Z trudem próbowałam się wydostać z pociągu razem z tłumem innych uczniów. Gdy każdy siedział w swoim przedziale, nie było aż tak widać ile tak naprawdę uczniów ma Hogwart. Teraz to jednak co innego i każdy próbował jak najszybciej dostać się na zewnątrz, co było całkowicie nieuzasadnione. Przecież pociąg i tak nie odjedzie, gdy będzie wiedział, że ktoś po za konduktorem jeszcze w nim przebywa. Po dłuższym pchaniu się i dostaniem łokciem w żebra, wydostałam się na wolność. Westchnęłam zawiedziona. Myślałam, że pociąg zatrzymał się tuż przed wejściem do budynku, ale jak się okazało przed nami jeszcze długa droga.
- Pierwszoroczni, tutaj! - ktoś krzyczał więc odwróciłam się w jego stronę i rorszerzyłam oczy ze zdziwienia. Tym ktosiem był olbrzym. No, a przynajmniej tak mi się wydaje. Miał tak na oko trzy metry wzrostu, bujną brązową brodę i taką samą czuprynę. Posiadał jednak takie miłe i przyjazne spojrzenie, że od razu go polubiłam. Na szczęście, poinformował, że mamy iść za nim do łódek. To naprawdę dobrze, bo zaczęłam się nawet martwić że będziemy musieli przebyć tą drogę pieszo. Westchnęłam z ulgą. Po chwili wzrokiem odnalazłam moją siostrę i Severusa, i tak jak nakazał gajowy, wpakowaliśmy się we trójkę do łódki. Do nas dosiadł się niski jasnowłosy chłopak, ale nie odezwał się ani słowem. Właściwie to nikt z nas nie mówił. Podróż łódką była zbyt pasjonująca, a oczekiwanie na dojechanie do szkoły jeszcze lepsze. Wreszcie, gdy droga zaczęła się kończyć, naszym oczom ukazał się zamek. Rozdziawiłam usta w totalnym szoku. Gdyby ktoś wcześniej powiedział mi, że Dumbledore uczy w tej szkole, ani chwilę bym się nie wahała. Przecież to nie szkoła, to cudowny pałac. Nawet nie potrafię wytłumaczyć, co w tej chwili widziałam. To było niesamowite i całkiem jak z bajki. Po chwili dobiliśmy do brzegu i wyszliśmy z łódek. Oczywiście, prawie wpadłam do wody, ale na szczęście, skończyło się tylko na lekkim zamoczeniu końcówki szaty. Gajowy zaprowadził nas do wielkich drzwi, gdzie stała szczupła kobieta w ciasno upiętymi koku.
- Pani Psor - powiedział.
- Dziękuję Ci Hagridzie. Teraz ja się nimi zajmę - odpowiedziała kobieta, a mężczyzna oddalił się w sobie tylko znaną stronę.
- Witam was w Hogwarcie. Nazywam się Minerwa McGonagall. Za chwilę przekroczycie ten próg by dołączyć do reszty uczniów, lecz zanim usiądziecie przydzielimy was do waszych domów. A są to: Gryffindor, Hufflepuff, Slytherin i Ravenclaw. Na czas pobytu tutaj, każdy dom zastępuje rodzinę. Za osiągnięcia otrzymujecie punkty, a za złamanie zasad odejmujemy je. Punkty dodaje się, a dom który ma ich najwięcej zdobywa puchar domów. Ceremonia przydziału odbędzie się za chwilę, radzę w tym czasie zadbać o swój wygląd - powiedziała i odeszła. Dopiero teraz zaczęłam się martwić. No bo co jeżeli będę w innym domu niż Lily. Mimo, że jesteśmy różne, to przywykłam że zazwyczaj robimy wszystko razem. Moja siostra też wyglądała na podenerwowaną, więc uśmiechnęłam się do niej by poprawić jej nastrój.
- Czas już zaczynać. Chodźcie za mną - powiedziała McGonagall wracając do nas.
Jeden za drugim weszliśmy do Wielkiej Sali, tak przynajmniej nazwał ją jeden z uczniów. Stanęliśmy tuż przed wielkim stołem, gdzie zasiadali nauczyciele, a na środku stało krzesło z ułożoną na nim tiarą. Nagle kapelusz zaczął śpiewać.
Może nie jestem śliczna,
Może i łach ze mnie stary,
Lecz choćbyś świat przeszukał,
Tak mądrej nie znajdziesz tiary.
Możecie mieć meloniki,
Możecie nosić panamy,
Lecz jam jest Tiara Losu,
Co jeszcze nie jest zbadany.
Choćbyś swą głowę schował
Pod pachę albo w piasek,
I tak poznam kim jesteś,
Bo dla mnie nie ma masek.
Śmiało, dzielna młodzieży,
Na głowy mnie wkładajcie,
A ja wam zaraz powiem,
Gdzie odtąd zamieszkacie.
Może w Gryffindorze,
Gdzie kwitnie męstwa cnota,
Gdzie króluje odwaga
I do wyczynów ochota.
A może w Hufflepuffie,
Gdzie sami prawi mieszkają,
Gdzie wierni i sprawiedliwi
Hogwartu szkoły są chwałą.
A może w Ravenclawie''
Zamieszkać wam wypadnie
Tam płonie lampa wiedzy,
Tam mędrcem będziesz snadnie.
A jeśli chcecie zdobyć
Druhów gotowych na wiele,
To czeka was Slytherin,
Gdzie cenią sobie fortele.
Więc bez lęku, do dzieła!
Na głowy mnie wkładajcie,
Jam jest Myśląca Tiara,
Los wam wyznaczę na starcie!'
Uśmiechnęłam się wesoło. Nie słyszałam jeszcze nic aż tak absurdalnego. Ale czego miałam się spodziewać po szkole magii? Profesorka wzięła pergamin do rąk, więc moje spojrzenie z powrotem spoczęło na niej.- Gdy wyczytam wasze imię i nazwisko, usiądźcie na tym krześle, a tiara wybierze wam dom - wyjaśniła jeszcze i zaczęła czytać. Westchnęłam zaniepokojona. Z każdą chwilą coraz bardziej się stresowałam. Nie musiałam długo czekać na wywołanie mnie przez kobietę.
- Evans Emily - właśnie w tym momencie padły te straszne słowa. Z całej siły starając się uśmiechnąć, wyszłam z szeregu i usiadłam na drewnianym krzesełku. Na moją głowę położono kapelusz, zasłaniając mi tym prawie całą widoczność.
- Nie jestem zwykłym kapeluszem - rzuciła oburzona tiara, a ja wzdrygnęłam się zaskoczona. - No dobrze, co my tutaj mamy. Odważna, to na pewno. Masz dość cięty język i często bywasz wredna. Lubisz też bardzo pomagać innym, ale tylko wtedy gdy lubisz te osoby. Zawsze wierzysz że istnieje wyjście z sytuacji bez wyjścia. Jesteś dość mądra, ale nie lubisz się uczyć. To doprawdy zaskakujące. Jednak wiem już, gdzie Cię przydzielić..
*******
I jak myślicie, do którego domu zostanie przydzielona Emily?
~ Lily_Rose_Black
CZYTASZ
Panna Evans
Фанфіки" - Black! - krzyknęłam i uchyliłam się przed kolejnym zaklęciem. Maszerowałam groźnym krokiem w stronę Huncwotów z moją siostrą u boku." #5 lilyevans - 18.07.2021 #7 severussnape - 19.06.2021 #6 jamespotter - 21.07.2022