part 1.17 Memorial day

244 10 2
                                    

Steve mógł zostać tam, gdzie był, uśmiechając się i pociągając nosem jak dama na stacji kolejowej i nie schodząc z drogi Bogu ani nikomu, dopóki Lincoln w końcu nie wpadł w jego czekające ręce. Jednak szybkie pukanie do drzwi, gdy się otwierają, przerywa jego trans, a Helen wpada do środka, wciąż starając się ułożyć włosy z powrotem w kok.

„Och, tak mi przykro. Bruce, dlaczego do cholery mnie nie obudziłeś?"

„Ponieważ jestem ekspertem od porodów naturalnych, a ty jesteś doskonałym chirurgiem" mówi po prostu. „A jeśli w końcu będziemy potrzebować chirurga, wolałbym, aby jedyny, który zna ten przypadek, był wypoczęty".

„Helen - dr Cho! Chodź tutaj, musisz... och... uch, Bucky, czy to w porządku, jeśli Helen to poczuje?"

"Steve" wydycha Bucky, biorąc kilka głębokich oddechów, gdy skurcz w końcu się kończy. "Myślę, że była we mnie więcej razy niż ty."

Helen się z tego trochę śmieje. "Tak, Steve, przesuń się. Teraz jestem jego chłopakiem."

„Wow, teraz nie boję się z tobą walczyć, doktorze" uśmiecha się Steve.

„Jaka jest tu temperatura, u diabła?" pyta Bucky, przerywając im z pomrukiem frustracji i opadając na poduszki.

Friday jest właśnie tam z odpowiedzią. „72 stopnie Fahrenheita".

„Czy ktoś jeszcze umiera? Oh, daj mi spokój - mam uderzenie gorąca."

Cho zakłada rękawiczkę, by spełnić prośbę Steve'a, i z roztargnieniem szuka szyjki macicy Bucky'ego, gdy mówi. Steve nie może powstrzymać wyczekującego uśmiechu na twarzy - prawdopodobnie myśli, że zbliża się do pełnego rozwarcia i, chłopie, czy on ma coś do zrobienia. "Bucky, po prostu usiądź wygodnie. Założymy fartuchy, jeśli będziemy musieli... O mój Boże!" płacze, opada szczęka, gdy patrzy na Steve'a, potem odwraca się do Bucky'ego, a potem z powrotem do Steve'a. „To Lincoln!" Wstaje i przytula Steve'a, po czym przybija Bucky'emu piątkę, nie zważając na jej zakrwawioną rękawiczkę. Steve jest zbyt podekscytowany, by cokolwiek powiedzieć. „O mój Boże, Bucky - jesteś tak blisko. Jestem z ciebie taka dumna. Friday, włącz AC. Thor, daj mu trochę wody - Thor! Dlaczego tu jesteś?"

„Jestem..." Thor wzrusza ramionami, idąc do zlewu, by napełnić filiżankę, rozglądając się, jakby odpowiedź była oczywista. „Bóg płodności. Gdzie jeszcze powinienem być?"

---

Przez kilka cudownych minut wszystko wydaje się być łatwiejsze, a Bucky myśli, że może przeżyć najgorsze. Po siedemdziesięciu latach nieszczęścia naprawdę powinien wiedzieć lepiej, niż pozwolić sobie na taką głupią myśl.

Fridau włącza klimatyzacje, a otwór wentylacyjny znajduje się tuż nad łóżkiem, co Bucky mógł opisać tylko jako cud. Ma krótką chwilę wytchnienia od bólu porodowego i jest w stanie usiąść, co zmniejsza obrzęk zatok na tyle, że może zaczerpnąć jednego wspaniałego oddechu przez nos. To niewiele, ale na pewno to przyjmie. A brak skurczów wywołuje również absolutną euforię, sprawiając, że całe ciało drży od zalewu endorfin. Thor przynosi mu kubek zimnej wody, którą cieszy się jak człowiek, który czterdzieści dni i czterdzieści nocy spędził na pustyni.

Przez chwilę Bucky jest pewien, że może to zrobić. Banner powiedział, że gdy zakończy się praca przejściowa, praca stanie się łatwiejsza, co oznacza, że ​​od tego miejsca wszystko będzie lżejsze. Jest gotowy, żeby to skończyć, przytulić syna, a potem iść do diabła spać i wreszcie szczęśliwe zakończenie jest w zasięgu wzroku. I dobra ucieczka: zasłużył na to.

"Bucky, chcesz nową tunikę?" pyta Bruce. „Ta wygląda na przemoczoną".

"O stary. Tak." wzdycha radośnie Bucky, oszołomiony myślą o suchych ubraniach.

Proste życie | TŁUMACZENIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz