18

468 40 23
                                    

- Matko boska...- wyszeptała dyrektorka aniołów, na widok wychudzonej, przestraszonej i prawie nagiej dziewczyny z czerwonymi oczami. Jej stosunek do demonów nie był najgorszy. Wiedziała, że starsze, dorosłe przedstawicielki tej rasy są bardziej niebezpieczne, jednak niejednokrotnie słyszała plotki od żmij, że uczennice są traktowane okropnie. W niektóre pogłoski nawet bała się uwierzyć, ponieważ nie ważne, do jakiej strony należałoby dziecko- nigdy by go nie skrzywdziła. Angelina także słyszała co nieco. Jednakże nie chciała wierzyć w kary cielesne, które podobno miały miejsce w gabinecie czerwonookiej. Blondynka podbiegła do Ann, nie odwracając wzroku od jej oczu i ze strachem na twarzy, chwyciła drobne ciało brunetki w swoje ramiona.

- Cała zimna...- odezwała się, obdarzając szefową wymownym wzrokiem. Wzięła suknie, która leżała na krześle obok i zgrabnie narzuciła ją na Anne. Wyniosła ją z gabinetu na rękach i skierowała się do części aniołów, idąc okrężną drogą, aby nie spotkać żadnej żywej duszy. Przy części dzielącej szkołę oczywiście stała starsza neutralna, jednakże nie chcąc już robić awantury, po prostu westchnęła, otwierając ogromne drzwi.
- P-pani Angelina...- wymamrotała, patrząc zmrużonymi oczami na nauczycielkę, której ścisk wzmocnił się po usłyszeniu jej głosu.
- Csii aniołku. Za chwilę będziemy na miejscu. Trochę znam się na demonach, więc postaram ci się pomóc- oznajmiła i weszła do swojego gabinetu, który trochę różnił się od pokoi demonów. Ściany były w kolorze pastelowym niebieskim, który praktycznie niezauważalny pasował do mebli, które w odcieniu wyglądały jak rodzynki. Kobieta starannie położyła brunetkę na skórzanej kanapie i podbiegła do komody, która stała tuż obok biurka. Wyjęła z niego świece oraz parę zapałek, które w pośpiechu prawie wypadły jej z rąk.

- Ogień...- wyszeptała Ann, gdy blondynka z płomieniem, rozjaśniającym pokój podeszła do niej. Dziewczyna niczym dwulatek wyciągnęła rękę ku niej, a ta sama podarowała świecę nastolatce. Zahipnotyzowana patrzała na iskierki, które czasami spadały na jej ciało, co nie robiło na niej większego wrażenia.
- Ann, możesz mi opowiedzieć o tym, co ci robiły? Znam się trochę na demonach jednak...
- Demony nienawidzą zimna.
- Dlaczego?
- Ogień, który mamy w sobie i także wytwarzamy, jest jak dzika bestia, która nie cierpi zaczepek. Gdy tę bestię obleje się zimną wodą, chce się wydostać. Czujemy jak szaleje w naszej krwi, rzuca nami. Głowa huczy, a puls szaleje. Większość, żeby przestać to czuć, po prostu popełnia samobójstwa- odparła, nie odwracając wzroku od pięknej czerwieni, która łagodziła jej ból, a emocje powoli opadały, jak płatek śniegu z nieba.
- Czyli zima jest dla was jak pora...
- Śmierci- dokończyła za nauczycielkę i obdarzyła ją przelotnym spojrzeniem, jednakże zaraz znowu wróciła na poprzedni cel.
- To okropne- usiadła obok młodszej, lekko gładząc ją po nodze.
- Nie ma nic potężniejszego od natury- wzruszyła ramionami i odsunęła rękę, widząc, że wosk już lekko kapie na jej sukienkę.
- Czyli kary cielesne istnieją...
- Od zawsze były, tylko że jestem tą czarną owcą, która dostaje najmocniej za swoją głupotę. Demonom zakazuje się dotykać wszystko, co jest anielskie bądź co dotykał anioł. Jest tego oczywiście więcej, a gdyby to wszystko spisać, to lista sięgałaby nawet drzwi.
- Dlaczego z tym nikt nic nie zrobi?
- A co mieliby zrobić?- zaśmiała się pod nosem. Szczerze ją to rozbawiło- Jakimś cudem zwolnić właścicielkę szkoły i zatrudnić nową, która przestrzegałaby tych samych zasad?- zapytała retorycznie.
- Kto powiedział, że musiałaby...
- Była dyrektorka i jej rozum. Zresztą Pani Summler jest wice dyrektorką i na pewno wskoczyłaby na miejsce szefowej, a ponieważ jest sprytna i przebiegła, nigdy nie zostałaby wylana. Dodatkowo podobno jest spokrewniona z aktualną dyrektorką- westchnęła.
- Moja szefowa na pewno tak tego nie zostawi.
- Nic nie zrobi. Najwyżej będzie bronić się przed sądem demonów, że dotknęła demona.
- Ale ona by nie dotknęła.
- I co z tego? Myślisz, że mój ród nie potrafi kłamać? Myślisz, że uwierzą aniołowi, zamiast znajomej diablicy?- prychnęła pod nosem.
- Zrobiłaś się śmielsza- zauważyła kobieta, podnosząc jedną brew do góry, z wyraźnym uśmiechem.
- Czasami tak mam. Nikomu dawno się nie wyżalałam.
- A co z twoją wychowawczynią? Chyba jesteście blisko...- Anne na to zdanie zamrugała kilka razy i od razu przypomniała sobie swój pobyt w sali chorych.
- Ma coraz więcej problemów przeze mnie. Jestem świadoma tego, że muszę wybrać albo jej szczęście i spokój od szefowej, jednak moje nieszczęście, albo nasze nieszczęście. Tutaj nauczycielki się nie zwalnia. Przepracują wyznaczone lata lub umrą- spojrzała smutno na Angelinę, która wzięła od niej świece i po zgaszeniu jej, położyła ją na biurko. Wróciła do kanapy i chwyciła niższą za rękę, kreśląc kciukiem kółka na jej skórze.
- To takie straszne... Co miałaś na myśli przy tym wyborze?
- Muszę wybrać czy zdystansuje się, czy dalej będę mieć taką relację z Panią Beth.
- To zdystansowanie to gorsza decyzja.
- To najlepsza decyzja. Co zrobię, gdy zobaczę całą poobijaną Panią Beth, ponieważ znowu mnie przytuliła? Moje serce tego nie wytrzyma, za dużo dla mnie znaczy...
- Jesteś jak anioł.
- Schowany w ciele demona- zapanowała cisza. Każda z nich głęboko myślała o wszystkim, a jednocześnie o niczym. Nie wiedziały, jak znowu zaczął jakiś trudny temat. Miały ich tyle do omówienia, że wydawać by się mogło, iż nie starczy im całych pięciu lat.

Anioł w ciele demonaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz