Leila
Wiesz... tak sobie myślałem... Bardzo cię lubię, sprawiasz, że się uśmiecham i... hmm... Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - uczucie, które wybuchło w moim sercu było wprost niedopisania.
- J - ja - wyjąkałam, nie mogąc nic z siebie wydusić. Nie wiedziałam kompletnie jak mam się zachować. Chłopak moich marzeń spytał o coś takiego, przez mózg przemknęła mi myśl, że to może to był sen
Leila, obudź się!
- Przepraszam cię, ja, to było głupie -pokręcił głową, a moja mina totalnie zrzędła. - Chyba się pośpieszyłem, zrozumiem jeśli powiesz, że nic do mnie nie czujesz. Boże święty, spieprzyłem wszystko. Przepraszam cię, Leila - zakrył twarz dłońmi, a ja musiałam coś zrobić, by to wszystko uratować, mimo że nie byłam zbyt pewna siebie.
Usiadłam okrakiem na jego kolanach, zabierając ręce z jego buzi. Zmarszczył słodko nos, podnosząc wzrok na moją twarz. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja oparłam swoje czoło o jego, uśmiechając się. To co czułam w tym momencie było czymś niesamowitym. Nigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś podobnego. Do tej pory nie doświadczyłam miłości, jaką darzą siebie osoby w związku. Było to zupełnie czymś nowym dla mnie, a przez to tym bardziej chciałam zasmakować tego uczucia.
Pokręciłam głową, ocierając swoim nosem o jego. Zaśmiał się, a dołeczki w jego policzkach, dodały mu uroku.
- Tak - odpowiedziałam na zadane przez niego wcześniej pytanie, które wciąż worowadzało mnie w wielki szok.
- Tak co? - spytał jakby wcale nie wiedział co miałam na myśli. Chytry uśmieszek pojawił się na jego ustach kiedy lekko mnie objął.
- Chcę z tobą być, panie Bieber - zatwierdziłam z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie mogłam powstrzymać radości, która zbierała się we mnie z każdym kolejnym razem, gdy uświadamiałam sobie, że to mój chłopak.
Zamknął mnie w szczelnym uścisku, kładąc głowę, w zagłębieniu mojej szyi, a ja zrobiłam to samo, zaciągając się zapachem perfum pokrywających jego skórę. Dawno nie byłam tak szczęśliwa. Z niczym nie równało się to uczucie, które przejęło kontrolę nad moim sercem. Poczułam ciepłą ciecz, spływającą po moim obojczyku. Odsunęłam od siebie Justina i spojrzałam na jego oczy, były zaszklone, błyszczały niczym diamenty.
- Dlaczego płaczesz? - spytałam z przejęciem. Pierwsze co wpadło mi do głowy to to, że może zrobiłam coś źle. Uśmiechnął się do mnie, wycierając kąciki oczu.
- Jestem tak cholernie szczęśliwy, wiesz? - zaśmiał się się i pocałował moje czoło. Kolejny moment, w którym Justin uświadamiał mnie jak bardzo cudowną osobą był. Cmoknęłam go w usta, chcąc zejść z jego nóg, ale powstrzymał mnie, przyciągając gwałtownie moje ciało do niego.
- Może uczcimy jakoś pierwszą minutę naszego związku, co? - uśmiechnął się figlarnie, poruszając brwiami.
Musnęłam jego wargi, przykładając dłoń do króciutkich włosów z tyłu jego głowy. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny niż ten sprzed kilkunastu minut. Może świadomość, że teraz już byliśmy parą, popchnęła nas o krok dalej. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, chcąc aby nasz pocałunek przeszedł na kolejny, bardziej zaawansowany poziom. Po chwili nasze języki walczyły ze sobą w tańcu miłości. Może i gdy ścisnął moje pośladki poczułam się nieco nieswojo, ale wiedziałam, że szatyn był dobrym chłopakiem i nie posunąłby się za daleko.
Był moim chłopakiem, owszem, ale też moim najlepszym przyjacielem i ufałam mu. Trochę trudno było wykonywać mi tą czynność, ponieważ moja złamana ręka znaczenie mnie ograniczała, ale za żadne skarby nie chciałam przerywać tej cudownej chwili.
![](https://img.wattpad.com/cover/34168331-288-k320897.jpg)
CZYTASZ
You are my kind of perfect
Fiksi PenggemarZastanawiałeś się kiedyś jak to jest być tym najgorszym? Szkoła miała być miejscem do nauki, a dla mnie był to istny koszmar. Dom powinien mieć dla mnie sentymentalne znaczenie, prawda? Szkoda, że i tam nie mogłam zaznać chwili spokoju. Nagle zjawił...