Po czasie razem z gf stwierdziliśmy że musimy wrócić do hotelu. Pożegnaliśmy się z nagito i wyszliśmy z kawiarni.
-Patrz Boyfriend, już ciemno się zrobiło.
-Racja. Odpowiedziałem gf
Szliśmy w ciszy ciemną uliczką, wokół był las. Ale nagle usłyszeliśmy dźwięk jakby ktoś rozdeptał gałęź.
-Co to było!? Powiedziała wystraszona gf
-Nie wiem... Powiedziałem
Staraliśmy się tym nie przejmować i po prostu poszliśmy szybszym krokiem. Ale znowu usłyszeliśmy ten dźwięk. Oboje byliśmy przerażeni, ale ja postanowiłem że będę odważny, chwyciłem patyka który leżał obok mnie i odróciłem się za siebie.
-Wyłaź kimkolwiek jesteś! Krzyknąłem
-Bf co ty odwalasz! Powiedziała gf
Nagle poszedł do mnie wysoki mężczyzna w garniturze nie mający twarzy...
-AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!! Krzyknęliśmy z gf w tym samym czasie
Nagle typ złapał sie za głowe, wyglądało to jakby chciał se ją wyrwać, nagle okazało sie że ta głowa to była maska, i w rzeczywistości była to... Cytryna.
-Jezu on dalej żyje? Powiedziała gf
-na to wygląda... Odpowiedziałem
-Tym razem nie uciekniecie, TTM RAZEM WAS ZJEM!!! Krzyknął cytryna
-DOBRA UCIEKAMY!
Wziąłem gf za rękę i już mieliśmy uciekać ale cytryna złapał nas za nogi.
-PUSZCZAJ NAS!!! Krzyknęliśmy w tym samym czasie
-Nie tym razem... Tym razem nikt mnie nie pokona.
Cytrtna szedł gdzieś z nami. Myśleliśmy że to już nasz koniec ale...
👁️👄👁️ Rozdział pisany przez Andoł 👁️👄👁️