Panna Evans #11

179 5 1
                                    

Pierwszą lekcją była transmutacja. Znalazłyśmy się przed odpowiednią salą chwilę przed rozpoczęciem zajęć. Weszłyśmy wesoło do pomieszczenia, siadając w jednych z pierwszych ławek. Miałam co do tego wiele zastrzeżeń, bo z przodu zbyt rzucałyśmy się w oczy nauczycielce, ale nie dało się tego wyjaśnić Lily, więc ta niemal siłą zmusiła mnie bym usiadła obok niej.
Chwilę później w sali pojawiła się profesor McGonagall.
- Witam uczniowie - powiedziała spokojnie i stanęła za ogromnym, drewnianym stołem.
- Dzień dobry Pani profesor - odezwali się wszyscy, a ja dopiero teraz bardziej rozejrzałam się po sali.
Było to duże, okrągłe pomieszczenie. Większość pokoju wypełniały ławki dla uczniów, a na jego końcu znajdowała się katedra, biurko i krzesło przeznaczone dla nauczyciela. Dookoła stały klatki z różnymi zwierzętami i ogromne lustra. Zastanawiałam się do czego będą nam potrzebne, ale uznałam, że prędzej czy później nauczycielka sama nam to wytłumaczy.
Profesor McGonagall zaczęła odczytywać listę obecności, gdy nagle do pomieszczenia wbiegło czterech chłopców. Jeden z nich był wysokim okularnikiem o kruczoczarnych włosach i orzechowych oczach. Uśmiechał się radośnie, jakby nie zdając sobie sprawy, że się spóźnili. Drugi chłopak, stojący tuż obok niego, posiadał długie, czarne włosy i ślicznie kontrastujące z nimi szare oczy. Również uśmiechał się promiennie, choć odrobinę mniej wesoło od przyjaciela. Następny w szeregi był nastolatek z ładnymi, blond włosami. Ten, w odróżnieniu od poprzedniej dwójki, stał speszony z tyłu, a na jego policzkach były widoczne lekkie rumieńce. Uśmiechał się nerwowo i starał się unikać wzroku opiekunki Gryffindoru. Ostatnim z chłopców był niski i pulchny blondyn, o włosach nieco ciemniejszych od poprzednika. On zaś starał schować się za pozostałymi, jakby licząc, że nauczycielka go nie zauważy. W pewnej chwili wydawało mi się nawet, że zamierza się rozpłakać, ale możliwe że miałam tylko takie wrażenie.
Profesorka zmierzyła chłopców ostrym spojrzeniem.
- Z jakiego to powodu przychodzicie spóźnieni na moją lekcję?! - spytała, zbliżając się do nieszczęśników.
- Mieliśmy drobny problem ze znalezieniem odpowiedniej sali - odpowiedział ów zarumieniony chłopak. Nauczycielka zamyśliła się na chwilę, ale w końcu pozwoliła zająć nastolatkom wolne miejsca, rzucając tylko na odchodne:
- Żeby mi to tylko było ostatni raz!
Wróciła na swoje miejsce za biurkiem i już w spokoju dokończyłam sprawdzać obecność. Wymieniłam tylko z dziewczynami krótkie spojrzenie nim McGonagall zaczęła prowadzić lekcję.
- Nazywam się Minerwa McGonagall i będę was uczyć transmutacji - zaczęła postukując różdżką w blat stołu. - Zacznijmy może od tego czym jest w ogóle transmutacja. Ktoś z was wie?
Jakaś czarnowłosa krukonka podniosła nieśmiało rękę ku górze.
- Transmutacja to przemiana jednej rzeczy w drugą - wymamrotała niepewnie.
- Po części masz rację - nauczycielka skinęła lekko głową. - Tylko nie koniecznie jest to zamiana rzeczy. Ale zacznijmy od początku. Transmutacja pochodzi z połączenia dwóch łacińskich słów, trans - czyli poprzez i mutatio - czyli zmiana. Jest wiele rodzajów transmutacji. Można zmieniać wygląd jakiejś rzeczy, ożywiać posągi, a nawet zmieniać swój wygląd. Musicie jednak wiedzieć, że nauka transmutacji wcale nie jest taka prosta. Wymaga ogromnej cierpliwości, skupienia i dokładnego wymawiania słów. Większość z was z pewnością będzie miała na początku ogromny problem, ale zapewniam was, że z czasem wszystko będzie się stawało coraz łatwiejsze - tłumaczyła profesor McGonagall. Starałam się skupić na wszystkim co nam mówiła: na historii transmutacji, na jej rodzajach, na transfiguracji i różnych innych ważnych informacjach, ale siedzącą z tyłu dwójka spóźnialskich chłopaków trochę mi w tym przeszkadzała. Co chwilę wybuchali niekontrolowanym śmiechem, który próbowali zatuszować atakami kaszlu. Nauczycielka w ciągu ostatnich piętnastu minut zdążyła upomnieć ich już osiem razy i odjąć Gryffindorowi pięć punktów, ale chłopcy nic sobie z tego nie robili i dalej rozmawiali.
Kiedy nauczycielka skończyła już swój wykład, a ja zorientowałam się, że zapomniałam o sporządzaniu notatek, przyszedł czas na ćwiczenia praktyczne. Każdy otrzymał po jednej zapałce, a jego zadaniem było, po wypowiedzeniu odpowiedniego zaklęcia, przemienić ją w igłę. Westchnęłam podekscytowana i machnęłam różdżką, wypowiadając odpowiednią formułę. Zawiedziona zauważyłam, że nic się nie zmieniło. Ponowiłam próbę, ale nadal nie przyniosło to oczekiwanego rezultatu. Zaczynałam wierzyć profesorce, że transmutacja jednak nie jest taka łatwa. Dopiero za osiemnastym razem, zapałkę zaczęła wolno zamieniać się w igłę. Uniosłam ją dumnie, wyjątkowo z siebie zadowolona. Moja radość jeszcze bardziej wzrosła, gdy zauważyłam, że jako jedynej udało mi się dokonać poprawnej transmutacji. Wprawdzie zapałka tamtej czarnowłosej krukonki zmieniła swoją barwę, ale jednak nie była to igła.
- Gratuluję Panno Evans. 10 punktów dla Gryffindoru - odezwała się McGonagall przechodząc obok mnie. Po jej słowach niektórzy uczniowie odwrócili się w moją stronę, a ja spłonęłam rumieńcem. Kto by pomyślał, że to właśnie mi, jako jedynej się uda?
Przez następne 10 minut inni próbowali wykonać zadanie, a ja poćwiczyłam sobie przemianę zapałki w igłę i z zadowoleniem zauważyłam, że z każdym następnym razem idzie mi to coraz lepiej. Po upływie tego czasu, profesorka oznajmiła koniec zajęć, więc schowałam podręcznik i różdżkę do torby, a później razem z dziewczynami wyszłam z sali.
- Jak Ci się to udało, Emily? - zapytała Lily, gdy zaczęłyśmy się już kierować w stronę lochów, w których miałyśmy mieć następną lekcję.
- Sama nie wiem - odpowiedziałam lekko się uśmiechając. - Po prostu wyszło.
- No, tak czy inaczej Emily, teraz na pewno stałaś się ulubienicą McGonagall. Widziałaś jaka była zadowolona gdy zobaczyła, że udało Ci się przetransmutować tą głupią zapałkę? - ekscytowała się Dorcas, a ja po raz kolejny się zarumieniłam.
- W dodatku dzięki Tobie mamy już 10 punktów. - dodała z uśmiechem Marlena.
- Nie dziesięć tylko pięć - poprawiłam ją. - Przecież McGonagall odjęła nam punkty przez tamtych chłopaków.
Westchnęłam niezadowolona. Jak można już pierwszego dnia w szkole stracić punkty?
Pod salą do eliksirów znalazłyśmy się dość szybko. Zaczęłam szukać wzrokiem Severusa, bo te zajęcia mieliśmy mieć właśnie ze ślizgonami. Po chwili odnalazłam go w tłumie uczniów. Stał pod ścianą przeglądając podręcznik do Obrony przed Czarną Magią, ale kątem oka obserwował otoczenie, dzięki czemu bardzo szybko mnie zauważył. Uśmiechnęłam się do niego i już zamierzałam do niego podejść, by się przywitać, ale wtedy zauważyłam zbliżającego się do nas profesora. Był on niezbyt szczupłym mężczyzną z brązowo siwymi włosami i dziwnymi, jakby agrestowymi oczami. Na twarzy miał miły uśmiech, ale nie byłam pewna czy jest on stuprocentowo szczery.
Weszłam do sali tym razem zajmując miejsce z tyłu obok Dorcas. Lily usiadła razem ze Snapem w ławce tuż przed profesorem, a Marlena obok jakiejś ślizgonki, którą znała już wcześniej. Sala eliksirów znacznie różniła się od poprzedniej w której się znajdowałam. Była dużym, kwadratowym pomieszczeniem. W jego rogu znajdowała się umywalka w której zapewne uczniowie myli ręce po przygotowaniu mikstur. Nad jednym oknem wyryty był dziwny napis "węglan potasu", a na półkach umieszczone były różne składniki eliksirów. Po chwili zauważyłam też klapę prowadzącą do jakiejś piwniczki, jednak nie przyglądałam się jej długo, więc nie byłam pewna co się w niej znajdowało.
- Dzień dobry uczniowie! - wykrzyknął promiennie nauczyciel. - Nazywam się Horacy Slughorn i będę waszym nauczycielem eliksirów.
Profesor przedstawił się, a potem zaczął mówić o podstawowych informacjach na temat nauczanego przez niego przedmiotu i wyjaśnienia wszystkiego, co musimy wiedzieć na początek. Po głębszym namyśle uznałam, że jest to całkiem interesujące.
Gdy profesor zakończył swój monolog, nakazał nam uwarzyć wywar leczący z czyraków. Razem z Dorcas ustaliłyśmy, że ja pójdę znaleźć potrzebne składniki, a ona przygotuje stanowisko pracy. Przechadzałam się wzdłuż półek z książką w dłoni. Okazało się, że odnalezienie potrzebnych rzeczy wcale nie było takie trudne. Największy kłopot sprawiła mi suszona pokrzywa, dlatego, że miałam mały problem z odróżnieniem jej od innych roślin. Koniec końców okazało się, że jestem sama sobie winna, albowiem pudełeczko z pokrzywą było podpisane, a ja po prostu tego nie zauważyłam. Tak więc po pięciu minutach poszukiwań wróciłam do swojego stolika. Dorcas już wszystko przygotowała, więc zabrałyśmy się do pracy. Cieszyłam się, że profesor pozwolił nam pracować w parach, bo raz o mało nie wrzuciłam zbyt dłużej ilości kłów węża do kotła. Na szczęście brunetka to dostrzegła i powstrzymała mnie przed popełnieniem błędu.
Wykonanie eliksiru zajęło nam trochę czasu, choć wydawało mi się, że zrobiłyśmy wszystko w parę minut. Dwójka chłopców siedzących niedaleko nas, Ci sami którzy tak przeszkadzali na transmutacji, pomieszała składniki, co spowodowało głośny wybuch. Odwróciłam się w ich stronę lekko oburzona. Na szczęście nic nikomu się nie stało, ale Slughorn ostrzegł, że teraz wypicie tego eliksiru skończyłoby się odwrotnym skutkiem od zamierzonego. Do tego odjął Gryffindorowi pięć punktów. Kiedy po skończeniu wywaru, mistrz eliksirów podszedł do naszej ławki, kiwnął lekko głową.
- Nie jest to dobrze sporządzony eliksir, ale nie jest też zły. Otrzymujecie punkt za nie zepsucie - tak jak udało się to co poniektórym - eliksiru leczącego z czyraków. Następnym razem jednak radził bym zrobić go dokładniej - oznajmił Slughorn i odszedł do następnego stolika, zapisując coś w swoim notesie.
- Nie jest źle - stwierdziła Dora spokojnie.
- Racja, przynajmniej go nie zepsułyśmy - przytaknęłam i zaczęłam sprzątać miejsce naszej pracy, bo za chwilę zajęcia miały się już skończycie.
- Na Merlina! Jest idealny! - wykrzyknął profesor, a ja odwróciłam się zaskoczona i uśmiechnęłam się pod nosem. Mężczyzna stał obok kociołka Lily i Severusa i uśmiechał się zachwycony. - To wspaniały wynik jak na pierwsze zajęcia! Otrzymujecie po pięć punktów dla każdego z was!
Lily rozpromieniła się, a na twarzy Seva pojawił się malutki uśmiech. Chwilę później zajęcia dobiegły końca, a ja spakowałam przybory do torby i wyszłam z sali. Gdy tylko wszyscy znaleźli się po za dusznym pomieszczeniem, uścisnęłam Severusa na przywitanie i przedstawiłam go dziewczynom. Później niestety musieliśmy się rozdzielić, bo gdy Gryfoni mieli mieć zaklęcia, ślizgoni mieli mieć Obronę przed Czarną Magią.
- Nie lubię tego Slughorna. - oznajmiłam, gdy tylko opuściłyśmy lochy.
- Dlaczego? Wydaje się w porządku - zdziwiła się Marlena.
- Ja też go nie lubię. Jest jakiś dziwny - poparła mnie Dorcas.
- Właśnie. Nie widziałyście tego jego uśmiechu, gdy dał nam punkt za to, że nie zepsułyśmy całkowicie tego eliksiru - dodałam.
- Ech, jak dla mnie nie jest zły - powiedziała Lily, wzruszając ramionami.
- To oczywiste, że go lubisz. Był taki zadowolony, gdy mówił, że wasz eliksir jest idealny - zaśmiała się brunetka.
- To nie tak! Większość przy tym wywarze i tak zrobił Sev - wyjaśniła moja bliźniaczka.
- Ej, a tak właściwie, to co my teraz mamy? - spytała Lena, przerywając im tą wymowę zdań, a ja zdałam sobie sprawę, że zmierzamy w nikomu nie znanym kierunku.
- Chyba zaklęcia - odpowiedziała Dora.
- Super, tylko gdzie dokładnie odbywają się zaklęcia? - spojrzałam na dziewczyny pytająco, ale żadna z nich nie potrafiła mi udzielić odpowiedzi na to pytanie.
- Świetnie. Naprawdę wspaniale. Już drugi raz się zgubiłyśmy! - wymamrotałam załamana. Wtedy też zauważyłam ducha przelatującego korytarzem. Rozpoznałam w nim Sir Nicholasa, ducha naszego domu, którego poznałam w drodze na transmutację.
- Sir Nicholasie! - krzyknęłam, unosząc dłoń ku górze.
- Tak, drogie dziecko? - spytał spokojnie, choć wydawał się zadowolony, że z nami rozmawia.
- Mógłbyś proszę wskazać nam drogę do sali zaklęć? - spytałam uprzejmie.
- Oczywiście, że mógłbym! Sir Nicholas zawsze pomoże, pamiętajcie o tym! - wykrzyknął, wypinając dumnie pierś. - Chodźcie za mną!
Udaliśmy się więc za duchem na kolejne zajęcia.

Panna Evans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz