TW: morderstwo, gwałt.
***
Nie miałam pojęcia, ile czasu znajdowałam się w tej obskurnej piwnicy. Godzinę, dwie, a może dziesięć? Byłam na siebie zła za to, że straciłam poczucie czasu, ale potrzeba snu okazała się być silniejsza. Byłam zbyt zmęczona, przerażona i zła, by móc tak po prostu siedzieć i czuwać. Znajdowałam się tutaj na razie sama, więc nie wyczuwałam większego zagrożenia. Póki byłam w środku tylko ja, było jeszcze w miarę spokojnie oraz bezpiecznie.
Zastanawiałam się, jak długo będą mnie tutaj trzymali. Jeśli chcieli mnie zabić, to wolałabym, by zrobili to jak najszybciej. Już lepszą opcją była szybka śmierć niż gnicie tutaj, bez jedzenia czy wody. Czułam, że będą to istne tortury.
I, gdy już miałam wracać do poprzedniej, leżącej pozycji, usłyszałam przekręcanie klucza w zamku. Spięłam się natychmiast, ze strachem wpatrując w drzwi.
Odetchnęłam z ulgą, gdy do środka wszedł Cesare. Choć może nie było to mądre, to zdecydowanie wolałam tu jego niż George'a. Cesare wydawał się być nieco łatwiejszym celem. Mężczyzna wyglądał na podatnego na wpływy, dlatego też zamierzałam z nim negocjować i spróbować jakoś na niego wpłynąć.
— Mam coś dla ciebie — oznajmił na wstępie, wchodząc do pomieszczenia z grubą bluzą w rękach.
Aż oczy zaświeciły mi się na ten widok. — Nie mogę pozwolić, byś zamarzła, więc ubierz to na siebie.Skinęłam głową, z wdzięcznością zabierając od niego ubranie. Natychmiast włożyłam je na siebie, wtulając się w ciepły, pachnący męskimi perfumami materiał. Zapewne była to właśnie jego bluza.
— Ile tutaj będę? — spytałam po chwili, wpatrując się w swoje bose stopy.
— Kilka dni — wymamrotał, wzruszając ramionami. — Nie jest to zależne ode mnie, bo to nie ja decyduję o twoim losie. Myślę, że dłużej nikt cię tu nie będzie trzymał. No, przynajmniej nie żywą — dodał z kpiną.
Na jego słowa po kręgosłupie przebiegł mi dreszcz strachu. Niby byłam gotowa na to, co miało nadejść, ale każde zapewnienie o tym przyprawiało mnie o ogromną dawkę przerażenia. Wolałam nie wiedzieć, dzięki temu byłabym spokojniejsza.
— Masz matkę? Siostrę? Dziewczynę? — odezwałam się po chwili, przenosząc na niego swój wzrok. — Zresztą, nieważne. Quentin albo jego wspólnicy sami się tego dowiedzą, a potem zrobią im to samo, co ty mi — wzruszyłam ramionami z rozbawieniem, cicho się podśmiewając.
Jego uśmiech nieco zbladł na moje słowa.
— Rozmawiałam kiedyś o czymś podobnym z Quentinem. Obiecał, że zetnie głowę każdej osobie, która przyczyni się do mojej śmierci — skłamałam, chcąc go zastraszyć. — Wymorduje ci całą rodzinę, bo tobie zachciało się bawić w gangstera.
Stąpałam po cienkim lodzie, ale nie widziałam innej możliwości, by cokolwiek ugrać. Nie był głupi, mógł być tylko złamasem, który jednak miał wiele słabych punktów i zamierzałam je wykorzystać.
— A to wszystko dla kilku dodatkowych zer na koncie. Mówiłam ci już, że więcej zyskasz, działając z nami, ale ty wolałeś wybrać drugą stronę — westchnęłam ciężko, kręcąc głową z dezaprobatą. — Ale nie jest jeszcze za późno. Daj znać Quentinowi o całej tej pojebanej sytuacji i uciekaj, by tylko George cię nie dorwał.
Blondyn zamarł na krótką chwilę, jakby naprawdę rozważał moje słowa oraz propozycję. Zaraz jednak ocknął się, marszcząc gniewnie swoje brwi.
CZYTASZ
Pod maską |18+
RomanceEstelle dokonując okropnej zbrodni, zmuszona jest opuścić rodzinne miasto i uciec na prawie drugi koniec świata. Z nowym nazwiskiem i wizerunkiem, rozpoczyna pracę w klubie, ponownie wkraczając do niebezpiecznego środowiska, które zostawiła w Seattl...