16. Stado niedźwiedzi

84 7 9
                                    

Myśleliśmy, że to nasz koniec! Cytryna nas złapał i już nie było ratunku...
Ale nagle...
Ziemia zaczęła się trząść!

- Co się dzieje?! - powiedzieliśmy ja, Gf i Cytryna w tym samym momencie.

- Patrzcie tam! - krzyknęła Girlfriend.

Za nami biegło stado niedźwiedzi!

- AAAÆÆÆÆÆÆÆ - krzyknęliśmy wszyscy.

Zaczęliśmy uciekać. Cytryna dalej nas trzymał, więc było łatwiej.

- Ej, czemu nas nie zostawiasz? - spytałem cytryny gdy tak uciekaliśmy.

- BO wtedy te niedźwiedzie was zjedzą, a to JA chce być pierwszy! - odpowiedział.

- Zrozumiałe, miłego dnia - powiedziałem.

Niedźwiedzie cały czas nas goniły, a potwór powoli się męczył. Zwolnił trochę i nas puścił.

- Dobra, uciekajcie. Tym razem wygraliście - powiedział sapiąc ze zmęczenia.

- A co z tobą? - spytała Gf. Nie że było nam szkoda Cytryny, przecież chciał nas zjeść... Ale... Nie chcieliśmy by skończył w ten sposób.

- Ja sobie poradzę - powiedział potwór.

- No oki, to pa - powiedziała Girlfriend i zaczęliśmy znów uciekać przed stadem niedźwiedzi.

Po chwili postanowiliśmy odwrócić się za siebie, by sprawdzić co stało się z cytryną.

Ale wtedy zobaczyliśmy że niedźwiedzie zwalniają, a na jednym z nich siedzi...

TABI???

Stado się zatrzymało, więc do nich podeszliśmy.

- Umm... Tabi? Co ty robisz? - spytałem.

- No jeżdżę na niedźwiedziu. A co? - odpowiedział, jakby to było nic wielkiego.

- Ok? A czemu masz ich tak dużo? - spytała Gf.

Tabi wzruszył ramionami i kazał nam sobie iść, bo niedźwiedzie są głodne i w sumie to jak już to woli nas zabić osobiście, a nie z pomocą miśka.

Więc poszliśmy dalej.

- To było... Dziwne - powiedziałem.

- No... Bardzo - przytaknęła mi Gf.

- Może to jakiś zwyczaj w Rosji...

- Możliwe, nie znam się - powiedziała Girlfriend i po tym szliśmy przez chwilę w ciszy.
Gf trzymała mnie za rękę, bo było ciemno i wyglądało jakby miało zaraz padać, a ona boi się burzy.

- Wiesz dokąd iść? - spytała Gf po dłuższej chwili.

- Pewnie że tak! - odpowiedziałem. - Jesteśmy już blisko hotelu Kisiel! Przynajmniej tak mówią mi Googol maps.

- Skręć w prawo, następnie, miejsce docelowe będzie po lewej stronie - odezwał się głos w telefonie.

- No i widzisz, już jesteśmy! - powiedziałem gdy doszliśmy do wskazanego miejsca.

- Um... Boyfriend? Co wpisałeś w mape?

- No... Hotel Kisiel.

- Na pewno? Bo tu jest napisane "Hotel Kiśel"...

- Oh... Sorry, mam dysleksje.

- Dziwne jest to, że takie miejsce istnieje.

- No też fakt.

Nie wiedzieliśmy co zrobić, więcej wyszukałem na mapie nasz hotel, tym razem pisząc nazwę prawidłowo.

- Jedna godzina, dwadzieścia minut do celu - powiedział głos z map Googol.

- JAK MY TAM SIĘ DOSTANIEMY??! JEST JUŻ PRAWIE PÓŁNOC!! - krzyknąłem bo już miałem dość i byłem zmęczony i głodny i Gf pewnie też.

Wszystko zepsułem...

- Nie krzycz, skarbie. Zadzwoń do Ruva - powiedziała Gf. - Może znów nam pomoże.

- Dobrze... - i tak też zrobiłem.

Ale...

- Pivet, tu Ruv a to poczta głosowa. Zostaw wiadomość po sygnale. Piiiiiiiiiiip - usłyszeliśmy głos w słuchawce.

- RUV POMÓŻ NAM JESTEŚMY GŁODNI I UMIERAMY ZE ZMĘCZENIA!!! - krzyknąłem do słuchawki.

- Wiadomość nagrana.

- No i co teraz? - spytałem.

- Już nie mam pomysłu... Przepraszam - powiedziała Gf.

Postanowiliśmy że już wejdziemy do hotelu Kiśel, i może tam coś zjemy...

🍇 Rozdział pisany przez Uni 🍇

Przygody w Rosji (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz