Claire
Otworzyłam powoli oczy i od razu zakryłam twarz dłonią, ponieważ przebijające się przez okno światło dzienne mnie oślepiło. Wyciągnęłam rękę w stronę stolika nocnego i próbowałam odnaleźć na nim telefon. Gdy w końcu go wyczułam, zerknęłam na wyświetlacz, mrużąc przy tym oczy. 7.13. O cholera.
Jęknęłam cicho, opadając głową z powrotem na poduszkę, gdy zdałam sobie sprawę, że za piętnaście minut powinnam znaleźć się w samochodzie i jechać do szkoły razem ze Scarlett. Która swoją drogą leżała właśnie koło mnie i nadal spała w najlepsze.
Zlustrowałam wzrokiem śpiącą sylwetkę dziewczyny, po czym westchnęłam. Nie było mowy, żebyśmy zdążyły na pierwszą lekcję, więc postanowiłam oszczędzić jej pobudki o tej nieludzkiej porze. Zdecydowanie należał jej się odpoczynek.
Powoli podniosłam się z łóżka tak, by jej nie obudzić. Nakryłam ją porządniej kołdrą, która zdążyła się trochę zsunąć, po czym zabrałam z szafy świeże ubrania i ruszyłam do toalety. Gdy znalazłam się w pomieszczeniu, od razu przemyłam twarz wodą, by się rozbudzić. Oparłam się o umywalkę, po czym przez dobre kilka minut przyglądałam się swojemu odbiciu.
Myślałam o wczorajszym dniu. Myślałam o niej. Z nieznanych powodów ta dziewczyna kompletnie nie potrafiła wyjść z mojej głowy. Gorzej. Ona mi w niej zawróciła, zanim zdążyłam się w ogóle zorientować. Zanim jej na to pozwoliłam.
Poprzedniego wieczoru, gdy udałam się do jej pokoju, by przynieść jej piżamę, przypadkowo na łóżku znalazłam opakowanie tabletek uspokajających. Znajdowało się w takim miejscu, że nietrudno było się domyślić, że niedawno było używane.
Szczerze mówiąc, wydawało mi się, że od dłuższego czasu nie widziałam jej pod wpływem. Nie byłam przekonana, czy faktycznie nie brała, czy po prostu dobrze to ukrywała, ale sądziłam, że nie umknąłby mi jej stan, gdyby coś takiego miało miejsce. Najwidoczniej się myliłam.
I z kolejnych zupełnie nieznanych mi powodów, cholernie mnie to zmartwiło.
Zastanawiałam się tylko, ile wzięła. Choć jakiś głupi, absurdalny głos w mojej głowie podpowiadał mi, że może mimo wszystko wcale tego nie zrobiła. Że może chciała, ale wtedy przypomniała sobie o mnie, napisała, przyszła do mojego pokoju i zrezygnowała. Cóż, nie bez powodu mówi się, że nadzieja jest matką głupich.
Wczoraj nie zastanawiałam się długo. Bez namysłu zabrałam opakowanie i schowałam je do kieszeni po to, by potem ukryć je głęboko w szafie. Nie chciałam, by miała do nich dostęp. Choć wiedziałam, że pewnie ma tego więcej, czułam potrzebę pozbawienia jej chociaż tego jednego opakowania. Tylko tyle byłam w stanie zrobić.
Choć chciałam zrobić o wiele więcej. Ale nie wiedziałam co, ani jak. Nie wiedziałam, w jaki sposób mogłabym jej pomóc. Nie wiedziałam też, czemu tak bardzo mi na tym zależało. Ale ktoś mądry kiedyś powiedział mi, że nasze motywy nie muszą być niczym uwarunkowane. Jeśli nasz wewnętrzny głos coś nam podpowiada, to po prostu musimy to zrobić. Niezależnie od tego, co się za nim kryje, on zawsze musi wygrać, bo to on zawsze jest słuszny.
Dlatego robiłam to wszystko. Wszystko co mi kazał. To on kazał mi się o nią martwić, to on kazał mi zabrać ją w to cholerne miejsce, to on kazał mi opowiedzieć jej tę historię, by usprawiedliwić moje dupkowate zachowanie. To on kazał mi się wkurzać, gdy pocałowała kogoś innego, to on kazał mi być zazdrosną, to on podpowiadał mi, gdy coś było nie tak. A ja potulnie go słuchałam.
Gdy udało mi się pozbierać myśli, rozebrałam się, by wziąć prysznic. Następnie osuszyłam swoje ciało ręcznikiem, umyłam zęby i wykonałam wszystkie czynności związane z poranną rutyną. Założyłam na siebie czarną bluzę z nadrukiem okładki jednego z albumów zespołu Dire Straits, którą dostałam od ojca, ponieważ wspólnie uwielbialiśmy ten zespół, oraz tego samego koloru czarne, luźne spodnie dresowe. Przeczesałam włosy palcami, ponieważ gdybym użyła szczotki, wyglądałabym prawdopodobnie jak pieprzony pudel. Ułożyłam je niedbale, po czym, gdy stwierdziłam, że jestem w miarę dobrym stanie, opuściłam pomieszczenie. Weszłam na chwilę do swojego pokoju, by zabrać telefon. Zastałam nadal śpiącą w nim Scarlett, na co uśmiechnęłam się pod nosem, zabrałam komórkę i po cichu zamknęłam za sobą drzwi. Zeszłam na dół, gdzie zastałam siedzącego przy stole Alexa.
CZYTASZ
The Night We Met
Fiksi RemajaGwiazdy byłyby takie dumne, gdyby wiedziały, że ich atomy stworzyły kogoś takiego jak ty. I choć teraz już dawno spadły i zgasły, znów muszę nauczyć się je zapalać.