rozdział 4.

101 4 0
                                    

Dwa miesiące później

- Gotowa? - Usłyszałam głos mojej mamy, gdy w bezruchu stałam w salonie, trzymając jedną ręką walizkę i w zamyśleniu przyglądałam się tępo ścianie, na której wisiały zdjęcia rodzinne. Dokładnie analizowałam każde z nich, sprawiając przy tym, że uderzała mnie fala wspomnień. Praktycznie na każdej fotografii na twarzy każdego z naszej rodziny widniał szeroki uśmiech. Na mojej również. Gdzie on się podział?

Pamiętam, gdy kilka lat temu siedzieliśmy przy stole na obiedzie u dziadków i rozmowa zeszła na temat problemów rodzinnych naszych znajomych. Moja mama powiedziała wtedy, że z rodziną najlepiej wychodzi się na zdjęciu, po czym westchnęła i znacząco uniosła brwi. Po dziś dzień zastanawiam się, czy tak naprawdę nie miała na myśli nas.

- Chyba tak - odparłam niepewnie, szukając w jej oczach chociaż odrobiny wsparcia i pocieszenia.

- Scarlett, kochanie. - Spojrzała na mnie z politowaniem i podeszła kilka kroków bliżej, by móc mnie uściskać. Zatopiłam się w jej ramionach, puszczając torbę, która z impetem uderzyła o panele, na co lekko się wzdrygnęłam. - Wszystko będzie dobrze. Wiem, że się martwisz, ale poradzimy sobie. Wiesz, że ja i Polly mamy ogromne wsparcie w Tylerze. A ty... Musisz trochę odpocząć i przestać się tak zamartwiać choć na chwilę.

Szkoda, że zamiast uciekać od problemów, właśnie do nich jadę.

Posłałam jej słaby uśmiech, by choć trochę sprawić wrażenie, że jej słowa mnie pocieszyły, chociaż ani trochę tak nie było. Najbardziej martwiłam się o nich, nie o siebie. Ja zawsze dawałam sobie radę. I mimo tego, że póki co byli bezpieczni, to wiedziałam, że tylko jeden zły ruch, jedno posunięcie nie w tę stronę, a wszystko legnie w gruzach. Musiałam być bardzo ostrożna. I właśnie ta odpowiedzialność, która spoczywała na moich barkach, przerażała mnie.

- Wyjeżdżamy. - Do moich uszu dotarł głos Tylera, który zszedł po schodach, spojrzał na mnie przelotnie, po czym wyminął nas i udał się do przedpokoju. Po chwili razem z mamą zrobiłyśmy to samo. - Wezmę twoje walizki - oznajmił i bez czekania na reakcję, zabrał dwie duże walizki, które stały w pomieszczeniu.

- Polly, pośpiesz się, wyjeżdżamy! - Krzyknęła mama, by popędzić moją siostrę. Cała rodzina postanowiła zrobić mi komitet pożegnalny i pojechać ze mną na lotnisko. Kochani.

Po kilku chwilach blondynka znalazła się w pomieszczeniu i w pośpiechu zaczęła ubierać buty. Zabrałam jeszcze dwie mniejsze torby i opuściłam dom, uprzednio rozglądając się po nim przelotnie. W milczeniu wszyscy udaliśmy się do samochodu, gdzie Tyler pomógł zapakować mi bagaże.

- Kobieto, ile ty tego wszystkiego nabrałaś! Wyprowadzasz się czy jak? - Odparł, próbując uporać się z najcięższą walizką.

- Jakbyś nie zauważył to tak jakby - odpowiedziałam i zaśmiałam się lekko, na co blondyn przewrócił oczami. Ciężko byłoby spakować się na roczny wyjazd w jedną torbę.

- Dobra, wsiadaj, ruszamy - rozkazał, co posłusznie wykonałam, zajmując siedzenie z tyłu obok Polly. Chłopak wsiadł za kierownicę, ustawił nawigację w telefonie, po czym odpalił silnik i ruszył spod domu. Przed nami była prawie dwugodzinna droga, ponieważ mój samolot odlatywał z lotniska w Londynie. Westchnęłam, spoglądając na zegarek, który wskazywał siódmą wieczorem. Samolot miałam o dwudziestej trzeciej, więc nie mieliśmy zbyt dużego zapasu czasowego, bo na lotnisku powinnam zjawić się dokładnie dwie godziny przed lotem. Nie przejmowałam się tym szczególnie i oparłam głowę o szybę, przyglądając się mijającym budynkom na przedmieściach Brighton, zanim wyjechaliśmy na autostradę. Minęliśmy pamiętny parking, na którym dokładnie dwa miesiące temu weszłam po raz kolejny w jakiś chory układ, ratując tym samym swoją rodzinę i bliskich. Na samą tę myśl przeszły mnie ciarki. Szybko jednak starałam się pozbyć tej myśli z głowy i wyjęłam słuchawki z plecaka, po czym podłączyłam je do telefonu i włączyłam moją playlistę na spotify, po czym rozsiadłam się wygodnie w fotelu i wsłuchałam się w dźwięki piosenki mojego ulubionego zespołu The Neihbourhood Stargazing.

The Night We MetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz