Rozdział dziewiętnasty

4.2K 191 4
                                    

— Carla!

Odwróciłam głowę w strony Aurory, która serdecznie się do mnie uśmiechnęła, podbiegając natychmiast.

— Co tutaj robisz?

— Przyszłam trochę popracować — odpowiedziałam z radością, obejmując ramieniem dziewczynę obok. — Ileż można siedzieć w domu i odpoczywać.

Blondynka skinęła, natychmiast ciągnąc mnie w stronę baru. Zrzuciłam z ramion kurtkę, po czym ruszyłam na zaplecze, by przebrać się w mój nowy strój składający się z czarnych spodni i błyszczącego topu na ramiączkach. Nawet buty dostałam niższe, co jak najbardziej mi odpowiadało, bo nie miałam zamiaru męczyć się na wysokich obcasach przez kilka godzin.

— Są jakieś nowe kelnerki? Quentin ostatnio rozpatrywał kilka zgłoszeń do klubu — zaczęłam po powrocie za bar.

Aurora wzruszyła swoimi szczupłymi ramionami.

— Nie mam pojęcia, nikogo nowego tu nie widziałam, a z pewnością nie na mojej zmianie.

Zmarszczyłam nieco brwi, zaraz jednak wzruszając obojętnie ramionami. To nie była moja sprawa i nie powinnam była w to ingerować.

Cieszyłam się, że mogłam tu dzisiaj przyjść. Co prawda, Quentin już jakiś czas temu obiecał mi, że będę mogła tu przychodzić, ale nie do końca wierzyłam w jego słowa. Nie chciałam się nastawiać na wyjście, wiedząc, że nie było ono do końca pewne.

Czułam, że praca wpłynie na mnie bardzo dobrze. Przebywałam z dziewczynami, pracowałam i nie miałam zbyt wiele czasu na zbędne myślenie nad tym, co rozgrywało się w moim życiu. W tygodniu, o tej godzinie, nie było zbyt wiele klientów. Na głównej sali siedziało zaledwie pięciu mężczyzn, którzy nawet o tej wczesnej porze w poniedziałek znaleźli chwilę na wpadnięcie do klubu. Nie miałyśmy zbyt wiele do roboty, ale mogłyśmy porozmawiać i nieco więcej się o sobie dowiedzieć.

— Może mogłybyśmy wyjść razem na kawę? Tutaj nie rozmawia się zbyt dobrze, zważając na monitoring, który znajduje się na każdym kroku.

Nawet nie wiesz, jak bardzo bym tego chciała — pomyślałam.

Ale czy było to możliwe do zrealizowania? Raczej nie.
Wychodzenie na miasto, a szczególnie do centrum, było dosyć ryzykowne. W każdej chwili mogłam spotkać kogoś, kogo widzieć bym w tamtym momencie nie chciała.

— Dam ci znać. Teraz... nie jestem w stanie odpowiedzieć — przyznałam ze słabym uśmiechem.

Blondynka zamrugała kilkukrotnie, jakby w niedowierzaniu.

— Szef nie pozwala ci wychodzić?! — ściszyła nieco ton, spoglądając na kamerę na ścianie obok.

Zachichotałam cicho na jej zachowanie, kręcąc przecząco głową. Wiedziałam, że Quentin nie byłby chętny, by się zgodzić na moje wyjście, ale doskonale to rozumiałam i nie miałam do niego o to żalu.

— Oczywiście, że pozwala mi wychodzić — rzuciłam nieco rozbawionym tonem, na co ona wyraźnie odetchnęła z ulgą. — Po prostu mam ostatnio wiele na głowie. Sprawy rodzinne — dodałam wymijająco.

Aurora przytaknęła po chwili na znak, że zrozumiała.
Odetchnęłam z ulgą, gdy zasznurowała usta, nie drążąc tematu, który był dla mnie szczerze uciążliwy. Nie do końca wiedziałam, co odpowiedzieć, by przypadkiem nie pomyślała, że próbuję się od tego wymigać, gdyż nie mam ochoty.

Uśmiechnęłam się na widok Barbary, który radosnym krokiem nagle wkroczyła na salę. Brunetka odwzajemniła uśmiech, zaraz do nas podchodząc.

Pod maską |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz