pomoc

323 37 21
                                    

Następnego ranka ślizgon bez pukania udał się do pokoju przyjaciółki. Wchodząc do środka zamknął za sobą drzwi.

- Pansy wstawaj!  - krzyknął ledwo wchodząc do pokoju.

- Draco? Jezu co tak wcześnie? Dał byś mi pospać. Odwróć się chociaż to koszulkę ubiorę bo spałam bez. -  przykryła się kołdrą.

-matko jedyna mówisz jakbym nie widział takich rzeczy.

- Draco!

-  już dobra - odwrócił się tyłem - lepiej?    

- co ci odwala już od rana? Przyjaźnimy się, ale są granice. - wstała z łóżka ubierając koszule.

- potrzebuje twojej pomocy...i ej  błagam znam granice Pansy...

- oczywiście. No możesz popatrzeć. Już mam koszulkę, więc w czym ta pomoc jest mojemu przyjacielowi potrzebna?

Chłopak popatrzył w jej kierunku krzyżując ręce

- muszę zbliżyć się do Potter'a

- po co?

- mówiłem ci już o tym durnym zakładzie...

- mówiłeś, tylko o tym że lubisz go ranić - odparła zmieszana.

- okej racja...Potter wymyślił sobie zakład, że kto pierwszy się zakocha ma zostać ośmieszony przed całą szkołą.

- okej, ale dlaczego nie zrobisz tego sam, tylko potrzebujesz mojej pomocy Draco? - zadając to pytanie usiadła na łóżko.  

- wie że chce się do niego zbliżyć. Jest idiotą, ale nie aż takim. wie że będę próbować go podejść. 

- okej więc masz coś konkretnego na myśli? Czy szukasz i w tym u mnie pomocy

- myślałem żeby niby przypadkiem się przez ciebie przewrócić. Pomógł by mi wstać i...

- Ty siebie słyszysz? mówisz jak jakiś wariat...Co jak naprawdę stanie ci się krzywda? - zapytała zmartwiona, z irytacją w głosie.

- nie stanie... wchodzisz w to czy nie?, bo jak nie to poproszę kogoś innego i...

- wchodze w to Draco, tylko dlatego że się przyjaźniny i nie chce żeby Cię ośmieszył Potter.

- tak czy siak by tego nie dał rady zrobić , ale okej dzięki...

- dobra więc plan wygląda tak. Idziemy i niby przypadkiem mijamy Potter'a. Ty milczysz jakbyś nie miał do niego żadnego problemu, po czym ja ci podkładam noge i przypadkiem się przerwracasz. Nie robiąc sobie przy tym  większej krzywdy. Może być taki plan czy jakieś zmiany?

- okej i wtedy albo on mnie wcześniej złapie, albo będzie temat do rozmowy. Będzie mi współczuł i bum mamy go..

- przyjaźnij się z Draco mówili, on jest normalny mówili. Da się cię jeszcze do okna życia włożyć czy za późno?

- za późno chodź

- muszę się przebrać

- dobra czekam pod drzwiami - wyszedł szybkim krokiem z pokoju.    

Gdy dziewczyna się przebrała, wychodząc z pokoju uśmiechneła się uroczo do przyjaciela. Pokazując mu gestem dłoni, że mogą już iść sama skierowała krok do wyjścia z lochów.
Oboje ruszyli szukać Harrego.

- dobrze więc widzę już go, jest akurat sam. Gotowy czy jednak wymiękasz Draco? - wyszeptała patrząc na niego - wiesz są inne rzeczy do robienia niż myślenie o nim naprzykład moglibyśmy iść...

- tak jestem pewny - przerwał jej również szeptem.

- okej -  ruszyli w jego kierunku.

-  dobra to chyba odpowiedni mome...

- Draco?! - popędziła w ich stronę Astoria, jednak nim zdążyła podbiec blondyn leżał na ziemi.

- Pansy?! - złapał się za twarz, podnosząc się na nogi

- miałaś mnie popchnąc tylko. Nie miałaś bić  mnie z łokcia w twarz...   

-ja nie...to wina Astori

- co moja?!

- idź sobie Astoria!

- Draco Draco Draco...coś Ci nie....ałć...

- nie musisz nic mówić Potter wiem że..

- czekaj moment - przerywając mu wypowiedź, wyciągnął z kieszeni chusteczkę. Przykładając ją chłopakowi delikatnie do nosa, uroczo się uśmiechnął.

- nie...

- już przestań Draco... Wiesz Pansy, że mogłaś mu nos złamać? Nie wygląda to dobrze. Chodź pójdziemy do skrzydła szpitalnego.

- pójdziemy? W sensie że ty i ja Potter?

- tak w sensie, że ja i Ty...chodź... - przytrzymując mu chusteczkę dalej przy krwawiacym nosie ruszył z nim w kierunku skrzydła szpitalnego.

- wcale nie potrzebuje twojej pomocy.

- nie okłamuj się potrzebujesz, oboje dobrze wiemy że chciałeś coś tym osiągnąć, tylko że karma wraca Draco.

- tak samo oboje dobrze wiemy, że ta pomoc jest pod publike.

- mów co chcesz Draco. Ważne że ja wiem jak jest.
           
-jest tak, że chcesz mnie ośmieszyć przed całą szkołą tak bardzo, jak ja ciebie - przewrócił oczami wzdychając.

- nie w taki sposób...w przeciwieństwie do Ciebie, ja się potrafię martwić o swojego wroga, a Ty już miałeś raz przezemnie nos złamany. Więc jeśli naprawdę tak mocno uderzyłeś twarzą w ziemię może być nieciekawie..  

- Wow ty serio się martwisz o wroga...

- tak Draco martwię się - westchnął smutno.

- pfff mięczak

- a mogłem Cię zostawić na tej ziemi.

Otworzył przed blondynem drzwi, wpuszczając go przodem.

- a jednak tego nie zrobiłeś - odpowiedział zirytowany wchodząc do środka.

  

       

   

Ślizgon Też KochaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz