Rozdział 25

62 1 0
                                    


Dzień zapowiadał się słonecznie. Łąka którą Kakashi wybrał na miejsce docelowe, usiana była kolorowymi kwiatami, które wprowadzały do atmosfery, słodkawy zapach. Promienie słoneczne, padały na twarz, sprawiając, że po całym ciele rozprzestrzeniało się przyjemne ciepło. Wiatr spokojnie poruszał trawą oraz liśćmi drzew,  ich szum akompaniował do śpiewu ptaków. Mężczyzna miał nadzieje, że miejsce które jest tak oddalone od wioski sprawi, że będą sami, lub ilość osób przebywających na niej będzie mniejsza. Nidy się tak nie przeliczy.

Maluchy puszczały latawce z ojcami a matki siedząc z boku obserwowały swoje pociechy. Nieco starsze dzieci, bawiły się ze sobą próbując odtworzyć techniki, co z boku wyglądało komicznie. Można było zobaczyć nawet ćwiczące ze sobą grupy osób, śmiejąc się w głos przy każdej nieudanej próbie znajomego. Swój wolny czas spędzali tu też starsi ludzie ciesząc się spokojem, jaki umożliwiała im piękna pogoda, wolna od wszelakich opadów. Znalazł się tu również klan Inuzuka który trenował swoje psy. W oczy dziewczyny rzucił się chłopak którego spotkała wcześniej, z biały psem.

W czasie kiedy Aya bacznie obserwowała trening, siwowłosy rozkładał koc w cieniu do drzewem. Starał się znaleźć miejsce z dala od obserwatorów, których liczba od okresu w zostania Hokage znacznie wzrosła. Pochylił się nad rozłożonym materiałem, wygładzając go dokładnie, sprawdzając czy nie ma pod nim żadnych kamyków, które mogłyby diametralnie zmniejszyć komfort. Wstał, położył ręce na biodrach i spojrzał na koc z dumą.

- Gotowe.- powiedział, spoglądając na ukochaną

Aya zamyślona nie zareagowała na to co mówi. Kucnął przed nią, kładąc dłonie na jej kolanach. Ciepło jego dłonie które emanowało na całe jej ciało skutecznie wyrwało ją z letargu.

- Coś mówiłeś?- powiedziała, ukradkiem spoglądając na grupę z psami

- Przyszłaś tu ze mną czy z nimi?- kiwną w stronę rodziny z psami- Zaczynam się już gubić?- na jego twarzy pokazało się poirytowanie

- Przepraszam.- spojrzała na niego- Pomożesz mi?- złapała za rączkę koszyka który spoczywał na jej kolanach i odłożyła go na ziemie

Wyciągnął do niej dłonie, wstając powoli. Dziewczyna skorzystała z jego wsparcie, łapiąc jego ręce. Pomógł jej wstać w wózka, przejść trochę, a jak tylko znalazła się nad miejscem kocem w kratkę, asekurował ją gdy zniżała się aby usiąść na ziemi. Pocałował ją w dłoń, po czym usiał koło niej.

- Mogłaś mi wcześniej powiedzieć to przywołał bym ci tyle psów ile byś chciała.- położył się na kocu kładąc rękę pod głowę- Chyba, że nie chodzi ci o psy, tylko o kogoś innego?- obrócił się na bok sprawdzając reakcje dziewczyny

- O nikogo mi nie chodzi. Po prostu się zamyśliłam.

- Będę cię musiał ukarać w domu.- z powrotem położył się na plecach, wpatrując się w poruszane przez wiatr liście

- Kashi, no weź.- Aya pochyliła się nad nim, muskając delikatnie jego usta swoimi- Jak mogę uniknąć kary?

W ułamku sekundy mężczyzna sprawił, że znajdowała się pod niem. Jedna z jego dłoni sunęła ku górze pod jej koszulką, po skórze brzucha. Każdy jego ruch po nagim torsie dziewczyny powodował gęsią skórę. Przysunął swoją twarz tak blisko, jak to było możliwe.

- Masz jakieś propozycje?- wyszeptał jej wręcz do ust

Nim się postrzegła jego język penetrował wnętrze jej ust, po czym zajął się zagłębieniem w szyi. Czuła jak dolną część brzucha rozpala ciepło, musiała się uspokoić.

Icha Icha (Kakashi x OC)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz