01. A new student

1.5K 73 4
                                    

JEŻELI TU JESTEŚ TO ZAPEWNE ZAINTERESOWAŁ CIĘ PROLOG LUB OKŁADKA WYDAŁA CI SIĘ ZWYCZAJNIE CIEKAWA.
JEDNAKŻE ZANIM ZACZNIESZ TO CZYTAĆ MUSISZ WIEDZIEĆ, ŻE PIERWSZE ROZDZIAŁY NIE SĄ ZBYT... DOBRE.
JA SAMA, CZYTAJĄC TERAZ TO, ŁAPIĘ SIĘ ZA GŁOWĘ.
MAM NADZIEJĘ, ŻE JAKOŚ PRZEBRNIESZ PRZEZ TE POCZĄTOWE ROZDZIAŁY

Leila

Poprawiłam torbę na ramieniu, wzięłam głęboki oddech i pchnęłam drzwi. Zbiegłam po schodach, kierując się do szafek, a do moich uszu dobiegł dźwięk kilku obraźliwych słów skierowanych w moją stronę. I choć z całych sił pragnęłam się tym nie przejmować moja głowa automatycznie skierowała się z przygnębienia w dół.

Stanęłam na przeciwko mojej szafki, wpisałam kod i złapałam za uchwyt. Pociągnęłam mocno, ale nic z tego więc pociągnęłam raz kolejny, ale moje próby skazane były na niepowodzenie. Walnęłam kilka razy, to zawsze działało. Niestety, nie tego dnia.

Usłyszałam szepty, co nie wydało mi się z początku zbyt niepokojące, w końcu byłam w szkole. Po chwili jednak wydało mi się to dziwne, ponieważ zauważyłam, że każdy wyrażał tu swoje zdanie głośno.

Zdjęłam z mojego ciała jeansową kurtkę i spojrzałam za siebie. Moim oczom ukazał się dobrze zbudowany i jakże przystojny szatyn. Miał śliczne czekoladowe oczy oraz pełne malinowe usta, które co chwilę zwilżał językiem.

Jego włosy były ułożone na żel co było zgodne z tegoroczną modą. Na sobie miał jeansy, luźną białą bokserkę i skórzaną kurtkę, a jego stopy zdobiły czerwone supry.

Spanikowałam, gdy zorientowałam się, że zmierzał w moim kierunku. Natychmiast odwróciłam głowę i ślepo wpatrywałam się w szafkę. Liczyłam na to, że może jakoś mnie nie zauważy.

Jeden prześladowca zupełnie mi wystarczał. Poczułam dłoń na ramieniu i ciepły oddech obijający się o moją szyję. Niepewnie odwróciłam się w jego stronę jednak nie zdobyłam się na odwagę i nie spojrzałam mu w oczy.

- Słu - Słucham? - zająkałam się ledwo słyszalnym głosem na co on cicho zachichotał.

- Hej, biorąc pod uwagę, że jest już... -  spojrzał na rękę jednak nie było tam zegarka - cóż jest z pewnością późno, a mi nie chcę się błąkać po tej szkole. Czy wiesz gdzie jest szafka numer 293?

- Uhm... Tak. J - ja mam szafkę 292 więc tw - twoja jest na przeciwko - powiedziałam nieco głośniej i chciałam go wyminąć lecz zagrodził mi drogę wystawiając rękę.

- Na jakie ty lekcje chodzisz, że nie bierzesz książek, co? - spytał z lekką kpiną w głosie spuszczając rękę wzdłuż swojego ciała.

- No wiesz m - mam tu torbę - wskazałam rękę na pasek przewieszony przez ramię. Spojrzał na nie i lekko się zaśmiał.

- Przecież tam ci się nic nie zmieści.

Zignorowałam go i zwróciłam się do szafki, ponawiając próbę jej otwarcia. Szarpnęłam mocno, ale nic się nie stało. Sfrustrowana westchnęłam i spuściłam głowę. Chłopak przesunął mnie lekko i sam zaczął robić coś przy szafce.

Odwróciłam się w stronę kilkunastu uczniów, którzy stali w osłupieniu przyglądając się szatynowi. Nie dziwiłam im się w końcu kto by chciał rozmawiać, przebywać lub co dopiero pomagać największemu nieudacznikowi świata.

Jakby tylko o tym wiedział pewnie nawet by się do mnie nie zbliżał.

Otworzył szafkę po uporczywej walce z nią, lekko się skrzywił i podrapał po karku, zauważając widok przed sobą.

Moja szafka była cała w jakieś okropnej zielonej mazi, a na wewnętrznej stronie drzwiczek była napisane wielkimi literami 'LOSER'. Szybko zatrzasnęłam szafkę i wybiegłam ze szkoły.

Wiedziałam, że to była sprawka Mike'a. Uczepił się mnie już od początku szkoły. Nawet nie wiem co ja mu zrobiłam. Cały czas o tym myślałam. Przetwarzałam każdy dzień w mojej głowie aby upewnić się, że nigdzie nie popełniłam błędu. Wydawało mi się, że jestem miłą osobą i nigdy nikogo nie zraniłam. Ale on każdego dnia starał się zrobić mi piekło z życia, musiało być coś na rzeczy

Moje myśli tym razem powędrowały do nowego chłopaka. Był zniewalająco przystojny co oznaczało, że będzie z tych popularnych, a wokół niego będą się kręcić szkolne dziwki zwane cheerleaderkami.

Postanowiłam wrócić do domu, bo tego dnia na pewno nie chciałam przekraczać już progu szkoły.

Stanęłam przed blokiem, szukając kluczy. Odnalazłam je w kieszeni po długim poszukiwaniu i niepewnie przekręciłam go w zamku.

Jeden krok, drugi, trzeci - wchodziłam po schodach jak najciszej mogłam. Piąte piętro bez windy, to było to. Poprawiłam okulary na nosie i nacisnęłam na klamkę tym samym otwierając drzwi. Zdjęłam buty i odwiesiłam kurtkę na wieszak.

- Czemu nie jesteś w szkole?! - krzyk mojej matki wypełnił pomieszczenie przypominając mi o tym, że tu też nie mogę żyć spokojnie.

Znowu się zaczyna.

Justin

Dziewczyna, która ponagla mi z szafką była okropnie wstydliwa. Gdy tylko coś powiedziałem ona nie mogła odpowiedzieć bez zająknięcia, a ja byłem ciekaw czy ma tak zawsze czy ja tak na nią działam.

Miałem wysoką samoocenę i nie uważałem, że pokazywanie tego jest złe.

Cały czas przypomniałem sobie wizerunek szatynki. Długie lśniące włosy, piękne oczy, które udało mi się zobaczyć pomimo iż nie utrzymaliśmy kontaktu wzrokowego. Były błękitne. Najpiękniejsze oczy jakie kiedykolwiek widziałem. Na nosie znajdowały się duże kujońskie okulary, które moim zdaniem dodawały jej tylko uroku.

Miała czarne obcisłe rurki, które idealnie podkreślały jej długie nogi oraz pupę. Białą koszulkę na ramiączka oraz zawiązaną przez pas kurtkę. Dosyć skromnie, zdaję sobie sprawę, że nie były to żadne markowe ciuchy, ale wyglądała naprawdę ładnie.

Przyglądałem się szafce z zapewne dziwnym wyrazem twarzy. Nawet po kilku minutach tutaj mogłem zauważyć, że nie była specjalnie lubiana w szkole.

Spojrzała tempo na kartkę zawieszoną na drzwiczkach i mocno nimi trzasnęła. Następnie zarzuciła na siebie kurtkę i szybko wybiegła ze szkoły. Rozważałem pójście za nią, ale był to mój pierwszy dzień w szkole, a ja nie chciałem od razu wypakowywać się w kłopoty.

Podszedłem do swojej szafki i ustawiłem kod. Otworzyłem i wpakowałem wszystkie książki, które będą mi tu potrzebne. Spojrzałem na plan, który dała mi jakaś kobieta w sekretariacie. Jak się okazało, zaczynałem matematyką. Wziąłem potrzebne książki i zatrzasnąłem szafkę. Szybkim krokiem podszedłem do klasy, po drodze usłyszałem kilka tekstów w moim kierunku typu 'Hej nowy', 'Jak masz na imię' lub 'Trzymaj się z daleka od tej ofiary'.

Zapukałem do drzwi następnie je otwierając. Nauczyciel odwrócił głowę w moją stronę i wstał. Miał około 50 lat i nazywał się R. Smith co wynikało z plakietki zawieszonej na za bardzo opinającym się swetrze.

- Ekhm. Justin od teraz jest uczniem naszej szkoły i będzie waszym nowym kolegą - mężczyzna przebijał się głosem poprzez bandę pierwszoklasistów, którzy nieustannie gadali.

- Cześć - wypaliłem krótko i poszedłem w stronę jedynej wolnej ławki.

Wszystkie oczy skierowane były w moim kierunku. Człowieka nie widzieli? Miałem ochotę im coś powiedzieć, ale zrezygnowałem. Lekcja się rozpoczęła, a ja przez cały czas bazgrałem coś w zeszycie. Matematyka nie była moim ulubionym przedmiotem.

Reszta lekcji minęła dosyć szybko. Ciągle zastanawiałem się co jest tej dziewczynie. Wybiegła tak po prostu ze szkoły i nie raczyła przyjść na lekcje. Nie ukrywałem, że chętnie zawiesiłbym na niej wzrok

_________________________________________________________
Jak myślicie czy Justin poczuje coś do Leili? Myślicie, że dzięki Justinowi Leila nie będzie więcej prześladowana w szkole?

You are my kind of perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz