Gdy obudziliśmy się następnego dnia, odrazu poszliśmy w stronę kuchni zjeść jakieś śniadanie.
- No nie! Skończyło nam się jedzenie, musimy pójść do sklepu po jakieś rzeczy. Powiedziała matka gf
- To może narazie pójdziemy do restauracji a potem na zakupy? Zapytałem
- W sumie dobry plan. Odpowiedziała mi
Tak więc wszyscy ubraliśmy się i poszliśmy do najbliższej restauracji w mieście.
Wszystko było okej, siedzieliśmy w swoim stoliku i rozmawialiśmy jedząc śniadanie w restauracji. Ale nagle, zauważyłem znajomą mi osobę, tą osobą był... Kokichi!?
Zdziwiony powiedziałem:
- Czy to Kokichi? On nie miał być w więzieniu?
- Huh, co on tu robi? Powiedziała moja dziewczyna
- Podejdę do niego i się zapytam. Po czym wysiadłem ze stolika i udałem się w stronę fioletowo włosego krasnala
- Kokichi, co ty tu robisz? Nagito cię nie aresztował?
- Aaa uciekłem se a co? Odpowiedział z zadowolonym wyrazem twarzy
- Uciekłeś z więzienia!? Wiesz że mogę w każdej chwili zadzwonić po policję?
- No weź!!! Nie bądź konfident!!!
- Ale ty chciałeś nas zabić!
- Nie prawdaaa, chciałem zrobić wam Squid gameee
- To jedno i to samo. Powiedziałem zdenerwowany
Nagle obok nas pojawiła się Gf
- Uhh, może zadzwońmy na policję? On jest niebezpieczny, Bf!
- Masz rację-
- NO PROSZĘ WAS!!! NIE BĄDŹCIE KONFIDENTY!!! NAWET JAKOŚ WAM ZAPŁACĘ PROSZĘ!!!!!
Gdy powiedział o zapłacie odrazu zapytałem się go:
- Hm? A jaka to by była zapłata?
- Uhh emmm nooo, nie wiem...
- Jeśli powiesz nam jaka to może nie zadzwonimy.
- Bf, nie! Po prostu zadzwońmy na tą policję a nie robisz z nim jakieś głupie układy!!!
I w tym momencie nie wiedziałem co mam zrobić....
Rozdział pisany przez andou (sorka że takie krótkie)