Rozdział trzynasty (A)

1.7K 66 0
                                    

Kiedy Draco przebudził się wreszcie rankiem drugiego dnia świąt, czuł się jak obżarty, tłusty ślimak. Zrobiwszy w myślach retrospekcję wczorajszego dnia, doszedł do wniosku, że musiał zjeść niemal tyle, ile wynosiła masa jego ciała, a co za tym idzie, pretensje za swój opłakany stan mógł mieć wyłącznie do siebie.
Gdy leżał tak w szarej poświacie wypełniającej sypialnię, z jedną ręką przykrywającą oczy, a drugą lekko masującą wydęty brzuch, niczego nie pragnął bardziej niż istnienia środka na nadmiar jedzenia w organizmie. Och, no właśnie. Coś takiego jak najbardziej istniało! Zastanowił się przelotnie, czy Harry ma w zapasach wszystkie składniki potrzebne do stworzenia porcji Wywaru Przeczyszczającego, zaraz jednak odrzucił pomysł jako zbyt pracochłonny i uznał, że lepiej będzie pozwolić naturze samej uporać się z problemem.
- Co twoja ręka robi tam na dole? - zapytał Harry wesoło, przekraczając próg sypialni z kubkiem herbaty dla Dracona. Odstawił napój na szafkę przy łóżku i spojrzał na ukochanego z uśmiechem, wzrokiem błądząc między jego twarzą a podbrzuszem. Zaraz też wyciągnął rękę i zacisnął palce na kołdrze. Powolutku owinął jej kawałek wokół nadgarstka, ściągając ją stopniowo z Dracona, dopóki ten nie poczuł chłodnego muśnięcia powietrza na piersi i niżej. - Hmm - westchnął Harry, rozczarowany. - Szkoda - skomentował widok dłoni, wciąż rozcierającej okolicę tylko żołądka. Na tak żywe zainteresowanie Pottera penis Dracona, w połowie stwardniały, mógł zareagować wyłącznie wzmożoną uwagą.
Harry zmrużył oczy i wysunął język, by zwilżyć dolną wargę. Draco, który nie przestawał masować swojego brzucha, postarał się, żeby jego dłoń za każdym razem trącała nabierającą kształtu erekcję, wprawiając ją w lekkie, zapraszające drżenie.
- Coś nie tak z twoim żołądkiem? - spytał Harry nieco zdyszanym głosem.
Draco z rozbawieniem stwierdził, że Potter nie odrywa wzroku od jego pachwin i członka, który zdążył już niemal osiągnąć swoje pełne wymiary.
- Ciągle jestem pełny po wczorajszym - mruknął, a po twarzy Harry'ego przemknął cień współczucia.
Potter położył się obok Dracona, schylił się i złożył powściągliwy pocałunek tuż obok jego pępka. Draco spojrzał w dół i poczuł dreszcz pożądania, wywołany samą świadomością bliskości twarzy kochanka. Wydał pomruk aprobaty, a Harry pocałował go ponownie wargami rozchylonymi na tyle, by wypuścić na zewnątrz czubek języka, wilgotny i ciepły, i przesunąć nim po skórze. Draco jęknął głośniej, wyginając się ku ustom Pottera.
- Skoro już jesteś tam na dole... - westchnął chytrze, oderwał rękę od swojego ciała, położył ją na potylicy Harry'ego i przeczesał palcami miękkie, krótkie kosmyki.
Harry nawet nie próbował się z nim drażnić. Dotknął ustami penisa Dracona i lekko zsunął się w dół. Wilgotna skóra po wewnętrznej stronie jego warg masowała sztywny trzon, obiecując nadejście jeszcze większej rozkoszy. Powoli i z premedytacją zatoczył krąg językiem, a Draco aż się zwinął, w mgnieniu oka zapominając o dolegliwościach żołądkowych.
Harry zmienił pozycję, by ułożyć się wygodniej na łóżku, ale ani na chwilę nie stracił kontaktu z podbrzuszem Dracona. Jego ciepły oddech sprawiał, że Draco drżał z niecierpliwości i pragnienia. Potter powrócił do przerwanej eksploracji, koncentrując się na samym czubku, gdzie pierwsza kropla gęstej, przejrzystej cieczy znaczyła właśnie napiętą, gładziutką skórę. Draco usłyszał krótki, gardłowy dźwięk i zdążył jeszcze spojrzeć w dół, zanim ciemnoczerwony wierzchołek jego członka zniknął w kusząco wilgotnym wnętrzu ust Harry'ego. Nie sposób było opanować wyrzutu bioder wyginających się w stronę źródła doznań, ale nacisk ręki powstrzymał na razie jego ruchy, podczas gdy Potter wywoływał prawdziwy pożar, liżąc i ssąc szczelinkę w poszukiwaniu kolejnych kropelek.
To było coś niewiarygodnie cudownego, leżeć tak i patrzeć na niespiesznie poruszającą się głowę Harry'ego między swoimi nogami. Potter nie brał go do ust głębiej, ale udało mu się zachować stały nacisk warg oraz języka i wyczarować w ten sposób wrażenie rozkosznej ciasności, od której po plecach Dracona przebiegał namiętny dreszcz.
- Hej, chodź tu - wymruczał i pociągnął Pottera za ramiona w górę łóżka.
Harry zgodził się na zmianę pozycji, ale zrobił to we własnym tempie. Delikatnie wycałował ścieżkę przez brzuch Dracona aż po jego pierś, wreszcie uklęknął nad nim z twarzą oddaloną od jego twarzy zaledwie o parę centymetrów. Draco wsunął ręce pod skraj koszulki Pottera i zaczął ją zdejmować, robiąc przy tym wszystko, by przeciągnąć dłońmi po każdym skrawku skóry. Wreszcie obaj wspólnymi siłami niezgrabnie pozbyli się zbędnego materiału, a Harry opadł na wyciągnięte ramiona i z czułością patrzył Draconowi w oczy, podczas gdy ten rozpinał guziki jego dżinsów, jeden po drugim, cierpliwie i ostrożnie. Wśród całej masy ceregieli oraz chichotów zsunęli spodnie i bieliznę Pottera, który w końcu nie wytrzymał i przewrócił się na plecy, kopniakami pozbywając się reszty odzieży. Teraz był tak samo nagi jak Draco.
Przekręcili się twarzami do siebie jednym płynnym, doskonale skoordynowanym ruchem. Leżeli blisko siebie, ale ledwo się dotykając. Kiedy Harry uśmiechnął się nieśmiało, Draco pochylił się i pocałował go, po raz tysięczny radując się w duchu, że może to robić, gdy tylko zapragnie, ponieważ są parą. Wrażenie nowości ich związku wciąż było tak samo świeże. Draco wiedział, że działo się to po części dlatego, iż musieli przebrnąć przez całe wieki trudnej historii, by znaleźć się właśnie w tym momencie i układzie. Czuł radość z tego pocałunku równie intensywnie jak za pierwszym razem, kiedy kilka miesięcy temu całowali się dokładnie w tym samym miejscu, w łóżku Harry'ego.
Potter stopniał pod wpływem jego pieszczot. Ich ręce wspólnie brnęły naprzód i wyszukiwały miejsca, których można dotknąć: kość biodrowa, udo, wreszcie to, co dawało najlepsze świadectwo ich wzajemnego podniecenia swoimi ciałami. Ich ruchy były idealnie zsynchronizowane, więc gdy Draco niespiesznie splótł swoje palce z palcami Harry'ego, poczuł, że ten robi dokładnie to samo.
Kiedy Potter dotykał go w ten sposób, Draco wiedział, że kryje się za tym o wiele więcej niż powstrzymywana potrzeba seksualna. Z bezkresnym uwielbieniem obserwował drżące niczym skrzydła motyla powieki Harry'ego, niezbicie przekonany, że na całym świecie nie istniał dotyk na tyle intensywny, by zaspokoić ich wzajemne pragnienie. To, co mieli, wykraczało dalece poza seks. Był on jedynie fizyczną manifestacją czystych emocji, metodą wprowadzenia się w stan nieopisanej euforii, który Draco swego czasu uważał za niemożliwy do osiągnięcia. To jednak było jeszcze przed Harrym. Czy on naprawdę miał jakieś życie przed Harrym? Draco nie wiedział, czy odpowiedź wypadłaby twierdząco.
Patrzył na Pottera i dostrzegał to oraz dużo więcej. Widział pojedyncze igiełki zarostu, których Harry nie uchwycił przy porannym goleniu, i małą, białą bliznę pod jego okiem, jedyną pamiątkę jakiejś dawno zapomnianej choroby z dzieciństwa. Zapamiętywał sposób, w jaki lekko drgały mu nozdrza, gdy raz po raz ściskał i głaskał jego członek, bez końca, bo uwielbiał zmysłową, senną reakcję wywoływaną przez ten właśnie ruch.
Twardy, tak wielki Harry w jego ręce wprawiał umysł Dracona w kompletny zamęt. Wirowały w nim sprzeczne uczucia, a może nie tyle sprzeczne, co częściowo nieoczekiwane lub dość zaskakujące. Penis Pottera był większy i potężniejszy niż to, co uchodziło za normalne. Podobnie jak sam Harry. Jego członek był bezpośredni, domagający się swego, ale nie samolubny. Dokładnie jak jego właściciel. Draco dotykał go z admiracją, tak jak zrobiłby to z każdą inną częścią ciała Pottera i czuł się przy tym szczęśliwszy niż, jak mu się wydawało, mógłby na to kiedykolwiek zasłużyć. To był jegoHarry. I Draco nigdy go nie wypuści.
Brakowało słów, by opisać to, co czuli, gdy leżeli obok siebie; dwóch ludzi we własnym wszechświecie, jedyni dla siebie i niepowtarzalni, bo czy było możliwe, że ktoś inny potrafiłby czuć tak intensywnie jak oni? Prawdziwość łączącej ich intymności polegała na tym, że mogli patrzeć sobie w oczy i widzieć w nich odbicie tej samej miłości, błysk tej samej nienazwanej emocji, która uwidaczniała się w ich minach i wciąż stwarzała coś na nowo. Zawsze pojawi się coś, czego będą musieli się o sobie nauczyć. I tak właśnie być powinno.
Draco wiedział, że Harry był już blisko. Widział to w jego oczach, rozpoznawał po urywanym, płytkim oddechu. I właśnie ta świadomość kazała mu przypomnieć sobie o jego własnym stanie. Powieki Dracona natychmiast nasunęły się na oczy, a plecy wygięły w łuk, kiedy ledwo dostrzegalnie zaczął napierać na dłoń Pottera. Obaj wydali z siebie niemal identyczny, cichy odgłos, gdy pierwsza fala gorąca rozeszła się w dole brzucha Dracona, przygotowując go na orgazm. W nagłym strumieniu adrenaliny, który porwał go na krótko przed spełnieniem, zobaczył, jak oczy Harry'ego, kierowanego teraz jedynie chęcią zaspokojenia prymitywnej potrzeby, zasnuwają się mgłą. Parę sekund później gęsta, ciepła wilgoć wytrysku Pottera rozmazała się na wykonującej finałowe ruchy pięści Dracona, który po chwili również doszedł, dysząc cicho, niezdolny do odwrócenia wzroku od uduchowionej miny kochanka.
Uspokajając się, nie przestawali na siebie patrzeć. Draco mógł obserwować, jak rumieńce na policzkach Harry'ego bledną, a jego oddech wyrównuje się i wraca do normy. Z rozkoszą trzymał w łagodnym uścisku kurczącego się penisa, aż ten stał się miękki i bezwładny, dopasowany do wnętrza dłoni i konturu palców. Kiedy wypuścił go wreszcie z ręki i zanurzył opuszki w jedwabistym gąszczu kręconych włosów łonowych, bez pośpiechu pocałował ukochanego, dając sobie czas na skosztowanie smaku i ciesząc się na nowo wspaniałym doznaniem złączonych ze sobą warg. Pocałunek dobiegł końca i Draco zmarkotniał, ale gdy już oderwali się od siebie, mógł znów spojrzeć na piękną twarz Harry'ego, nie było więc żadnych powodów do smutku.
- Słyszę twoje myśli - wymruczał Potter i maleńki uśmiech wygiął mu wargi.
- Przepraszam - odparł Draco szczerze, wzruszając ramionami, jakby chciał przeprosić za swoją słabość do wszystkiego, co było związane z Harrym.
- Nie ma potrzeby - zaśmiał się Harry. - Wiedziałem, co myślisz, i tak się składa, że ze wszystkim się zgadzam. - Nachylił się bliżej i dla podkreślenia wagi swoich słów cmoknął Dracona w czubek nosa.
Draco jęknął.
- Aż tak łatwo mnie przejrzeć? - zapytał tonem zbliżonym do rezygnacji.
- Tylko ja to potrafię - pocieszył go Potter. - I tylko dlatego, że wiem, czego szukać w twoich myślach. - Uśmiechnęli się do siebie, po czym Harry obrócił się na plecy i przyciągnął Dracona do siebie, by wziąć go w objęcia. Draco oparł głowę o jego pierś i wsłuchał się w rytm serca, silny i równomierny. - Dziękuję za wczoraj - powiedział Harry lekko drżącym głosem, przytulając go mocniej. - Było idealnie. Wiem, ile wysiłku włożyłeś w to, żeby poradzić sobie z Weasleyami. Dzięki tobie miałem najpiękniejsze Boże Narodzenie w życiu.
Draco aż zachłysnął się z emocji. Słyszał szczerość w tonie Harry'ego i czuł się poruszony bardziej, niż byłby w stanie to opisać. Przełknął grudę zalegającą mu w gardle i odparł:
- No wiesz, w zasadzie to ty odwaliłeś całą robotę. Ja tylko pogadałem sobie z nimi trochę, zjadłem raczej za dużo i jeszcze więcej wypiłem. - Wydawało mu się, że nie upora się akurat teraz z podobnym emocjonalnym wylewem bez rozklejenia się ze wzruszenia. Dlatego wolał skierować rozmowę na inne, mniej niebezpieczne tory. - Na Merlina, Harry! Mogłeś mnie ostrzec, że Granger zamierza karmić piersią publicznie! O właśnie, skoro już o tym mowa: czy zrobiłbyś mi, proszę, tę łaskę i rzucił na mnie Obliviate? Kompletnie nie mam pojęcia, jak udało mi się dziś w nocy zmrużyć oko po tej przerażającej demonstracji uczuć macierzyńskich. Chyba tylko dzięki alkoholowi. - Powiedziawszy to, prychnął z udawaną odrazą, na co Harry zaniósł się śmiechem.
- Kłamca - wychichotał Potter. - Gdy wszedłem do kuchni, ty siedziałeś wgapiony w pierś mojej najlepszej przyjaciółki i wyglądałeś niczym wzór cnót ojcowskich.
- Mocno wątpię - zaprotestował Draco energicznie, ale tonem sugerującym gotowość do żartów. - W moim ciele nie znajdziesz nawet grama instynktu rodzicielskiego.
- Wiem - westchnął Harry. - Wiem - powtórzył i pocałował Dracona w czubek głowy. Te dwa krótkie słowa i ten prosty gest wyraźnie zdradzały jego smutek, ale i pogodzenie się z losem. Draco otworzył usta, żeby powiedzieć coś łagodzącego sytuację, ale Potter ciągnął ożywionym głosem: - Na co masz ochotę dziś rano? Mamy parę godzin do wizyty u Pansy i Vince'a.
Draco wydał głośny pomruk zastanowienia. Odwrócił się, oparł podbródek o pierś Harry'ego i spojrzał na niego, jakby rozważał możliwe warianty.
- Chciałbym pospacerować po śniegu - odezwał się w końcu.
- Ale wiesz, że nie spadł, prawda? - upewnił się Potter z łagodnym zdumieniem.
- Ach - odparł Draco. - No ale przecież zapytałeś, co mam ochotę, a nie możliwość, zrobić.
Harry parsknął.
- Czysty Ślizgon, co nie? Przekręca moje słowa, żeby znaczyły coś innego, niż miałem na myśli.
- Darujmy sobie semantyczne dyskusje bladym świtem w świąteczny dzień, dobrze? - uciął Draco z triumfalnym uśmieszkiem. - Może zróbmy coś, czym zajmują się normalni ludzie. Na przykład posiedźmy sobie wygodnie przed telewizorem i pobawmy się wczorajszymi prezentami. Co ty na to?
Potter na chwilę zamyślił się głęboko.
- Wydaje mi się, że zanim zdecydujemy się na cokolwiek, powinieneś najpierw pójść pod prysznic - powiedział wreszcie. - Gdybyś nie zauważył, to cały się kleisz. - Wyszczerzył się bezczelnie, po czym odepchnął Dracona, stoczył się z łóżka, pozbierał rozrzucone ubrania i zaczął je na siebie nakładać.
Draco zrobił nadąsaną minę.
- Nie wykąpiesz się ze mną? - zapytał marudnym tonem i jeszcze bardziej wydął usta, kiedy Harry potrząsnął głową.
- Naszykuję w tym czasie śniadanie. Odrobinę melona i parę pierniczków, bo raczej nie dasz rady zjeść nic więcej - powiedział, podskakując w miejscu, by wbić się w spodnie, po czym zapiął je szybko. - Nastawię jeszcze raz czajnik, bo herbata zdążyła już dawno wystygnąć - dodał i wskazał na kubek stojący na szafce obok łóżka. - Weź przyjemny, długi prysznic, a potem spotkamy się w kuchni.
I z tymi słowami na ustach wypadł z sypialni, jakby się paliło. Draco leżał jeszcze przez chwilę, zastanawiając się, co ma znaczyć cały ten pośpiech. W końcu wzruszył tylko ramionami, wstał i poszedł do łazienki.

BIG DICK, COME QUICKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz