Rozdział ósmy

4.2K 84 14
                                    

Musieli się rozdzielić podczas snu, bo gdy Draco obudził się bladym świtem w sobotę, nie leżeli już wtuleni w siebie. W drodze do toalety czuł z tego powodu wielkie rozczarowanie. Wyobrażał sobie, że ludzie zakochani sypiają tylko i wyłącznie spleceni w ciasnym uścisku, a nie każdy po przeciwnej stronie łóżka. Powstrzymując absolutnie nieracjonalne łzy, ostro wypomniał sobie fakt, że wcale nie znajdowali się w dwóch różnych końcach posłania. Dokładnie rzecz biorąc, dotykali się nawet ramieniem i nogą. Draco doskonale zdawał sobie sprawę ze swoich skłonności do nadinterpretacji zupełnie niewinnych zjawisk, czym w efekcie potrafił doprowadzić się do paranoi, wiedział więc, że będzie musiał przyjrzeć się bliżej temu problemowi. Zwłaszcza że z Harrym związana była cała masa rzeczy, które sprawiały, że tracił poczucie bezpieczeństwa.
Wróciwszy do sypialni, postał przez chwilę nad łóżkiem, przyglądając się łagodnym rysom Pottera, spokojnym i odprężonym we śnie. Uśmiechnął się, pękając z dumy, że Harry spędził noc w jego łóżku! W dworze Malfoyów! Patrzył na jego włosy, chichocząc w duchu, że prosto z pościeli wcale nie wyglądały inaczej niż świeżo uczesane. Biedny Harry. Stop, kogo on próbował nabierać? Draco pomyślał, że odwieczna nieokiełznana strzecha Pottera była po prostu rozczulająca. Oczywiście nigdy nie przyznałby się dobrowolnie do tego stwierdzenia na głos, no skądże.
- Czy ty się jeszcze dzisiaj położysz? - wymamrotał Harry głosem chropawym od snu, nie otwierając oczu. - Zaczynam czuć się samotnie.
Draco prychnął cicho i wsunął się z powrotem pod kołdrę. Wykonał mnóstwo ceremonialnych podchodów, żeby przytulić się do Harry'ego i z radosną ulgą powitał uścisk, którym ten mu odpowiedział. Wtulony w trzymające go zaborczo ramiona, westchnął na dotyk dłoni, które przyciągnęły go bliżej, układając w pozycji wygodniejszej do dalszej drzemki. Ponownie rozluźnił ciało i z przyjemnością zatonął w zapachu skóry Pottera, pieszczotliwie potarł policzkiem o jego ramię, po czym znów pogrążył się we śnie.

***

Nie minęło wiele czasu, gdy Draco obudził się po raz drugi. Harry przeciągnął się, ziewając, po czym ześliznął się z łóżka i zniknął w łazience. Kiedy stamtąd wrócił, Draco leżał na boku z głową wspartą na dłoni i obserwował drzwi. Na widok zbliżającego się, kusząco nagiego Harry'ego uśmiechnął się szeroko i poklepał nadal ciepłe prześcieradło obok siebie. Potter skierował się do łóżka i opadł na nie z rozmachem, co sprawiło, że Draco podskoczył w górę i w dół wraz z protestującym materacem.
- Mmm - skomentował Harry radośnie. - Dobre sprężyny. - Spojrzał na Dracona i ruszył brwią, a potem zrobił nagły wypad w jego stronę i przyciągnął go do siebie tak, że ten znalazł się na nim, zakleszczony ciasno między udami i dwoma silnymi ramionami owiniętymi wokół pleców. - Masz chętkę wypróbować ich wytrzymałość?
Draco prychnął głośno.
- Jesteś subtelny niczym neandertalczyk, Potter.
Harry uniósł się nieco i zatopił zęby w jego barku, zmuszając go do krzyku i śmiechu.
- O ile dobrze pamiętam, nie wybrałeś mnie ze względu na subtelność - odparł z grymasem rozbawienia na twarzy.
- Fakt - przyznał Draco i powiercił biodrami, by stworzyć trochę przestrzeni dla pełnej objętości sztywniejącego członka. Kiedy się poruszył, jego penis otarł się o rozkosznie apetyczne jądra Harry'ego, po czym wymościł sobie gorące gniazdko pomiędzy jego nogami.
- Mmm - westchnął Harry sugestywnie i spojrzał na niego spod opuszczonych do połowy powiek, a potem rozłożył nogi tak szeroko, by czubek penisa Dracona dotknął szczeliny między pośladkami. - To dla mnie? - wymruczał i uwodzicielsko przygryzł wargę, przyciągając jego wzrok do wilgotnej, różowej skóry.
Draco pochylił się nad nim tak nisko, że ich usta trącały o siebie przy mówieniu. Czuł wibrujące w nich pożądanie, które domagało się, by zszedł jeszcze niżej i pocałunkiem odebrał Potterowi oddech.
- Chcesz tego? - odpowiedział pytaniem, wkładając w te słowa mnóstwo nieprzyzwoitych zamiarów i nie spuszczał z niego oczu w oczekiwaniu na reakcję.
Harry wydał z siebie ten rodzaj gorącego jęku, od którego Draconowi jeżyły się włoski na skórze. Na kilka sekund musiał przymknąć oczy. Harry wyrzucił biodra do góry i Draco poczuł, jak jego penis przesuwa się w kierunku dziury. Nagle zapragnął wcisnąć się do buchającego żarem, ciasnego wnętrza, patrzeć, jak Harry czerwieni się i wije pod nim, podczas gdy on toruje sobie ścieżkę w głąb jego ciała.
- Merlinie, i to jak... - odparł Harry łamiącym się głosem, a mocno przyspieszony oddech uniemożliwił mu bardziej składną wypowiedź. - Chcę mieć cię w środku - jęknął i bezwstydnie potarł podbrzuszem o erekcję Dracona, poddając mu się w najbardziej rozpustny z możliwych sposobów. - Weź mnie - westchnął. - Zrób ze mną wszystko, co zechesz.
Czyż nie jest to oferta nie do odrzucenia?, przemknęło Draconowi przez głowę między jedną pożądliwą myślą a drugą. Jak to możliwe, że on nadal pozostaje tak dominujący, nawet wtedy, gdy chce zostać zerżniętym?. Nie znajdował na to odpowiedzi, ale w tej chwili nie odgrywało to żadnej roli.
- Chyba najpierw powinienem posłuchać twojego błagania, zanim się zdecyduję - powiedział, podstępnie mrużąc oczy, i wykrzywił usta. Harry nie zdążył jednak sformułować ani słowa, ponieważ Draco pchnął z całej siły i wprowadził penisa między zwarte pośladki tak daleko, aż poczuł lekko wilgotne tarcie ustępującego wejścia. Było to tak niewiarygodne doznanie, że wydał z siebie nieartykułowany dźwięk.
- Proszę, Draco - błagał Harry tonem świadczącym o słodkiej męce, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do jego potrzeb. - Proszę - westchnął i pokrył twarz Dracona ciepłymi pocałunkami. - Rozciągnij mnie - wymruczał, nie zaprzestając całowania. - Zalej mnie spermą, spraw, żebym się od niej kleił - dyszał i kręcił biodrami w słabej imitacji tego, czego tak bardzo pożądał. - Proszę, wejdź we mnie. Potrzebuję cię.
- Dobrze - odszepnął Draco. Uśmiechnął się do siebie i stoczył z Pottera, by sięgnąć po lubrykant stojący na stoliku nocnym. - Myślę, że to nam się przyda, prawda?
Pomachał zawadiacko tubką przed nosem Harry'ego, ale poza zasięgiem jego rąk. Następnie przesunął się w dół łóżka, lądując między jego rozłożonymi nogami. Wodził oczami po tych częściach jego ciała, które normalnie znajdowały się w głębokim ukryciu. Harry'emu musiało się to spodobać, bo bez przerwy zataczał biodrami energiczne, równomierne kręgi, prawie tak, jakby jego ciało pieszczone było samym spojrzeniem.
- Spójrz na siebie - powiedział Draco zdyszanym głosem, odkręcając tubkę i wyciskając z niej na palce jedwabistą, wilgotną substancję. Rozsmarował ją po całej ich powierzchni, aż zalśniły. - Myślę, że to ci się spodoba - dodał i zerknął na twarz Harry'ego, który właśnie przymykał oczy, przytakując niemo. - Powiedz mi, czego chcesz, Harry. Opowiedz mi o tym bardzo dokładnie. - Mówił tonem niegłośnym i spokojnym, niemniej rozkazującym.
Harry nerwowo przełknął ślinę. Kiedy się odezwał, jego słowa brzmiały bardzo cicho i Draco musiał wytężyć słuch, by je zrozumieć.
- Nałóż sobie nawilżacz na kutasa - powiedział do Dracona. - Może być go trochę więcej, tak żebyś był gotowy. - Gdy Draco spojrzał na niego badawczo, uzupełnił: - Nie chcę tracić czasu na nic innego, skoro możesz być we mnie.
Miał przy tym tak przepraszającą, może nawet nieco zakłopotaną minę, że Draco prawie rozpłynął się nad jego otwartością. Znów sięgnął po tubkę i uniósł ją powolutku. Wydobywszy sporą ilość lubrykantu, odstawił pojemniczek na bok. Widział, jak Harry w ciszy skupia swój wzrok na jego erekcji, najwyraźniej niecierpliwie czekając, aż Draco się dotknie. Gdy zaczął się masturbować i rozprowadzać nawilżacz po całej długości członka, Harry wydał głośny jęk. Ruchom ręki towarzyszyły wilgotne, przypominające mlaśnięcia odgłosy, a podniecenie Dracona rosło z każdą sekundą. Harry oddychał głośno i z trudem. Draco nie przestawał hipnotyzować go swoim znaczącym uśmieszkiem, podczas gdy jego zwinięta w pięść dłoń ściskała czubek penisa, by po chwili powrócić długim, wężowym ruchem aż do nasady.
- W ten sposób? - wyszeptał, patrząc na przemian na swoją zajętą rękę i na twarz Pottera, aby się upewnić, że daje mu to, czego tamten chce.
- Tak. Właśnie tak - uśmiechnął się Harry i złapał własny członek, a następnie pogłaskał go ostrożnie. - A teraz weź jeszcze więcej nawilżacza i rozsmaruj go na mnie - powiedział tonem raczej proszącym niż nakazującym, więc Draco dostosował się do jego słów, nie chcąc kazać mu czekać.
Ponownie wziął tubkę do ręki, przytrzymał ją nad pachwinami Harry'ego i nacisnął mocno. Długi, przejrzysty pasek lubrykantu wysunął się ze środka i opadł grubą kroplą tam, gdzie trzon penisa Pottera przechodził w mosznę. Chłód substancji zmusił jego ciało do krótkiego, ale gwałtownego dreszczu. Draco z zachwytem patrzył, jak wielki, piękny penis podryguje i kołysze się pod wpływem drżenia. Zwilżywszy dłonie odrobiną kremu, nieznośnie powoli wtarł ją okrężnymi ruchami w skórę Harry'ego. Zważył w ręce jego jądra i pieścił je ostrożnie, dopóki pokrywający je meszek nie stał się śliski od lubrykantu, a nawilżona skóra nie zaczęła żyć własnym życiem. Pierś Pottera wzniosła się wysoko, gdy w reakcji na stymulację wydał z siebie okrzyk, co skłoniło Dracona do przedłużenia gry i dalszej delikatnej zabawy z każdą połową woreczka moszny z osobna. Dopiero po paru chwilach powrócił do góry i owinął palce wokół grubej, długiej i solidnej erekcji, odsuwając przedtem z drogi dłoń Harry'ego, i przesunął mokrą od lubrykantu ręką po całej długości członka.
- Jakie to uczucie? - zapytał niewinnie. - Miłe? - Wiedział, że musiało takie być. Harry miał to wyraźnie wypisane na twarzy, ale Draco chciał usłyszeć z jego ust potwierdzenie.
- Niewiarygodne - wyjęczał Potter i rozłożył nogi tak szeroko, że jego kolana po obu stronach prawie oparły się o materac.
Widok Harry'ego, otwierającego się przed nim tak szeroko, omal nie przyprawił Dracona o zawrót głowy. Puls dudnił echem w całym jego ciele, czuł szalejącą w żyłach krew, zwłaszcza w tej jednej, wyznaczającej długość penisa. Tutaj krew już po prostu wrzała, tym rodzajem wrzenia, które uspokoić mogło jedynie ocierające się o niego, ciasne wnętrze Harry'ego.
- Pieprz mnie palcami - powiedział Potter głosem, w którym pobrzmiewały pierwsze oznaki paniki.
Wystarczyło to, by Draco uznał, że musi znaleźć się w jego ciele bardzo, bardzo szybko. Było to zresztą również po jego myśli, ponieważ jeśli ulga nie nadeszłaby już wkrótce, jego jądrom groziła eksplozja.
Draco ponownie zwilżył palce i wcisnął je między zwarte, zaczerwienione pośladki Pottera. Harry uczynnie uniósł tyłek parę centymetrów nad łóżko, co ułatwiło Draconowi odnalezienie celu i głębokie wprowadzenie jednego palca. W jęku Harry'ego, który rozległ się niemal natychmiast, było tyle ulgi, że Draco musiał sprawdzić, czy Potter właśnie nie doszedł.
- Mocniej - wydyszał Harry, z całą siłą napierając na palec, dopóki ten całkiem nie zniknął w jego wnętrzu. Draco posłuchał. Ostro wycofał ramię i moment później natarł od nowa, czując pod opuszką śliskie wybrzuszenie naciskających mięśni. Harry odrzucił głowę w tył, wciskając ją w poduszkę, z ustami szeroko otwartymi do nieustannych jęków rozkoszy. Draco bez ostrzeżenia wmanewrował do środka drugi palec, zachwycając się sposobem, w jaki umięśnione wejście uwięziło obu intruzów i zacisnęło się mocno wokół nich. O Boże, widok Harry'ego wbijającego pięty w materac i ujeżdżającego energicznymi podrzutami bioder jego rękę sprawił, że w Draconie coś się załamało. Zagryzł zęby i z całych sił naparł na Pottera, który krzyczał i płaczliwie błagał o więcej. Skurczone w ciasny woreczek, podskakujące wraz z każdym atakiem jądra Harry'ego przyciągały jego wzrok niczym wprawny hipnotyzer. Zdecydowawszy, że czas czystej gry minął, Draco wymacał niewielką kulistość prostaty Pottera i potarł ją mocno palcem, próbując odnaleźć właściwy punkt, dopóki Harry nie oblał się potem i omal nie stracił resztek panowania nad sobą. Draco dodał trzeci palec, tym razem znacznie wolniej niż poprzedni. Wszystkie ułożył tak, że czubek każdego z nich leżał przed kolejnym, a tym najbardziej wysuniętym ostrożnie masował Harry'ego. Patrzył, jak jego twarz i tors rumienią się pod wpływem narastającego podniecenia, a pod palcami wyczuwał cudowne napięcie we wnętrzu jego dziury, która otwierała się i ustępowała, a następnie mocno zaciskała za każdym razem, kiedy Potter krzyczał w ekstazie.
Draco był tak skoncentrowany na obdarzaniu Pottera pieszczotą, że dopiero po dłuższym czasie dotarły do niego wymykające się z jego rozedrganych ust urywane błagania „Teraz... teraz". Niechętnie wycofał palce, już w tej samej chwili tęskniąc za wilgotnym gorącem na ich opuszkach, ale jednocześnie nie mógł się doczekać pełnego stosunku. Z zaskoczeniem patrzył, jak Harry gwałtownie zmienia pozycję i przewraca się na brzuch, po czym wypina pośladki do góry z twarzą wciśniętą w złożone przedramiona, wystawiając się na widok jego wygłodniałych oczu.
W pieprzeniu kogoś od tyłu było coś tak kompletnie wyuzdanego, że końce nerwów Dracona momentalnie zapłonęły nie tylko pożądaniem, ale i swoistą potrzebą naznaczenia Harry'ego jako swojego terytorium. Chciał widzieć jego twarz, jednocześnie pragnął też podziwiać jego bezwstydnie odsłonięte dolne partie, podczas gdy będzie rozdzielał je na pół i wbijał się do ich wnętrza.
Z ręką na gorącym pośladku Pottera wyszeptał:
- Jesteś pewny?
Zawsze, gdy wyobrażał sobie taki seks pomiędzy nimi, to właśnie on, a nie Harry, leżał na łóżku twarzą w dół, błagając o więcej. Z drugiej strony Potter zdawał się przykładać mało wagi do „zasad" związku. Poza tym Draco naprawdę lubił być na górze. Zrobienie tego nie wymagało od niego żadnych wyrzeczeń. Wręcz przeciwnie, sama myśl o tym sprawiła, że jego chęć do zabawy w odwrócenie ról rosła z każdą sekundą. Pragnął tego tak bardzo, że aż poczuł w ustach zapomniany, metaliczny smak krwi, tak jak wtedy, gdy przygryzł sobie język, kiedy Harry rżnął go z całych sił.
- Mhm - mruknął Potter i wygiął plecy, by naprzeć mocniej na rękę Dracona i otworzyć się odrobinę, akurat na tyle, żeby pokazać zapraszające ujście ciasnego kanału. - Jestem pewny. Zrób to.
Draco rozciągnął wejście kciukami, wpatrzony w swój mały, wąski cel. Jego penis drgnął na myśl o czekających na niego silnych mięśniach. Ustawił biodra pod odpowiednim kątem, przeciągnął śliskim czubkiem członka wzdłuż szczeliny Harry'ego, odnalazł właściwy punkt i pchnął.
- Ooooch - jęknęli jednym głosem, a w tym jęku było podziękowanie za ponowne zjednoczenie ich ciał w sposób, do którego były stworzone. Draco mógł przysiąc, że wyczuwa dudnienie krwi Pottera przez solidną objętość swojej erekcji. Miał wrażenie, jakby tętniły w nim dwa pulsy, pracujące w różnych rytmach, ale podążające razem ku idealnemu współbrzmieniu. Zatoczył jeden i drugi krąg biodrami, by złagodzić tarcie, po czym pchnął znowu, czym sprawił, że ciałem Pottera wstrząsnął nagły dreszcz, a jego ręce wystrzeliły na boki, uderzyły o prześcieradło i zacisnęły się na nim niczym szpony, próbując kontrolować reakcję ciała na penetrację.
Wprowadzenie do środka ostatnich centymetrów wzbudziło w nim najczystszy, niekłamany zachwyt, a impet, z jakim jego rozkołysany woreczek uderzał o pośladki Harry'ego, był jednym z najbardziej erotycznych doznań, jakie Draco mógł sobie wyobrazić. Za każdym razem, gdy Potter lekko zmieniał położenie bioder, Draco czuł wibrację tego ruchu na swoim członku, przekazywaną dalej aż do głębi jego ciała. Zatrzymał się na chwilę, zamknął oczy i odetchnął powoli, napełniając płuca uspokajającą porcją powietrza. Gdy wypuścił je spomiędzy stulonych warg z wysokim, przypominającym świst odgłosem, Harry ostatecznie dopasował swoją pozycję i zaczęli się poruszać.
Robili to niespiesznie, każde pchnięcie wyprowadzali bardzo długo. Draco wycofywał się niemal do końca, po czym powracał tak głęboko, że ich ciała stykały się ze sobą. Mieli wszystko pod kontrolą, ale właśnie to potęgowało przyjemność. Harry wzdychał z satysfakcją i wbrew wcześniejszym błaganiom nie przyspieszał tempa. Draco rozkoszował się widokiem własnego penisa, zanurzającego się raz po raz w Potterze. Obserwował lśniący różem kawałek twardego mięsa, wślizgujący się do środka i nie mógł wyjść z podziwu nad sposobem, w jaki dziura Harry'ego napinała się wokół niego, trzymając go w potrzasku.
Było to dla niego jak absolutnie pierwszy raz. Oblewał się potem po każdym, najmniejszym nawet ruchu, chcąc wykonać go perfekcyjnie. Zapamiętywał każdą reakcję, jaką jego ciało odpowiadało na doznania, mówiąc mu jednocześnie, co ma robić. Harry leżał pod nim zupełnie i radośnie uległy. Poruszał się ze swobodą oraz gwałtownością, jakich Draco nie widział dotąd u żadnego mężczyzny. Nie było w tym nic taniego, przesadnego ani na pokaz. Jego ruchy były oszczędne, ale rozpalające. Świadomy podniecającej precyzji swoich pchnięć, Draco pochylił się w przód, aż jego brzuch przylgnął do naprężonych pośladków Pottera, a następnie przeniósł ciężar ciała na jedno ramię, wsparte o materac. Wolną ręką przesunął po ciepłym biodrze Harry'ego i ostrożnie pochwycił jego erekcję, czując pod dłonią śliską mieszankę lubrykantu oraz własnych soków Pottera. Harry wydał z siebie jęk, jakby za chwilę miał wybuchnąć płaczem.
Równomierne, koliste tarcie ręki Dracona zmusiło Harry'ego do wzmożenia ruchów. Powolne, łagodne tempo okazało się teraz niewystarczające. Draco wyczuł jego wysiłki, żeby pchać z identycznym zaangażowaniem zarówno w przód jak i w tył, ponieważ obie stymulacje były najwyraźniej o wiele za przyjemne, by zrezygnować z którejś z nich.
- Powiedz mi, czego chcesz, Harry - wyszeptał Draco miękko, czując coś zbliżonego do lęku, że nie zaspokoi wszystkich pragnień Pottera.
Odpowiedź nadeszła dopiero po dłuższej chwili, a gdy Harry się odezwał, stało się jasne, że mówienie przychodzi mu z trudem.
- Nie przestawaj - wymamrotał. - Nie... przestawaj...
Draco uśmiechnął się do siebie. Nie istniało najmniejsze zagrożenie, że przestanie. Uczucie, z jakim jego podbrzusze powoli i z premedytacją uderzało o tyłek Pottera, było zbyt kuszące, na równi z leniwymi ruchami ręki, pieszczącej imponującą długość penisa Harry'ego. O, nie. To było zbyt dobre, by w jego głowie powstała myśl o porzuceniu tych czynności. Mógłbym to robić całą wieczność, przemknęło mu przez głowę, zanim na powrót rzucił się w pompujący rytm w przód i w tył, w górę i w dół.
Harry doszedł bez ostrzeżenia. Nie zasygnalizował swojego orgazmu krzykiem ani gorączkowymi ruchami. Po prostu dał się porwać temu, co się z nim działo, powierzając się Draconowi. Widok jego nasycenia chwycił Dracona za serce. Poczuł przeszywające go uczucie uwielbienia tak mocne, że na moment zaparło mu dech w piersi.
Zwolnił, prawie nieruchomiejąc, i pozwolił Harry'emu dojść do siebie. Gdy Potter, odprężony, opadł twarzą na materac, Draco zlitował się i wycofał z niego. Rozczarowany Harry jęknął żałośnie, nie miał jednak siły walczyć o zatrzymanie go w swoim wnętrzu.
- Chyba nie mogę się ruszyć - zachichotał, nadal trzymając kolana ugięte, a tyłek wypięty do góry.
- Nic ci nie jest? - zapytał Draco i czule pogłaskał jego udo, martwiąc się, czy nie sprawił mu przypadkiem bólu.
- Wszystko w porządku - odparł Potter, przeciągając ostatnie słowo i zaśmiał się zmęczonym głosem, gdy Draco nie przestawał głaskać jego skóry. - Daj mi jeszcze minutkę - dodał z rozbawieniem. - Dojdę do siebie i z chęcią zajmę się tobą.
Draco przesunął dłonią w kierunku krzyża Harry'ego, by go rozmasować.
- Nie musisz. Leż, jak leżysz. Dam radę sam zrzucić ładunek, dziękuję bardzo - zachichotał nieprzyzwoicie, cofnął rękę z pleców Harry'ego i powiódł nią po jego brzuchu, unosząc ją coraz wyżej, aż dotykała skóry jedynie opuszkami palców, zanim nie oderwała się zupełnie. Dotknął się i przesunął lekko do przodu, odciągając sztywnego penisa od ciała i kierując go tak, by przy każdym ruchu dłoni uderzał o wypięte pośladki Pottera.
Westchnął z rozkoszy, gdy najwrażliwszy fragment jego skóry otarł się o Harry'ego. Pochylił się niżej, aby mokry, zaokrąglony wierzchołek członka nie tracił kontaktu ze skórą, mogąc jednocześnie zataczać leniwe kręgi w takt masturbacji i wzmagać podniecenie, odzywające się łaskoczącym echem w całym jego ciele. Harry napinał i kurczył mięśnie, wypychał pośladki tak daleko, jak tylko zdołał i wyginał plecy w łuk tak ostry, że wydawało się, iż za chwilę się złamie.
Draco nie spieszył się z zakończeniem pieszczot. Czerpał wielką przyjemność z obserwacji błyszczącej, gładziutkiej ścieżki, którą jego posuwiste ruchy pozostawiały na bladej skórze Harry'ego. Westchnął z zachwytu nad przybraną pozycją i poczuł, jak coś ściska go za gardło na myśl o pokryciu ich obu kremową warstwą nasienia.
Potter dawał wyraz swojemu zadowoleniu równie szczęśliwymi westchnieniami i nieco głupawym uśmiechem, który Draco dostrzegł na jego częściowo ukrytej twarzy, gdy się nad nim nachylił.
- Powiedz mi, kiedy będziesz już blisko - wymruczał Harry wreszcie.
- Jestem blisko - niemal natychmiast, choć z pewnym trudem, odpowiedział Draco, przyspieszając tempo pod wpływem napięcia, które zwijało się w coraz ciaśniejszy kłębek we wnętrzu jego brzucha.
Ręce Harry'ego popełzły w dół materaca i Draco bardziej wyczuł niż zobaczył, jak dosięgły pośladków, rozciągając je po chwili szeroko na boki. Cofnął się lekko, by móc ujrzeć wszystko, co się przed nim rozgrywało i oblizał wargi na fascynujący widok rozluźnionej dziury, pulsującej zapraszająco pod jego intensywnym spojrzeniem. Z ust wyrwał mu się zduszony jęk. Skierował członek w dół i dziko pompował ręką, dopóki nie poczuł, jak ściśnięty w kłębek orgazm rozwija się i zaczyna szaleć. Otworzył usta i krzyknął głośno, patrząc, jak tryska między napięte półkule Pottera, znacząc wejście wraz z otaczającą je skórą grubymi strugami spermy. Nie wypuszczał penisa z silnego uchwytu, a jego kurczącą się szczelinkę wetknął prosto w ściekającą gęstymi kroplami kałużę nasienia. Poczuł, jak pokrywa go ciepła wilgoć, od której różowoczerwony czubek członka z łatwością ślizgał się po twardym ciele Harry'ego. Potter wypchnął biodra i jęczał zachęcająco, a jego palce zapuszczały się głębiej wzdłuż kleistej szczeliny między pośladkami, by nabrać spermę na opuszki.
Draco wydał westchnienie, które zdawało się pochodzić z najgłębszych otchłani jego wnętrza. Odsunął się od skulonej sylwetki Harry'ego i przeciągnął rękami w dół jego pleców, pomagając mu wyprostować podkurczone kolana i przewrócić się na brzuch. Kiedy Potter znalazł się w tej pozycji, Draco wyciągnął się na nim jak długi i przyłożył swój lśniący od potu policzek do jego policzka, a klatką piersiową przywarł płasko do jego pleców.
Gdy tylko mógł złapać oddech, powiedział:
- Zdaje się, że to mój dzień na bycie na górze.
Leżący pod nim Harry prychnął.
- Tak. Ten jeden w miesiącu. - Draco zareagował na komentarz podobnym parsknięciem. - Nie przyzwyczajaj się, Malfoy. Twoja dupa należy do mnie - oświadczył Harry ze spokojem, a zaborczy ton jego głosu sprawił, że w piersi Dracona pojawiło się łaskoczące uczucie.
- Kto pierwszy idzie pod prysznic? - zapytał po dłuższej chwili.
- Możesz iść - odparł Harry.
- Byłbyś tam mile widzianym gościem - zaproponował Draco, jak na dobrego gospodarza przystało.
- Tak, ale to ty poświęcasz o wiele więcej czasu na doprowadzenie swoich włosów do ładu niż ja - skomentował Harry z przekornym uśmiechem.
- Owszem - potwierdził Draco sarkastycznie. - Z tym, że z nas dwóch to akurat tobie przydałby się w tej kwestii dodatkowy czas.
Harry głośnym syknięciem wyraził swoją dezaprobatę, a następnie zrzucił go z pleców, przewrócił się na niego i przyszpilił dłońmi do materaca, twarzą do góry. Draco zachichotał, czując się jak beztroski nastolatek.
- W takim razie dobrze - odezwał się Harry poważnie. - Miałem właśnie zaoferować ci umycie pleców, ale nie wydaje mi się, żebyś jeszcze na to zasługiwał.
Draco wygiął wargi w sztucznym dąsie. Usta Harry'ego drgnęły w uśmiechu na tę żałosną minę skrzywdzonego pieska.
- Ale to byłby idealny pomysł - zajęczał Draco, kokieteryjnie trzepocząc rzęsami.
- Merlinie! - wyszeptał Harry z udawaną frustracją. - Jeszcze mnie krzyż rozboli od tego, jak owijasz mnie sobie wokół małego palca.
Draco roześmiał się z zachwytem.
- No to chodźmy - odezwał się, unosząc brwi. - Mam dla ciebie nawet pewną propozycję - dodał i oblizał uwodzicielsko usta. - Jeśli upuścisz mydło - wymruczał i przymknął na moment oczy, otwierając je po chwili i przeszywając Harry'ego kuszącym spojrzeniem - to je dla ciebie podniosę.
Wargi Pottera wygięły się w podstępnym uśmiechu.
- Umowa stoi - powiedział.

BIG DICK, COME QUICKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz