Rozdział 14

107 2 1
                                    


- TU JESTEŚ DZIWKO!

Wszedł z trzaskiem do biura, złapał Aya za ramiona i zaczął nią gwałtownie potrząsać. Szybko do akcji wkroczył sam hokage.

- Od samego początku mnie wkurzasz!- podszedł do niego, złapał za kołnierz i uniósł go do góry- W mojej wiosce się szanuje kobiety, jeżeli ci coś nie odpowiada to możesz się wynosić, nikt za tobą nie będzie tęsknił!- postawił go na ziemi, spojrzał kątem oka na kobietę i dodał do niej- Jak coś jesteśmy w kontakcie. Wieczorem Shikamaru cię weźmie na trening.- usiadł za biurko, zaplótł dłonie pod podbródkiem, dziewczyna kiwnęła głową i wyszła z pokoju- Chłopie podpadłeś mi! Jeszcze jedna akcja i pogadamy inaczej!

- Ty nigdy nie zrozumiesz!

- ZAMKNIJ SIĘ! Aya wreszcie uwolniła się od ciebie! Jak widzisz, ułożyła sobie nowe, życie. Dam ci przyjacielską rade: zaakceptuj to, że może ułożyć sobie, życie z każdym jesteś dla niej nikim! Możesz wrócić do siebie, będziemy cię sprawdzać, nie pozwolę, żeby komuś z wioski stała się krzywda.

- Nie wierzę! Ty ją kochasz!

- Powiedziałem ci, żebyś się zamknął!- wstał gwałtownie podpierając się dłońmi o biurko- Nawet jeżeli to jest tylko i wyłącznie moja sprawa!

- Obydwoje tego pożałujecie!- ich wzrok się skrzyżował

- Pamiętaj, że zwracasz się tak do Hokage, jedyna osoba która może tego żałować to ty! Lepiej z tą spierdalaj bo się rozmyślę!

Daichi w mgnieniu oka zniknął z pomieszczenia a Kakashi przywołał jednego ze swoich przyzwańców.

- W czym mogę ci pomóc Kakashi?

- Pilnuj Ayi do momentu, aż przyjdzie do niej Shikamaru, mam złe przeczucie!

Szczeknął tylko i zniknął, aby wypełnić powierzone przez właściciela zadanie, on sam opadł ciężko w fotelu. Odwrócił się w stronę widoku na wioskę, głośno wzdychął, podparł łokieć na fotelu, opuszkami palców zaczął masować się po czole w akcie intensywnego myślenia.

- Ciężki dzień?- usłyszał za sobą młody, kobiecy głos. Odwrócił się na fotelu, aby zobaczyć kto wszedł do pomieszczenia

- Sakura?- jego oczom ukazała się jego podopieczna z lat młodzieńczych- Co cię sprowadza?

- Kakashi- sensei musiałabym być ślepa, żeby nie zobaczyć co łączy ciebie z tą nową w wiosce... Aya?!- mężczyzna słysząc to imię zarumienił się, ale większość rumieńca zakryła maska- Przychodzę z propozycją. Chce wam pomóc tak jak ty pomogłeś nam. Mi i Sasuke.

- Zamieniem się w słuch!

- Proponuje, aby przyjąć ją do wioskowego szpitala. Brakuje nam personelu, a przy okazji będę miała ją cały czas na oku, Tsunade ją nauczyła podstaw medycznych jutsu co już dużo nam pomoże.

- Pogadam z nią wieczorem, jak się zgodzi to od jutro stawi się na przychodni!

- Wiedziałam, że mogę na ciebie liczyć!

Wstał uśmiechnął się sam do siebie i wyszedł z pomieszczenia, nie wiadomo dokąd. 

W całym domu rozległo się trzaśnięcie drzwiami, po czym rzuciła butami w kąt.

Jebany Daichy, akurat teraz jak wszystko się zaczęło układać!

Siadła na ziemi w korytarzu próbując się uspokoić, rytmicznie nabierała w płuca głębokie wdechy i wypuszczała z zamkniętymi oczami, aby całkowicie się oddać czynności. Gdy już uspokoiła się na tyle, żeby myśleć w miarę racjonalnie, wyczuła obok siebie obecność kogoś obcego. Na pewno nie był to człowiek wiec ON odpada. Otworzyła ostrożnie na początku jedno oko.

Icha Icha (Kakashi x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz