Rozdział 4

92 4 0
                                    


 Aya obudziła się później niż zwykle. Niestety nie obudził ją Kakashi z kubkiem kawy. Powoli powlekła nogami do kuchni, ziewając zaspana. Nastawiła wodę i zaczęła przygotowywać śniadanie, z racji tego, że nie miała pomysłu co zjeść wyciągnęła z lodówki to co miała pod ręką i zrobiła kanapkę na szybko, nalała do kubka z czarnym proszkiem wody która zaczęła gwałtownie gwizdać i przeszła do salonu, otworzyła drzwi prowadzące na ogród i ciesząc się ostatnimi ciepłymi dniami usiadła na progu i zaczęła posilać się w akompaniamencie śpiewu ptaków. Promienie słońca oświetlały jej bladą twarz, a wiatr mierzwił włosy które łaskotały ją po twarzy. Tylko jednego brakowało jej do szczęścia!

Zamknęła oczy podnosząc brodę do góry aby cała twarz zatonęła w słońcu. Z jej rozmyślań wyrwał ją znajomy głos.

- Nie mówiłaś nic, że się przeprowadziłaś!

- Daich? Już wróciłeś z misji?

Wstała z miejsca w celu uściskania przyjaciela, na co on ominął ją i wszedł do domu. Podążyła za nim biorąc ze sobą naczynia. Chłopak przeszedł przez wszystkie pomieszczenia niczym tajfun, po czym wrócił. Stanął przed nią i złapał ją za ramiona i spojrzał groźnie głęboko w oczy.

- Z kim tu mieszkasz?

- Z nikim.

- Kto ci pomagał wyremontować ten dom? Shikamaru i ktoś jeszcze?

- Nawet jeżeli to co ci do tego? Wiecznie masz jakieś problemy do mnie!

- Tak to jest spuścić cię z oczu! Pamiętaj co mi obiecał twój ojciec!

- Ale...

- Nie ma żadnego ale!- nie pozwolił jej dojść do słowa

Obrócił się od niej ignorując jej negowania, przeszedł na górę szukać dalej poszlak które mogły mu powiedzieć z kim spędzała czas pod jego nieobecność. Dziewczyna przeszła z naczyniami do kuchni w celu umycia ich, w cały domu rozległ się głośny trzask. Upuściła talerz do zlewy przez co on się stłukł, przecinając jej palec a sama kunoichi podbiegła w stronę wywołanego dźwieku.

Stanęła w drzwiach swojej sypialni jak wryta! Na środku pomieszczenia stał Daichi, który trzymał w ręce drewnianą szkatułkę, a wokół niego trwał chaos, spowodowany przeszukiwaniami, ofiarom tego zdarzenia padła szafa której resztki pałętały się po podłodze.

- Rób co chcesz ale odłóż ją na miejsce.- starała się do uspokoić i ocalić jej najcenniejszy skarb

- Najpierw powiedz, kto z tobą był podczas mojej nieobecności!-spojrzał najpierw na szkatułkę później na nią, złożył pieczęci wolną ręką z której w jednym monicie pojawiły się płomienie

- Mówiła ci już, że z Shikamaru.- jej głos zaczął się łamać, wiedziała doskonale jakie mogą być konsekwencje, gdy mu powie. Ale co wybrać nowego znajomego, czy ostatnią pamiątkę jaka jej została po mamie?

- Nie okłamiesz mnie, wiem dobrze, że był ktoś więcej!- podniósł ton głosu i zbliżył rękę z płonieniami do przedmiotu, niemal ją dotykając- Może to był Hatake?- dziewczyna zakryła usta a z jej oczy zaczął płynąć potok łez, po czym upadła na ziemi- Czy to robisz celowo? Dobrze wiesz, że on jest moim idolem!- w jednym momencie ogień wybuchł w drugiej ręce i spalił to co było dla niej tak cenne, pomiędzy jego palców wysypał się popiół na podłogę- Pamiętaj będę was bacznie obserwować nie uratuje GO nic nawet to że jest moim idolem!

- Zostaw go w spokoju! On nie jest niczemu winien! On nie wie o niczym!

- Niestety Aya.- podszedł do niej, złapał ją za brodę i podniósł do góry aby patrzyła się na niego- Kara musi być surowa!- zbliżył swoje usta do jej ust i wydarł siłą pocałunek na co dziewczyna się skrzywiła

Icha Icha (Kakashi x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz