Część 28 - Dziwni ludzie

245 15 7
                                    

Puściłaś go i odsunęłaś się od niego. Na jego twarzy widziałaś zdecydowane zirytowanie.
– No to możemy być razem – stwierdziłaś i szeroko się uśmiechnęłaś.
Zdziwił się, ale zaraz odwzajemnił twój gest i ponownie zamknął cię w uścisku.
– Podoba mi się ten pomysł – rzucił spokojnie.

Po chwili postanowiliście iść razem do biednego porzuconego Bokuto i zjeść razem z nim.
– Wróciłaś Akaashi-chan z Akaashim! To super, będziesz na obozie treningowym? – mówił szarowłosy.
– To już jutro jest, prawda? No tak, mówiłam, że będę to będę – odpowiedziałaś.
Z czarnowłosym usiedliście koło kapitana, a ty jadłaś i wpatrywałaś się w siatkarzy, którzy przyzwyczaili się do twojego wzroku.
– Pogodziliście się? – zainteresował się waszą relacją żółtooki.
– Tak, Bokuto-san, ale nie musisz się tym przejmować – zakończył temat czarnowłosy.

Jego stoicki spokój naprawdę był potrzebny ludziom.

– Przyjdź dziś na trening – bardziej rozkazał niż poprosił cię Bokuto, gdy pakowałaś swojego rzeczy po lekcjach.
– Mam zajęcia klubowe – rzuciłaś do siatkarza.
– Trzydzieści minut, my zaczynamy za trzydzieści minut. Idę z tobą do tego klubu i dopilnuje, żebyś poszła na trening z nami! – ekscytował się siatkarz.
– Jak chcesz – stwierdziłaś obojętnie.
Gdy tylko weszłaś do sali klubowej z Bokuto, dostałaś pozwolenie na wybycie tam gdzie chcesz, bo każdy miał go tam dość. Zrobiliby wszystko, żeby tylko głośna sowa nie przeszkadzałaby im. 

Siatkarz chwycił cię pod łokieć i podekscytowany skakał i biegł jednocześnie, ciągnąc cię na hale.
Prośby o zwolnienie tempa nic nie dały, pozwolił ci odpocząć dopiero na miejscu.
– Bokuto-kun czy ty chcesz, żebym umarła? – spytałaś, dysząc przez szybkość jaką narzucił.

Kilku innych siatkarzy patrzyło na was.
– Ale nie biegliśmy szybko – stwierdził zdziwiony.
– Ale ja nie biegam aż tak szybko jak ty i w takich ilościach. Dobrze, że do hali było niecałe 200 metrów, bo bym umarła – powiedziałaś poważnie.

Chłopak zmartwił się i przyjrzał ci się. Nie dość, że miałaś czerwone poliki od wysiłku, to jeszcze miałaś cienie pod oczami wynikające z niewyspania.
– Przepraszam. – Siatkarz rozczochrał ci włosy dłonią.
– Co robicie? – zdziwił się Sarukui. – Czyli jednak zostaniesz naszą menadżerką?
– Nie, akurat Bokuto ściągnął ją tu siłą – stwierdził Washio.

– Gdzie Akaashi? – Konoha rozglądał się podczas rozgrzewki.
– Może jest nadal obrażony na Bokuto – odpowiedział Sarukui.
– Nie, przecież się pogodzili i normalnie rozmawiali już – odrzucił odpowiedź kolegi.

Jak na zawołanie czarnowłosy wszedł do sali.
– Przepraszam za spóźnienie, musiałem z czymś pomóc w klasie. – Chłopak dołączył do rozgrzewki.

Nie zauważył cię, ale to lepiej, bo wtedy strasznie się zawsze irytuje, szczególnie jak Sarukui maltretuje cię słownie.

Zwrócił na ciebie uwagę dopiero wtedy, kiedy podawałaś z menadżerkami butelki z wodą. Uśmiechnął się do ciebie i stwierdził, że całkowicie inaczej wyglądasz bez okularów. Podszedł do ciebie i zagadał o kilku sytuacjach w ciągu dnia.

Sarukui i Konoha specjalnie wtykali wam się w rozmowę, a Akaashiemu pulsowała żyłka na czole. Szala goryczy przelała się, gdy czarnowłosy dowiedział się, że Bokuto zaciągnął cię tu siłą. Posłał mu zabójcze spojrzenie, a kapitan unikał jego wzroku i udawał, że nic nie widzi. Wywołało to zbyt dużo zamieszania.
– Skoro nie umiecie zachowywać się z dziewczyną na sali, to niech tu nie przychodzi – wykrzyczał zirytowany trener.
– Przepraszam, więcej jej tu nie przeprowadzę – mówił ze skruchą szarowłosy, nie mając zamiaru spełnić swoich słów.

Księżniczka z Zielonego Królestwa || Akaashi Keiji x ReaderOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz