Było jeszcze zupełnie ciemno, gdy Draco gwałtownie się przebudził. Nie miał pojęcia, co wyrwało go ze snu, wydawało mu się jednak, że powodem był niewyraźny, drobny ruch. Odwrócił głowę i spojrzał w bok, na Harry'ego. Musiał kilkakrotnie zamrugać, by ustawić ostrość widzenia. Potter nie spał. Obserwował Dracona, a może po prostu czuwał nad jego snem. W każdym razie nie spał.
- Wszystko w porządku? - wymamrotał Draco schrypniętym i zatroskanym głosem.
- Mhm - odparł Harry lekko nieobecnym tonem.
- Nie możesz zasnąć? - zapytał Draco już bardziej przytomnie, tknięty nagłym niepokojem. Przekręcił się na bok w stronę Pottera i w tej samej chwili wiedział, co było powodem jego bezsenności. Przyczyna, twarda i wilgotna na czubku, naparła mocno na jego biodro.
Harry zachichotał.
- Nie, nie mogę. Zdaje się, że mam mały problem - powiedział z humorem, czym skłonił do chichotu również Dracona, który wysunął rękę i przyciągnął biodra Harry'ego bliżej. Po chwili poczuł, jak i na jego własnych zaciska się dłoń i ciągnie go w przód tak ostro, że nie miał innego wyjścia niż złapać w garść erekcję Pottera. Trzymał ją mocno w nieruchomej ręce. - Czujesz? - zapytał cicho Harry, na co Draco kiwnął lekko głową, a z jego krtani wydobył się urwany dźwięk. - To przez ciebie - ciągnął Potter i przez chwilę masował się ich dłońmi złączonymi na jego penisie. Potem cofnął rękę, objął nią rosnący i twardniejący członek Dracona i doprowadził go do pełnej erekcji. - Przez ciebie mi stanął, Draco - szeptał dalej. Draco z trudem przełknął ślinę, walcząc ze ściśniętym z podniecenia gardłem. - Nawet gdybyś tutaj nie leżał, i tak byłbym twardy, bo wystarczy, że tylko o tobie pomyślę, a to już się dzieje. - Spomiędzy rozwartych warg Dracona wydostał się jęk. Potter wypchnął biodra do przodu, ku jego zwiniętej pięści, Draco zwiększył więc nacisk i przyspieszył, czując, że dłoń wokół jego własnego penisa robi dokładnie to samo. - Powiedz mi, że czujesz, co ze mną wyprawiasz - wydyszał Harry, a jego słowa prawie parzyły.
- Czuję, na Boga, i to jak - odpowiedział gorliwie i przysunął się bliżej, tak że w końcu zetknęli się piersiami, pozostawił jednak dosyć przestrzeni niżej, by zagwarantować swobodę rękom.
- Dojdź na mnie - poprosił Harry, na co Draco przewrócił go na plecy i wdrapał się na niego, podpierając się jednym ramieniem tak, by nie przeszkadzać w kontynuowaniu wzajemnej masturbacji. Przy każdym posuwistym ruchu ocierali się lekko knykciami kciuków, a ich słabo skoordynowane poczynania stawały się coraz bardziej ekstatyczne i brutalne. - Dojdź na mnie, Draco - powtórzył Potter, tak bliski orgazmu, że nie panował już nad głosem. - Chcę cię poczuć na całej skórze - westchnął, a Draco jęknął, wyobrażając sobie strugi spermy strzelające na klatkę piersiową oraz pracujące ramię Harry'ego i mieszające się z jego nasieniem. - Jesteś tak cholernie dobry - powiedział Potter niemal samym ruchem warg, a Draco usłyszał to tylko dlatego, że był tak blisko.
Wydał głuchy pomruk, gdy wzbierające napięcie załamało się w końcu. Pieprzył dalej rękę Pottera, dopóki nie doszedł z głośnym krzykiem. Harry osiągnął orgazm prawie w tym samym momencie. Patrzyli sobie w ciemności w oczy. Ich zastygłe w sztywne maski twarze dzieliło zaledwie parę centymetrów, gdy Harry również krzyknął, a potem trysnął i wygiął plecy tak silnie, że unieruchomił im obu ręce między ściśniętymi ciałami. Po chwili zrelaksował się i, dysząc ciężko, opadł na materac. Zaśmiał się cicho, a Draco mu zawtórował. Wyciągnąwszy dłoń spomiędzy ich brzuchów, położył się płasko na piersi Harry'ego i rozmasował śliskie pozostałości rozkoszy na ich skórze, od pachwin aż po sutki. Potter owinął go ramionami i trzymał w objęciach, całując kilkakrotnie w ramię, podczas gdy powoli odzyskiwali kontrolę nad swoimi ciałami.
- Ty mnie kiedyś zabijesz - wymruczał Harry prosto w szyję Dracona, a potem skubnął leciutko wrażliwą skórę.
Draco zaśmiał się podstępnie.
- Całkiem możliwe - wychichotał. - Ale przynajmniej będziemy razem szczęśliwi aż do samego końca.
Harry pocałował go powoli i starannie.
- Brzmi nieźle - odpowiedział w końcu dość poważnym tonem. - Pozwolisz mi uczynić cię szczęśliwym?
- Mhm - odparł Draco. - Myślę, że raczej tak - dokończył zarozumiale, a następnie pocałował Pottera w czubek nosa, skłaniając go tym do śmiechu. - A teraz... który z nas ma tu posprzątać? - zapytał sztucznie surowym głosem, jasno sugerującym, iż tym kimś powinien być Harry. - Wolałbym nie zdrapywać z siebie rano zaschłych, lepkich warstw. Całe lata zajęło mi wyhodowanie tych trzech włosków na piersi i niech mnie szlag trafi, jeśli dam je sobie niechcący wyrwać tylko dlatego, że sperma Chłopca, Który Wygrał zastyga lepiej niż rzeczy potraktowane zaklęciem klejącym - oświadczył pogardliwie, a Harry zaśmiał się głośniej.
Oderwali się od siebie z cichym mlaśnięciem, gdyż nasienie zaczynało już przysychać w niezbyt przyjemny sposób.
- Gotowe - zameldował Potter i ziewnął, szybkim ruchem palców usunąwszy cały nieporządek.
- W takim razie dobrze. Wolno mi teraz powrócić do przerwanego snu? - odezwał się Draco ze zmęczeniem. - Potrzebuję odpoczynku, wiesz - wyjaśnił i wsunął się pod kołdrę, a potem przytulił plecami do przodu Harry'ego. Powiercił się demonstracyjnie, ocierając pośladkami o jego krocze.
Harry przełożył ramię przez jego bok i przycisnął go mocniej do siebie.
- Hmm. Założę się, że zmęczenie robi z ciebie marudę - odezwał się głosem, w którym pobrzmiewała chęć prowokacji.
- Jeżeli się nie zamkniesz, dowiesz się tego raczej wcześniej niż później - upomniał go Draco żartobliwie.
- Dobranoc, Draco - odpowiedział Harry sennie. - Wybacz, że cię obudziłem.
Draco zachichotał. Przeprosiny Pottera brzmiały absolutnie nieszczerze.
- Nigdy nie będziesz musiał mnie przepraszać za pobudkę w środku nocy na małą, nielegalną rundkę walenia konika - zaśmiał się cicho.
Nie mógł uwierzyć, gdy niecałą minutę później zamiast odpowiedzi dobiegło go bardzo jednoznaczne chrapanie. Ten bezwstydny dupek najpierw budzi go na szybką robótkę ręczną, a potem ma jeszcze czelność zasypiać pierwszy! Faceci!, westchnął Draco w duchu, po czym zamknął oczy i czekał na nadejście snu. A gdy to wreszcie nastąpiło, na jego twarzy nadal widniał uśmiech.
CZYTASZ
BIG DICK, COME QUICK
Hayran KurguNie moje, ja tylko udostępniam link: http://drarry.pl/forum/viewtopic.php?f=8&t=509