2. Podróż

342 15 25
                                    

Pojechałem z tymi walizkami taksówką na lotnisko. Pan taksówkarz był miły i pomógł mi wszystko upchnąć do bagażnika.

Gdy byłem na miejscu, pobiegłem z całym bagażem szukać Girlfriend i jej rodziców.

Okazało się, że Gf stoi przy wejściu, by na mnie czekać.

- O, już jesteś! - ucieszyła się na mój widok.

- Hej, skarbie - przywitałem się z nią. - Gdzie twoi starzy?

- Są w środku, chodźmy. Za 15 minut mamy samolot - powiedziała i weszliśmy do środka.
Lotnisko było ogromne! Nigdy tu nie byłem.

Rodzice Gf stali przy takim skanerze do bagażu i kłócili się o coś z obsługą.

- Ja nie mam przy sobie metalu! To coś jest zepsute!! - krzyczał pan Dearest.

- Spokojnie, mężu. Nie krzycz po tej biednej pani - powiedziała mu pani Dearest.

Po paru minutach wszyscy przeszliśmy przez ten skaner i musieliśmy biec na samolot przez tą kłótnie.

- Jak przez ciebie poleci bez nas, to śpisz na kanapie przez miesiąc - groziła mama Gf jej ojcu.

Na szczęście zdążyliśmy w samą porę, bo samolot miał już startować.

Usiadłem razem z Gf. Ona bała się siedzieć przy oknie, więc ja tam usiadłem.

Gdy samolot już leciał, starzy Girlfriend zasnęli. Czekał nas dość długi lot.

- Zobacz, jaki piękny widok - powiedziałem podekscytowany do Gf.

Girlfriend spojrzała nie pewnie za okno.

- Wow, jesteśmy nad chmurami. To wygląda jak dywann! - powiedziała Gf.

- No, fajnie.

- Jakie to piękne! - wyglądała na ucieszoną tym lotem.

- Ale n,nie tak piękne jak ty... - szepnąłem zawstydzony.

Gf się zarumieniła i ściągła moją czapkę, by mnie pogłaskać. Lubię gdy to robi.

Parę minut później Girlfriend też zasnęła i nie miałem co robić. Więc tylko patrzałem przez okno, słuchając muzyki i czekałem aż wreszcie wylądujemy...

- rozdział pisany przez Uni.

Przygody w Rosji (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz