Rozdział 23

770 28 15
                                    

Steve
Ruszyliśmy do bariery. Dziwnie się czułem wiedząc że pare kroków przedemną idzie Lucyfer... sam diabeł. To było niezła niespodzianka, gdy powiedział że musi zobaczyć jak jego córka-Lidia, wygrywa. Ona sama szła na końcu. Co było dziwne, bo zawsze prowadziła naszą grupę. Podszedłem do niej.
-Hej, jak się czujesz?
Spojrzała na mnie. W jej oczach nie malowała się pustka czy złość jak zazwyczaj. Raczej... niepewność?
-A jak mam się czuć? Dopiero co odzyskałam pełnie mocy i jestem wykończona. Odzwyczaiłam się od takiej potęgi.
Spojrzała na własne dłonie.
-I teraz jeszcze muszę pokonać spora armię wampirów z Teriasem na czele.
-Przecież dasz radę.
-A co jeśli nie?
Po raz pierwszy nie była czegoś pewna.
-Wierzę w ciebie. Wiem, że dasz radę.
Westchnęła.

Lidia
Mimo zapewnień Steva nie byłam przekonana. Po raz pierwszy straciłam swoją pewność siebie. Zwątpiłam. I to dlatego, że uświadomiłam sobie iż za niedługo moje życie się kompletnie zmieni. Jestem w końcu córką Lucyfera. I w końcu zajmę jego miejsce w piekle. I tego się obawiałam. Obawiałam się tej masy obowiązków, tej cholernej odpowiedzialności. Wszyscy będą patrzeć mi na ręce. Co robie, co się ze mną dzieje. Licząc też to, że tak jak teraz ktoś będzie chciał obalić moje rządy. Po prostu się bałam. Bałam się ten pierwszy raz, że nie podołam.

Za nim się obejrzałam, byliśmy przy początku bariery. Wyszłam na sam początek naszej grupy i rozejrzałam się.

Nie było ich.

Nie ma mowy, że się poddali. Musieli coś wymyślić.
-Stark. Wyłącz barierę.
-Co?
-Wyłącz barierę.
-Pogięło cie? Oni tu gdzieś są i tylko na to czekają!
-I o to chodzi.
Chyba zrozumiał o co mi chodzi bo zrobił co powiedziałam. Usłyszałam jakiegoś niezdatnego wampira gdzieś w oddali. Zaklęcie niewidzialności.
Sprytnie.
-Przygotujcie się.
W tym momencie zaklęcie opadło a na nas ruszyły wampiry. Aby chronić ludzi włączyliśmy spowrotem barierę a sami poszliśmy walczyć. Biegłam i zabijałam. Jak zaprogramowana. Doskonale wiedziałam co robić. Biegnij i zabij i tak w kółko. Musiałam znaleść Teriasa. Nagle ziemia się zatrzęsła i otworzył się portal. Zobaczyłam jak Dimitri wychodzi jako pierwszy. Za nim wampiry które chcą nam pomóc. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Sami byśmy sobie raczej nie poradzili.
Pobiegłam dalej szukać Teriasa. Co jakiś czas zabijając wampiry. Byliśmy na wojnie.  Ta noc miała to wszystko zakończyć. Wszędzie była krew i ciała. Nagle go zobaczyłam. Wyszedł na górkę z kpiącym uśmiechem na twarzy. Ruszyłam w jego kierunku. Rozłożyłam skrzydła czując rosnącą we mnie złość. Poczułam ten ogień w sobie. Terias był godnym przeciwnikiem. Walczył zaciekle i wściekłe. Jego jedynym problemem było to, że nie kontrolował swoim wszystkich ruchów. Działał nieprzemyślanie. Nim ktokolwiek zauważył, było już po wszystkim. W moich oczach tańczyły fioletowe płomienie. A skrzydła wręcz płonęły. Zadałam ostateczny cios wbijając sztylet jego w serce. Fioletowy dym otoczył ziemię.Wojna się zakończyła. Poczuli to. W jakiś sposób każdy wampir na świecie jest połączony ze swoim Panem.  Jego śmierć zatrzymała wszystkich na swoim miejscu.  Wszyscy zamarli na sekundę, po czym zwrócili oczy na spadające ciało. Gdy Terias upadł na ziemię, zrobiło się strasznie cicho.  Nikt nie odważył się nawet drgnąć odwróciłam się do innych, a wszystkie wampiry padły na kolana.
To koniec rządów Teriasa.
Koniec historii a zarazem początek.

Jakieś dwie godziny później
-Musimy się zbierać ty moja diabolico.
Powiedział ojciec.
-Będziemy tęsknić.
Usłyszałam głos Steva za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam smutek w jego oczach. Na prawdę smuci się z powodu, że więcej się nie zobaczymy?
Za nim zdołałam odpowiedzieć przytulił mnie do siebie.
-Wiem wiem, nie przytulamy. Ale więcej raczej się nie spotkamy, więc niegrymaś.
Prychnęłam, chociaż wiedziałam że ma rację.
-Mimo, że nie za bardzo się lubiliśmy. To i tam będę za tobą tęsknić demonico.
Do uścisku przyłączył się Stark. A zanim się obejrzałam wszyscy pozostali się dołączyli. Nawet mój ojciec.
Mimo wszystkiego co się stało, chyba jednak przywiązałam się do tych ludzi i będę za nimi tęsknić...
Oderwaliśmy sie od siebie. Stanęłam z ojcem i Mateo dalej. Pentagram zaczął się pokazywać na podłodze a ku suficie buchnęły płomienie.
-Żegnajcie.
Powiedziałam jeszcze na koniec.
Gdy otworzyłam oczy byłam już w pałacu w piekle.
Czyli to już koniec historii...




END


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Witaam! Kochani oto i 23 i zarazem ostatni rozdział. Chciałabym wam z całego serca podziękować za wszystkie komentarze, gwiazdki i wyświetlenia. Gdyby nie wy nawet bym pewnie tego nie skończyła. Dziękuje też mojej kochanej przyjaciółce, za to że nawet kiedy miałam się poddać, ona zawsze wróciła mi rozum. Także z tego miejsca ty moja tajemnicza przyjaciółko cię pozdrawiam. No i pozdrawiam was wszystkich, którzy to przeczytali.

Jeśli jednak chcecie zostać ze mną zapraszam do mojej drugiej książki ,,Nivel" (przyznam, że tamta jest chyba lepsza)
No i co...
To już czas się pożegnać w tej książce.

Kocham was bardzo mocno,
wasza Maze
<3

Pozbawiona skrzydeł Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz