1

1K 58 114
                                    

Następnego dnia czułam się kiepsko. Po pierwsze nie wyspałam się, po drugie alergia nie dawała mi spokoju. Ciągle drapało mnie w płucach. Chciałam wyjść z pokoju, ale za każdym razem moja próba była nieudana. Siedząc na łóżku próbowałam trafić zgniecioną kartką z zeszytu do kosza. Kiedy prowizoryczna kulka odbiła się od plastiku wstałam i poszłam ją podnieść by potem znów usiąść na łóżku. Nagle mnie oświeciło. Mogłam przecież pogadać z chłopakiem spod 312. Wyszukałam jego kontakt w telefonie. Otworzyłam wiadomości, ale nie wiedziałam jak mogłabym zacząć konwersację. Napisałam nawet kilka słów, ale i tak je skasowałam.

- Ja to mam problemy.

Rzuciłam się na plecy. Telefon trzymałam nad twarzą. W końcu zdecydowałam. Napisałam do chłopaka z zapytaniem jak się czuje. Zaskakująco szybko dostałam odpowiedź. Widocznie jemu też musiało się nudzić. W sumie to się nawet przyznał. Powiedział, że jak mi się chce to mogę do niego przyjść. Napisałam mu, że jeśli uda mi się wyjść z oddziału to przyjdę. Analizując potem wszystko doszłam do wniosku, że moje wiadomości wskazywały na to iż mi zależy na spotkaniu. Chociaż w sumie nie miałam nic lepszego do roboty. Założyłam swoje już trochę przetarte trampki i przebiegłam całą długość korytarza. Minęłam dyżurkę w takim tempie, że mogliby mnie nie zauważyć. Wspięłam się szybko na wyższe piętro i dopiero tam zaniosłam się kaszlem. Ruszyłam korytarzem, chwilę później znalazłam się przed pokojem numer 312. Zapukałam. Kiedy usłyszałam pozwolenie na wejście uchyliłam drzwi.

- Cześć.

Pomachałam chłopakowi, a on skinął głową. Z dużym westchnieniem opadłam na łóżko Sapnapa.

- A ty co taka zmachana?

Zapytał z ironią w głosie. Przewróciłam oczami i popatrzyłam na niego.

- Przebiegłam całą długość oddziału. Uwierz mi z chorymi płucami to wyczyn.

- Słyszałem jak kaszlałaś. Bo to raczej byłaś ty.

Zawstydziłam się lekko. Wręcz czułam się zażenowana tym faktem. Zaczęło mnie mocno drapać w płucach, więc zaniosłam się kaszlem. Wyprostowałam się i odgarnęłam włosy z twarzy. Zdjęłam gumkę z nadgarska i spięłam je w kucyk. W międzyczasie wciąż czułam wzrok chłopaka na sobie.

- Hm? Coś potrzebujesz?

- Nie. Tak tylko patrzę.

- A, okej.

Przetarłam oczy.

- Masz długie włosy.

- I tak zastanawiam się nad ścięciem ich. Są chyba trochę za długie.

Fakt, włosy sięgały mi prawie, że do pasa. 

- Ale to jak wyjdę ze szpitala.

- Nie no, długie ci pasują. Chociaż... Ile byś chciała obciąć?

Pokazałam trochę poniżej ramion. Sapnap zmrużył lekko oczy. Chyba próbował to sobie jakoś w głowie wymyśleć. 

- Też byłoby git.

Wyciągnęłam jedną chusteczkę z paczki.

- Będę smarkać.

❀ Ostatnie kwiaty ❀ Dream SMP ❀Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz