20. I need to tell you something

597 42 4
                                    

Justin

Wyszedłem z sali gimnastycznej czując jak ktoś klepie mnie po plecach mówiąc, że dobrze grałem. Uśmiechnąłem się nie odwracając głowy w jego stronę. Pot spływał po moim czole sprawiając, że robiło mi się niewyobrażalnie gorąco, otarłem je ręką pozbywając się cieczy. Na lekcjach wychowania fizycznego dawałem z siebie wszystko, uwielbiałem sport, a to, że przez kilka lat nie mogłem go uprawiać sprawiło, że zatęskniłem za radością zwycięstwa i goryczą porażki.

Kazałem Leili poczekać na mnie w sali. Miałem nadzieję, że się mnie posłuchała. Pomyślałem też, że nie obrazi się na mnie jeżeli wezmę prysznic. Nie chciałem by myślała, że nie dam o higienę, nie mogłem pachnieć odrażająco przy osobie, która mi się podoba, na której mi zależy.

Wszedłem do kabiny prysznicowej, wcześniej odwieszając ubrania i ręcznik na metalowy wieszaczek. Nałożyłem trochę żelu na dłoń i rozsmarowywałem po całej mojej powierzchni. Miętowy zapach od axe wchłaniał się w moje ciało, które powoli się rozluźniało. Pozwoliłem chłodnej wodzie mnie oblać. Zakręciłem kran i przystąpiłem do wycierania skóry. Kiedy byłem już w pełni suchy przewiązałem ręcznik wokół bioder i nałożyłam na siebie luźną, białą koszulkę z dekoltem wyciętym w literkę "V", w takich czułem się najlepiej. Wsunąłem na siebie bokserki i jeansy, opuszczając je lekko. Ubrałem obuwie, a wychodząc z łazienki spryskałem się dezodorantem.

Zmierzwiłem moje lekko mokre włosy wchodząc po schodach. Do moich uszu dotarł wysoki dźwięk dziewczęcego głosu, jakby pisk...? Natychmiast spojrzałem w górę spoglądając na źródło dźwięku. Moje oczy rozszerzyły się kilkukrotnie, a ja zacząłem biec. Wszystko działo się jakby w zwolnionym tempie. Przeskakiwałem nawet po cztery schodki, aby tylko znaleźć się przy niej jak najszybciej. Opadłem na kolana tak jak robią to gwiazdy rocka na koncertach, chroniąc ją od uderzenia głową w ostatni marmurowy schodek. Szatynka bezwładnie ułożyła się na moich rękach, a ja czułem, że zaraz się rozpłaczę.

- Leila, nie zamykaj oczu, nie zamykaj oczu, słyszysz? - powiedziałem, a żyły na mojej szyi stały się bardziej widoczne. Walczyła z powiekami, które co chwilę zakrywały jej błękitne tęczówki.

- Kurwa mać! Słyszysz mnie?! Leila! - krzyknąłem pochylając się nad jej drobnym ciałem. Jakaś blondyna wyciągnęła telefon, prawdopodobnie wybierając numer alarmowy. Jednak nie była taka głupia za jaką ją miałem. Klepnąłem lekko policzek Leili miejąc nadzieję, że się ocknie, ale nadal nie kontaktowała ze światem rzeczywistym. Spojrzałem w bok obdarzając Mike'a oskarżycielskim spojrzeniem, a on siedział jakby przygnębiony na schodach. Dlaczego chłopak, który zrobił jej to świństwo był smutny, do kurwy nędzy?

- Kochanie, proszę.. nie rób mi tego! - powiedziałem zaciskając zęby by tylko się nie rozpłakać. A wtedy jej powieki przegrały walkę i się zamknęły. Cały czas trząsłem jej ciałem by tylko się obudziła, ale ona dryfowała już w bajkowej krainie. Po raz kolejny byłem świadkiem jak ratownicy kładą ją na nosze i zabierają do karetki. Po raz kolejny byłem świadkiem jej cierpienia.

Wyszedłem ze szkoły z zamiarem pojechania razem z nimi do szpitala, ale moją uwagę przykuła lekko zgarbiona sylwetka, czająca się by tylko odejść niezauważonym. Od razu rozpoznałem, że to Mike. Szedłem cicho uważając, aby moje adidasy nie wydawały z siebie żadnego dźwięku podczas otarcia o kostkę. Gdy brunet zrobił krok do przodu, ja oplotłem ramię wokół jego szyi, a dłonią drugiej ręki zasłoniłem mu usta. Próbował sie wyrwać, ale nie pozwoliłem mu na to.

To śmieszne, że osoba, która prześladowała innych, sama jest słaba.

- Pożałujesz tego, gnoju - warknąłem zaciskając rękę na jego szyi podczas gdy on próbował się jakoś wydostać, wydobywając z siebie piski jak jakaś dziewczynka. Zaczęło mnie denerwować jego pizdowate zachowanie, więc po prostu puściłem go uprzednio zadając mu uderzenie w brzuch przez co zgiął się w pół. - Jeszcze raz wywiniesz taki numer, a obiecuję ci, że twoja mordka będzie mogła stanowić okładkę dla horrorów - prychnąłem w jego stronę, odchodząc. Jedyne o czym marzyłem to to, aby mu mocno wpierdolić, ale musiałem pojechać do tego cholernego szpitala.

You are my kind of perfectOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz