8

72 5 0
                                    

Nieudany poranek z pytaniem Evans o randkę zaowocował dwutygodniowym szlabanem dla Rogacza, Łapy i Glizdogona. Jakimś cudem udało im się udowodnić niewinność Luniaka, a dzięki temu uchronili go przed złością matki. Na siódmy rok złożyli mu przysięgę, że nie będą go ładować w kłopoty. Było to bardzo sprawiedliwe, biorąc pod uwagę fakt, że Remus miał o wiele gorszy start niż oni. Futerkowa natura była co prawda czymś, co można było ukryć przed pracodawcą, ale pozostawały plotki. Mieli jednak szczerą nadzieję na zachowanie przyjaźni poza mury szkoły i wzajemną pomoc. Zresztą, najbardziej na korzyści liczył bez wątpienia Glizdogon, który bez towarzystwa Blacka i Pottera nie byłby nigdy w stanie uruchomić w sobie pokładów cwaniactwa oraz kanciarstwa. To dzięki ich radom stał się jednym z bardziej docenianych szmuglerów w Hogwarcie. Miał kilka zalet plasujących go na wyższej pozycji niż Syriusza. Przede wszystkim był dyskretniejszy, nie tworzył listy kontaktów, które mogły wpaść w niepowołane ręce i lepiej dotrzymywał terminów. Black zwyczajnie się tym bawił, podczas gdy Peter traktował to jako sposób na życie.

Czwórka Gryfonów wtoczyła się do pokoju wspólnego z głupimi uśmieszkami na twarzy. Nawet Remus poddał się rozluźnieniu po ich kolejnym, wręcz idiotycznym żarcie. Tym razem obiektem nie był Smarkerus, a czternastoletnia Puchonka, która wyraźnie potrzebowała nauczki na całe życie. Zemścili się na niej z klasą, a przynajmniej tak uważali.

Kilka godzin wcześniej postanowili zaczaić się na niejaką Glorię Myres nieopodal kuchni. Wiedzieli doskonale o jej słabości do ciasteczek imbirowych, do których postanowili dosypać środka powodującego czyraki na twarzy. Wszystko odbywało się dzięki przekupieniu skrzatów domowych, które rzucały się na drobne knuty tak jakby to były galeony. Czuli się jak wielcy panowie rządzący światem, gdy obserwowali cierpienie dziewczyny. Według Syriusza, zasłużyła sobie na o wiele gorszą nauczkę, ale jego zdanie nie zostało wzięte pod uwagę przez nowy plan Jamesa na zdobycie serca Evans. Od tego momentu miał być nie wiązany z Syriuszowymi wojenkami, zemstami i głupimi żartami. Jako prefekt naczelny przy boku Lily, chciał pokazać, że jest odpowiedzialny.

- Mam nadzieję, że te czyraki tak szybko jej nie zejdą. – rzucił uszczypliwie Black i rozłożył swoje nogi na stoliku do kawy przy kominku. Glizdogon pokiwał energicznie głową, bo nie miał prawa mieć innego zdania niż Łapa, jego idol. James i Remus powstrzymali się od reakcji, jeden dlatego, że żałował, a drugi bo był zajęty czytaniem książki na zajęcia. Transmutacja, czyli jego konik, wymagała na ostatnim roku wiele skupienia oraz chęci rozwoju.

- Ja mam nadzieję, że nie dosadzą nam kolejnego szlabanu. – powiedział Peter, wprawiając czarnowłosego w nijaki nastrój. To był zaledwie początek roku, a już czuł się tak jakby jego życie opanowała okropna rutyna. Skrupulatnie analizował wszystkie wieści z Londynu przekazywane mu przez kuzyna Caliosa Notta, który zajmował się mnożeniem kapitału startowego Syriusza. Takie bzdury jak szlabany czy ganianie się z McGonagall i innymi nauczycielami za sprawiedliwością były dla niego ostatnim punktem na liście rzeczy do zrobienia. Zupełnie inne podejście cechowało Remusa, który po siedmiu latach głupich wybryków wolał się skupić na zbieraniu dobrych opinii i nauce. Ciągnęła się za tym pomoc prefektom naczelnym, pilnowanie dzieciaków (i nie tylko, bo Huncwotów też) na szlabanach i wypisywanie ocen śródrocznych dla rodziców. Była to niewdzięczna, lecz opłacalna praca, bo dzięki rekomendacjom od profesor McGonagall, profesora Slughorna oraz profesor Sprout mógł dostać całkiem przyzwoitą pracę w instytucie badawczym gdzieś na Słowacji. Obiecali mu to rok wcześniej, kiedy stary przyjaciel Dumbledore'a zaczął poszukiwać wilkołaka do testów eliksiru tojadowego. Wraz z nim według prognoz miał wyjechać Severus Snape, a James Potter dwoił się i troił już pierwszego dnia siódmego roku, by przekonać ich, że jest o wiele lepszą męską opcją na ten wyjazd niż Snape. Wszyscy wiedzieli, że chciał uchronić Luniaka od wydania jego tajemnicy.

- Hej chłopaki! – powiedziała radośnie Dorcas dosiadając się do nich na kanapie. Rzecz jasna, usiadła obok Syriusza, który spojrzał na nią swoim mętnym wzrokiem, aby zaraz się odwrócić w kierunku Mary McDonald, Keiry Steel i Lily Evans. Trzy dziewczyny siedziały przy nich na podłodze, a rudowłosa mugolka wciąż sprawiała wrażenie obrażonej. – Fajny kawał na tej Puchonce. – zachichotała trochę głupio.

- Pierwszy i ostatni w tym roku. – uciął James zaciskając usta w wąską kreskę. Nie lubił kiedy przy Lily ktoś łączył go z takimi sprawami. Uwielbiał to robić, ale jego materiał na przyszłą żonę niezbyt pozwalał mu na bycie lekkoduchem. Dla niej chciał być poważną głową rodziny z dobrą posadą w Ministerstwie Magii. Syriusz mógłby dać sobie uciąć rękę za to, że dla niej James zrobi wszystko. I w tamtej chwili, najprawdopodobniej nie miałby ręki.

- Nie bądź sztywny tylko dlatego, że ona tu jest. – wskazał niedbale dłonią na rudą. Dziewczyna niewątpliwie się oburzyła i już miała się odezwać, aby rozpocząć kolejną kłótnię z Syriuszem, ale kopniak czarnoskórej Keiry wybił ją z rytmu. Jak jeden mąż odwrócili się w kierunku wejścia do pokoju wspólnego, bo ewidentnie się coś tam działo. Pierwszoroczni zebrali się w kupie, a w samym środku zamieszania stała McGonagall z rolką pergaminu w ręce.

- Zapraszam roczniki od piątego do siódmego, reszta rozejść się. – rzeczowy ton profesorki niemalże od razu przegnał  młodszych. Nieliczni pozostali zaciekawieni sytuacją, jednak zbyt mocno bali się gniewu opiekunki domu Lwa, by sprzeciwić się jej wyrokom. Tak więc około dwudziestoosobowy tłumek zebrał się przy niej i nie wiedział zupełnie z jakiego powodu. - Nie będę trzymała was długo. 

- Chociaż tyle. - sapnął Syriusz. Profesorka spojrzała na niego spod swoich okularów i pokręciła głową. Pergamin został podniesiony do góry i rozwinięty, by mogła przeczytać swoje oświadczenie. - Ciekawe co tym razem. 

- Za brak taktu, Panie Black, odejmuję Gryffindorowi dwadzieścia punktów. - powiedziała z uśmiechem godnym złoczyńcy. Odchrząknęła, ponownie skupiając na sobie ich uwagę i utkwiła spojrzenie w rolce. - Profesor Dumbledore prosi was o wybranie dwóch par z każdego roku, które będą monitorować wyjścia do Hogsmeade oraz zdawać z nich raporty. 

- Czy ktoś umarł? - zapytał donośny głos dochodzący gdzieś z tyłu. Odwrócili się jak jeden mąż. Łącznie z Syriuszem, który jak nigdy zainteresował się informacjami ze świata. Nikt nie spodziewał się, że głos należy do Martina Lair'a, który starał się od kilku lat naśladować Huncwotów. Kto by pomyślał, że chociaż raz zapyta o coś poważnego?

- Proszę nie żartować z takich rzeczy, Panie Lair. –odparła twardo profesorka, której irytacja na podopiecznych wzrastała. – Ale jeślijuż zaczął Pan ten temat, muszę wspomnieć o ryzyku zaginięcia waszych bliskichz rodzin mugolskich. W ostatnim czasie doszło do czterech porwań na terenie Londynu.– dokończyła z niekrytym zmartwieniem. Nie czekali nawet aż skończy, rozeszlisię, żeby obgadać całą tą kontrolę ze strony szkoły i ponarzekać na to, jak imtu źle. Część z nich wybiegała myślami w przyszłość, do życia, które planowali.Inni woleli się cofać do czasu dzikich wakacji, które im umknęły w moment. Syriuszbył gdzieś po środku, bo do jego planów na przyszłość należało życie tak, jakbyciągle miał wakacje.

opium | Syriusz Black Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz