Panna Evans #8

220 4 0
                                    

W przejściu pojawiła się moja brązowowłosa współlokatorka.

- Dorcas? - popatrzyłam na nią zdziwiona. - Co Ty tu robisz?

- O to samo mogłabym zapytać Ciebie - stwierdziła i usiadła na kanapie. Westchnęłam i zajęłam miejsce obok niej.

- Nie mogłam zasnąć - wyjaśniłam.

- Problem z nowym miejscem? - zapytała.

- Nie, raczej sprawy rodzinne - brunetka popatrzyła na mnie pytająco, a ja, jako że jestem dość otwartą osobą, dokładnie opowiedziałam jej całą sytuację.

- Moja siostra Petunia, ona...wiesz, nie dostała listu do Hogwartu. I...- zaczęłam się jąkać, nie potrafiąc opisać jak bardzo mi przykro, że mojej starszej siostry tutaj nie ma. 

- Rozumiem - odparła Dorcas z lekkim uśmiechem, poklepując mnie po ramieniu. - Ja też nie mam najlepiej. Moi rodzice...oni są dość zapracowani i rzadko mają dla mnie czas. Za każdym razem, gdy im to wypominam, mówią mi, że już nie jestem dzieckiem i muszę się sama sobą zająć. Zdążyłam się już do tego przyzwyczaić, ale to nadal boli - powiedziała, a po jej policzku spłynęła samotna łza. - Większość czasu spędzałam z moją sąsiadką i starałam się zawierać dużo nowych znajomości, by nie czuć się samotna - kontynuowała. - Chciałabym mieć rodzeństwo...nawet znacznie młodsze ode mnie. Przynajmniej miałabym kogoś do towarzystwa.

       Z niedowierzaniem patrzyłam na brunetkę. Wydawało mi się, że jest bardzo wesołą osobą z grupką przyjaciół. Bez słowa ją przytuliłam i przez parę następnych minut siedziałyśmy w mocnym uścisku. Nagle coś mi się przypomniało.

- Dorcas, nadal nie powiedziałaś mi dlaczego nie śpisz o tak późnej porze. Przez sprawy rodzinne, tak? - zapytałam, starając się nie zabrzmieć nie grzecznie.

- Usłyszałam hałasy, a później jakiś huk, więc zeszłam - wyjaśniła spokojnie.

- Ale przecież tutaj było cicho - zdziwiłam się. Na twarzy mojej współlokatorki zaczęło się pojawiać podniecenie.

- Żartujesz? Hałas przecież dochodził właśnie z tąd...a przynajmniej tak mi się wydawało - zaczęłam odczuwać silne podekscytowanie.

- Chyba powinniśmy się rozejrzeć - stwierdziłam z pojawiającym się na mojej twarzy uśmiechem. Brunetka kiwnęła głową z takim samym wyrazem. Zgodnie podniosłyśmy się z kanapy, kierując się do wyjścia z pokoju wspólnego. Na korytarzu panował mrok, ale powoli poruszałyśmy się do przodu. Po niecałej minucie wędrówki usłyszałyśmy cichy trzask. Wytężyłam wzrok jak i słuch, ale hałas trwał zaledwie parę sekund. Popatrzyłam na miejsce w którym jeszcze chwilę temu znajdowała się Dorcas, ale dostrzegłam tylko jej cień znikający za następnym zakrętem. Westchnęłam i ruszyłam za nią. Stała w rozgałęzieniu korytarza nie wiedząc gdzie dalej iść. W końcu skręciliśmy w jedną ze stron. Jeszcze parę razy usłyszałyśmy podobny trzask, ale ani razu nie udało nam się odkryć jego przyczyny.

- Dorcas, jest już późno, wracajmy - wyszeptałam, bo powieki zaczęły mi już nie miłosiernie ciążyć. Brunetka nie wyglądała na przekonaną. - Zajmiemy się tym jutro - namawiałam, a moja współlokatorka po chwili się zgodziła. Był tylko jeden, malutki problem: zgubiłyśmy się. Nie mając ochoty błąkać się po nie zliczonych korytarzach Hogwartu, Dorcas obudziła portret znajdujący się na ścianie obok. Byłam w ogromnym szoku, gdy ten się do nas odezwał.

- Co wy wyrabiacie? - zapytał tubalnym głosem.

- Nie wiemy jak trafić do naszego dormitorium - wyjaśniłam ze skruchą.

- Ach, ta młodzieży - westchnął ciężko - Do Gryffindoru, prawda?

- Tak, właśnie tam - odpowiedziałam. Portret odpowiednio nas poinstruował, więc bez większych problemów odnalazłyśmy drogę do Pokoju Wspólnego Gryfonów. Kobieta na drzwiach nie chciała nas wpuścić bez hasła, ale w końcu zlitowała się nad nami. Wyczerpane z trudem wyszłyśmy po schodach do naszego pokoju.

- Co wy robicie? - ktoś nagle się odezwał, a my stanęłyśmy przerażone. Okazało się, że to Marlena. Odetchnęliśmy z ulgą. Nie czekając na naszą odpowiedź, dziewczyna wróciła z powrotem do łóżka.

- Chyba lunatykowała - stwierdziła Dorcas. Nie zwróciłam już na to uwagi i wskoczyłam pod ciepłą pościel. Tym razem w ciągu paru minut usnęłam.

Rano jak przez mgłę słyszałam czyjś głos.

- Dziewczyny wstajemy

- Emily, obudź się w końcu

- Spóźnimy się przez was na śniadanie

- No bez przesady Lily. Mamy jeszcze dużo czasu.

- Nie aż tak dużo. A tak w ogóle widziałaś gdzieś szklankę wody?

- Tak, stoji na stoliku nocnym. Ale po co Ci woda?

- Zaraz zobaczysz. Jeżeli nie chcą wstać po dobroci spróbujemy innych metod.

       W tedy poczułam coś zimnego na twarzy, więc błyskawicznie się podniosłam. Po całym dormitorium rozległ się krzyk mój i Dorcas.

- Lily!!!

*******
Już w następnych rozdziałach pierwszy dzień nauki!!!
~ Lily_Rose_Black

Panna Evans Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz