6

670 54 31
                                    

Tak jak ustaliłam kolejne kilka dni spędziłam na ścisłym przestrzeganiu harmonogramu. Niestety nie dało to żadnych efektów. Dalej kaszlałam krwią, jednak nie więcej niż czterysta mililitrów. Do tego Natalie zaczęła mnie bardziej pilnować niż poprzednio, ale nie przeszkadzało mi to. Im więcej razy była u mnie w pokoju tym więcej razy miałam szansę dostać koktajl. A to jak wiadomo najlepsze co może nas, pacjentów spotkać.

- A może-

- Tak, przyniosę ci jeszcze jeden koktajl, ale to już ostatni na dziś. Pięć to dużo.

- Nie jest tak źle.

Machnęłam ręką. Musiałam poczekać dwadzieścia minut, aż kobieta wróci. W tym czasie napisałam do Sapnapa. Po odprawieniu wszelkich rytuałów mogłam wreszcie się wyrwać i iść do chłopaka. Plan przebiegł pomyślnie do momentu, kiedy usłyszałam za plecami głos Natalie.

- A ty gdzie?

Momentalnie się odwróciłam. Najpierw zaczęłam się zastanawiać skąd ona się tam wzięła. W końcu miała teraz przerwę, a ja upewniłam się, że dyżurka jest pusta. Jednak szybko musiałam zacząć myśleć nad odpowiedzią.

- No słucham. Gdzie cię nogi niosą?

- Na wyższe piętro.

Nie miałam powodu by kłamać. Nie widziałam problemu w tym, że idę na górne piętro. Kobieta spojrzała się na mnie.

- Dobra idź, ale mam cię nie zastać na oddziale psychiatrycznym.

- Dobrze, dobrze.

- Ani żadnego dopingowania wyścigów na wózkach.

- Mogę ci tutaj nie obiecywać, że się zastosuje?

- Nie.

- W takim razie postaram się lub spróbuję nie dopingować dzieci podczas wyścigu.

Kobieta spojrzała się na mnie.

- No co? Nie uwzględniłaś w swej wypowiedzi, że mam tam nie iść.

- W takim razie, nawet nie próbuj tam iść.

- A jak będę potrzebować dostać się na siłownię?

- Przejdziesz przez oddział kardiologiczny.

- Kurde, a jak akurat nie będę mogła tamtędy iść?

- Idź mi stąd zanim zmienię zdanie albo zabronię ci w ogóle chodzić po oddziale chemioterapii.

- Dobra mnie tu nie ma.

Zaczęłam biec przez dyżurkę. Wbiegłam na schody słysząc za sobą jak Natalie nazywa mnie wariatką. Ona dokładnie wiedziała o tym, że jak tylko przekroczę ostatni stopień schodów to zaniosę się kaszlem i tak właśnie było.

- Widzę, że coś nie w formie dzisiaj.

Podniosłam głowę znad ziemi. Zobaczyłam Dreama oraz George'a idących w moją stronę. Właściwie to pewnie kierowali się do wyjścia, ale zastali mnie.

- Cicho, musiałam się szybko zmyć zanim dostałabym kolejny zakaz chodzenia.

- U, gdzie tym razem?

- Na oddział chemioterapii.

- A po co tam chodzisz?

- Człowieku! Pod kamieniem mieszkasz czy jak? Tam się odbywają najlepsze wyścigi na wózkach.

- Nie kumam was. Czemu wam aż tak zależy na tym aby oglądać jak jeżdżą na wózkach?

Rzuciłam Gogiemu wzrok mówiący, że faktycznie rozważam opcje z tym mieszkaniem pod kamieniem.

❀ Ostatnie kwiaty ❀ Dream SMP ❀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz