23. She is so cute

727 43 7
                                    

Leila

Wiesz... tak sobie myślałem... Bardzo cię lubię, sprawiasz, że się uśmiecham i... hmm... Czy chciałabyś zostać moją dziewczyną? - uczucie, które wybuchło w moim sercu było wprost niedopisania.

     - J - ja - wyjąkałam, nie mogąc nic z siebie wydusić. Nie wiedziałam kompletnie jak mam się zachować. Chłopak moich marzeń spytał o coś takiego, przez mózg przemknęła mi myśl, że to może to był sen

Leila, obudź się!

     - Przepraszam cię, ja, to było głupie -pokręcił głową, a moja mina totalnie zrzędła. - Chyba się pośpieszyłem, zrozumiem jeśli powiesz, że nic do mnie nie czujesz. Boże święty, spieprzyłem wszystko. Przepraszam cię, Leila - zakrył twarz dłońmi, a ja musiałam coś zrobić, by to wszystko uratować, mimo że nie byłam zbyt pewna siebie.

Usiadłam okrakiem na jego kolanach, zabierając ręce z jego buzi. Zmarszczył słodko nos, podnosząc wzrok na moją twarz. Spojrzeliśmy sobie w oczy, a ja oparłam swoje czoło o jego, uśmiechając się. To co czułam w tym momencie było czymś niesamowitym. Nigdy nie pomyślałabym, że spotka mnie coś podobnego. Do tej pory nie doświadczyłam miłości, jaką darzą siebie osoby w związku. Było to zupełnie czymś nowym dla mnie, a przez to tym bardziej chciałam zasmakować tego uczucia.

Pokręciłam głową, ocierając swoim nosem o jego. Zaśmiał się, a dołeczki w jego policzkach, dodały mu uroku.

     - Tak - odpowiedziałam na zadane przez niego wcześniej pytanie, które wciąż worowadzało mnie w wielki szok.

     - Tak co? - spytał jakby wcale nie wiedział co miałam na myśli. Chytry uśmieszek pojawił się na jego ustach kiedy lekko mnie objął.

     - Chcę z tobą być, panie Bieber - zatwierdziłam z ogromnym uśmiechem na ustach. Nie mogłam powstrzymać radości, która zbierała się we mnie z każdym kolejnym razem, gdy uświadamiałam sobie, że to mój chłopak.

      Zamknął mnie w szczelnym uścisku, kładąc głowę, w zagłębieniu mojej szyi, a ja zrobiłam to samo, zaciągając się zapachem perfum pokrywających jego skórę. Dawno nie byłam tak szczęśliwa. Z niczym nie równało się to uczucie, które przejęło kontrolę nad moim sercem. Poczułam ciepłą ciecz, spływającą po moim obojczyku. Odsunęłam od siebie Justina i spojrzałam na jego oczy, były zaszklone, błyszczały niczym diamenty.

     - Dlaczego płaczesz? - spytałam z przejęciem. Pierwsze co wpadło mi do głowy to to, że może zrobiłam coś źle. Uśmiechnął się do mnie, wycierając kąciki oczu.

     - Jestem tak cholernie szczęśliwy, wiesz? - zaśmiał się się i pocałował moje czoło. Kolejny moment, w którym Justin uświadamiał mnie jak bardzo cudowną osobą był. Cmoknęłam go w usta, chcąc zejść z jego nóg, ale powstrzymał mnie, przyciągając gwałtownie moje ciało do niego.

     - Może uczcimy jakoś pierwszą minutę naszego związku, co? - uśmiechnął się figlarnie, poruszając brwiami.

     Musnęłam jego wargi, przykładając dłoń do króciutkich włosów z tyłu jego głowy. Nasz pocałunek stał się bardziej namiętny niż ten sprzed kilkunastu minut. Może świadomość, że teraz już byliśmy parą, popchnęła nas o krok dalej. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, chcąc aby nasz pocałunek przeszedł na kolejny, bardziej zaawansowany poziom. Po chwili nasze języki walczyły ze sobą w tańcu miłości. Może i gdy ścisnął moje pośladki poczułam się nieco nieswojo, ale wiedziałam, że szatyn był dobrym chłopakiem i nie posunąłby się za daleko.

Był moim chłopakiem, owszem, ale też moim najlepszym przyjacielem i ufałam mu. Trochę trudno było wykonywać mi tą czynność, ponieważ moja złamana ręka znaczenie mnie ograniczała, ale za żadne skarby nie chciałam przerywać tej cudownej chwili.

You are my kind of perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz