to nie można się nią zabawić dłużej niż minutę czy dwie bez zrzucenia ładunku. I do jakiego dochodzimy wniosku? — Blaise zareagował na te słowa dźwiękiem do złudzenia przypominającym wymioty, ale Draco wzruszył tylko ramionami, mile rozgrzany ulubionym tematem swoich rozmów. Ostatnio jedynym tematem twoich rozmów, ty żałosny palancie, podszepnął mu wewnętrzny głos, który Draco bez chwili zwłoki stłamsił, przechodząc do dalszej części wywodu: — Nie wydaje mi się, żebym musiał ci to jeszcze wyjaśniać. Co Merlin daje jedną ręką, drugą odbiera. Olbrzymi kutas? Świetnie. Masz szczęście. Całonocna sesja rżniątka? Ha! Słabe szanse. Zabawa na jedną minutę. Góra na dwie, jeśli wcześniej zwaliłeś sobie konika.
Blaise złapał przyjaciela za przedramię i zatrzymał szarpnięciem, zwracając twarzą ku sobie. Draco pomyślał, że wygląda raczej na zasmuconego niż rozdrażnionego. Z dłonią na jego ramieniu Blaise pochylił się do Dracona i powiedział cicho:
— Kocham cię, Draco. Jesteś dla mnie jak brat. Obaj wiemy, że to się nie zmieni, nawet jeśli mielibyśmy dowiedzieć się o sobie wszystkiego, jednak ty nadal boisz się zaufać mi w tej sprawie.
CZYTASZ
BIG DICK, COME QUICK
FanfictionNie moje, ja tylko udostępniam link: http://drarry.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=509