Panna Evans #4

276 8 2
                                    

Cały miesiąc zleciał mi na spotkaniach z Severusem, samotnych wycieczkach do lasu i próby dogadania się z Petunią. Nie mogłam się już doczekać zakupu potrzebnych rzeczy do szkoły, ale rodzice uparli się, że pojedziemy dopiero, gdy zrobi się trochę cieplej. Więc gdy tylko nadszedł słoneczny dzień, niemal siłą zmusiłam ich do wycieczki. Teraz więc siedzieliśmy w salonie, rozważając co mamy zrobić.

- Gdzie w ogóle kupuje się takie rzeczy? - spytała mama, a ja uderzyłam się w czoło. Przecież Dumbledore wszystko tłumaczył i nawet ja to pamiętałam.

- Mamy udać się do Dziurawego Kotła i tam poprosić barmana o pomoc - wyjaśniła spokojnie Lily. Mówiłam, że Dumbledore nam wszystko wytłumaczył? Nie, on nie powiedział prawie nic, ale przynajmniej wiemy gdzie szukać.

- Ale gdzie jest Dziurawy Kocioł? - zapytałam zamyślona.

- Sev mówił, że gdzieś w Londynie - znowu odpowiedziała Lily.

- Więc chodźmy - oznajmił wesoło tata. Tunia powiedziała, że nigdzie się z nami nie pokarze, więc została sama w domu. Wsiedliśmy do samochodu i ruszyliśmy w stronę Londynu. Droga nie była długa zwłaszcza, że ja  i moją bliźniaczka rozważaliśmy ciekawe teorie na temat tego miejsca. Zatrzymaliśmy się przy jednej z głównych ulic, zastanawiając się co robić dalej. Mama wykazała się największą przytomnością umysłu i podeszła do jakiejś staruszki, stojącej z wielkim koszem dziwnych rozmiarów.

- Przepraszam, wie Pani może gdzie jest Dziurawy Kocioł - zapytała kulturalnie, a starsza Pani uśmiechnęła się miło.

- Dziurawy Kocioł tak? Już, już, proszę tędy - powiedziała i ruszyła tylko w sobie znanym kierunku. Poszliśmy więc za nią w dobrym nastroju, przestając się martwić dojściem do odpowiedniego miejsca. Kobieta prowadziła nas wieloma uliczkami, aż w końcu zatrzymała się przy kamienicy.

- Poczekajcie tutaj - nakazała i weszła do środka. Po chwili pojawiła się w drzwiach z ogromnym oraz dziurawym miedzianym kotłem. - Proszę bardzo, nie musicie płacić i tak chciałam się go pozbyć - oznajmiła wesoło i weszła do środka. I właśnie wtedy przestałam mieć nadzieję, że jeszcze dzisiaj coś pójdzie dobrze. Nie mogąc się powstrzymać wybuchnęłam śmiechem. Rodzice się zmieszali, a Lily mocno zarumieniła.

- Raczej nie o to nam chodziło - westchnęła mama.

- Pomóc wam może w czymś? - zapytała jakaś kobieta podchodząc do nas. Dobra, ona naprawdę wyglądała dziwnie. Miała długą fioletowo - pomarańczową suknię i na to różowy długi płaszcz. No raczej gustu to najlepszego nie miała. W dodatku na jej nosie leżały ogromne okulary, w których jedno szkiełko było błękitne, a drugie żółte. Rodzice chyba zwariowali, bo kiwnęli głową i zwrócili się do niej.

- Szukamy Dziurawego Kotła - wyjaśnił tata. Kobieta uśmiechnęła się tajemniczo i pokierowała nas w przeciwną stronę niż ta którą tu przyszłyśmy. No cóż, miałam bardzo złe przeczucie, ale po raz kolejny podążaliśmy za obcą osobą, a o ile tamta starsza pani wyglądała jeszcze miło i normalnie, to ta była jej całkowitym przeciwieństwem. Z drugiej jednak strony jeżeli nie chcielibyśmy się błąkać po ulicach i przeszukiwać każdy sklep to musieliśmy iść za tą kobietą. Pokierowała nas do jakiegoś obskurnego motelu, a ja naprawdę byłam już pewna, że to kolejna pomyłka. Wnętrze baru było jednak nieco bardziej przyjemne, niż z zewnątrz.

- Witam - powiedziała i podeszła do barmana, który czyścił szklanki brudną szmatką, co było całkowicie bez sensu.

- Witaj Mery, dawno Cię nie widziałem, co Cię tutaj sprowadza? - zapytał mężczyzna, wykrzywiając twarz w coś na kształt uśmiechu.

Panna Evans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz