Panna Evans #7

221 8 0
                                    

- GRYFFINDOR! - wykrzyknęła. Skierowałam się w stronę wiwatującego stołu ze szczerym uśmiechem. Zasiadłam obok niskiej blondynki i obserwowałam następne przydziały uczniów. Tak jak się spodziewałam chwilę po mnie na stołku siedziała Lily. Tiara szybko zadecydowała do którego domu ma trafić. Westchnęłam z ulgi, gdy okazało się, że moja bliźniaczka znalazła się przy tym samym stole co ja. Później obok nas usiadły trzy miło wyglądające dziewczyny, choć jedna patrzyła na nas trochę dziwnie. Nie zwracam jednak uwagi, czy ktoś jeszcze dołączył do grona gryfonów, bo za bardzo martwiłam się Sev'em. Był bardzo blady, a do tego trzęsły mu się ręce, więc gdy tylko nadeszła jego kolej to ledwo doszedł do krzesła. Nad nim kapelusz zastanawiał się trochę dłużej, ale po minucie oczekiwania przydzielił go do Slytherinu. Na jego twarzy odmalowała się ulgą jak i smutek. Chwilę po nim na stołku usiadł chłopak z którym rozmawiałam w pociągu. Wyglądał jakby w ogóle się nie stresował. 

- HUFFLEPUFF - wykrzyknęła tiara, a ja pomachalam mu lekko, choć chyba tego nie zauważył. Znowu nie dosłyszałam jak ma na imię, więc zapytałam o to Lily. Ta popatrzyła na mnie zdziwiona.

- Wydaje mi się że Alan - odparła. Po przydzieleniu wszystkich uczniów na stole pojawiło się jedzenie. Strasznie zgłodniałam, więc nałożyłam sobie ogromną porcje na talerz, a do tego pełną szklankę soku. Powąchałam napój ze zdziwieniem. Strasznie dziwnie pachniał. Wzięłam łyk i się skrzywiłam. Jakie to było niedobre. Postanowiłam, że obejdę się bez tego, a jutro może znajdę cos innego do picia. Uczta szybko się zakończyła, a prefekt naszego domu zaprowadził nas do pokoju wspólnego. Szybko wszystko objaśnił i po paru minutach siedział już w towarzystwie swoich znajomych. Razem z moją bliźniaczką ruszyłyśmy po schodach na górę. Okazało się że jest tam mały korytarzyk z mnóstwem drzwi. Szybko odnalazłyśmy te, na których było napisane nasze nazwisko.

- Evans, Evans, Meadowes, McKinnon - przeczytałam na głos i otworzyłam drzwi.

W pokoju stały cztery łóżka, a obok każdego z nich szafka nocna. Nasze walizki stały koło łóżek, moja akurat koło okna z czego bardzo się cieszyłam. Jedno z nich było już zajęte i siedziała na nim brązowowłosa dziewczyna.

- Jestem Dorcas - przedstawiła się entuzjastycznie.

- Ja jestem Emily, a to moja bliźniaczka Lily - odpowiedziałam wesoło. Miałam przeczucie, że się z nią dogadam.

- Bliźniaczki - pisnęła radośnie. - Ja niestety nie mam rodzeństwa, ale wystarczą mi przyjaciółki - uścisnęła nas jakbyśmy znały się od dawna. Lily chyba nie do końca była z tego powodu zadowolona, natomiast ja z każdą minutą lubiłam brunetkę coraz bardziej. W tedy drzwi do naszego pokoju się otworzyły. Stanęła w nich średniego wzrostu blondynka.

- Emm, cześć - powiedziała nieśmiało.

- Hejka - ja i Dorcas krzyknęłyśmy wesoło. Ona chyba jednak była odrobinę zmieszana naszą otwartością. Podeszła więc do nas choć stanęła obok Lily, co uznałam za odrobinę obraźliwe.

- Jestem Marlena - powiedziała.

- A ja Emily 

- Ja Dorcas

- Ja jestem Lily - wszystkie po kolei się przedstawiliśmy. Zaraz potem rozłożyliśmy ciuchy do szafy. Wzięliśmy krótki prysznic i po chwili każda siedziała na swoim łóżku. Dorcas rozdała każdej z nas po soku jabłkowym. Nie mam pojęcia skąd go wzięła, ale istotne jest to, że nie był to ten okropny napój z kolacji. Do tego Lily wyciągnęła ciasteczka z nadzieniem malinowym, które okazało się, że wzięła ze sobą. Rozmawiałyśmy próbując czegoś się o sobie dowiedzieć.

- Więc Marlena, masz jakieś rodzeństwo? - zapytałam.

- Tak, młodszego brata. Za dwa lata pójdzie do Hogwartu. A wy macie jeszcze jakieś rodzeństwo? - to pytanie skierowała do mnie i mojej siostry. 

- Tak, jeszcze siostrę, ale ona jest mugolem - wyjaśniła Lily.

- Więc jesteście mugolaczkami? - zapytała Dorcas.

- Tak - odpowiedziałam z uśmiechem - A wy?

- Ja jestem czystej krwi 

- A ja pół krwi - odpowiedziała Marlena.

- To skąd masz pewność, że twój brat dostanie się do szkoły? - zdziwiła się Dora.

- Przejawia zdolności magiczne - wyjaśniła.

- No więc Lena, twój ulubiony kolor? - zapytałam.

- Jaka znowu Lena? - zdziwiły się dziewczyny.

- Twoje imię jest za długie, więc ty będziesz Lena. Imię Lily jest krótkie, a Dorcas dostała przezwisko Dora - wyjaśniłam. Blondynka nie była przekonana, ale po dłuższej chwili się zgodziła. Rozmawiałyśmy dość długo i byłam niemal pewna, że położyłyśmy się do łóżek już następnego dnia. Lily i Marlena poszły spać nieco wcześniej, ale mi i Dorcas nie kończyły się tematy do rozmowy. Dora zasnęła od razu, a ja kręciłam się z boku na bok, nie potrafiąc zmrużyć oczu. Zazwyczaj nie miałam problemów z akceptacją nowego miejsca, ale nigdy też nie byłam w szkole magii, więc wszystko było możliwe. Po paru minutach siedzenia i wpatrywania się w nieco już pożułkły sufit, wstałam i zeszłam do pokoju wspólnego. Ogień w kominku lekko się palił, a ja usiadłam na kanapie i odkryłam się znaleźionym przez siebie kocem. Wpatrywałam się w ogień ze spokojem. Wsłuchiwałam się w ciche trzaskanie płomyków. Wtedy usłyszał czyjeś kroki. Wstałam niepewnie.

- Kto tu jest? - zapytałam zaniepokojona.

********
I jest kolejną część! Jak myślicie, kogo spotka Emily?
~ Lily_Rose_Black

Panna Evans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz