➵𝟐𝟖➵

1K 96 66
                                    

Obudziłem się wtulony w Clay'a. Chwila.. Czy ja nie zasypiałem tyłem do niego? Jak zwykle robił ze mną dziwne rzeczy w nocy a ja nawet nie miałem jak zaprzeczyć. Bo spałem. Oczywiście. 

Spojrzałem na blondyna lekko zaspanym wzrokiem. Jego włosy opadały mu na czoło zasłaniając głęboko zielony odcień oczu które pierwszy raz zobaczyłem w tym lesie. Dalej spał. 

Niepostrzeżenie wyślizgnąłem się spod kołdry i otrzepując się z pozostałych na mnie piór odsłoniłem okna. Słońce odbijało się się przez szklane szyby rozpraszając światło na cały pokój.

-Nie mam co robić..-Powiedziałem do siebie patrząc jeszcze raz na blondyna.

Przypomniała mi się myśl z wczoraj. Muszę nauczyć się sam bronić.. Clay nie będzie wiecznie mnie kryć. Nawet jeśli będzie chciał ja i tak mu nie pozwolę. 

On raz uratował mnie to ja teraz postaram się uratować jego. Nie ważne kiedy. Ważne że to zrobię.

Otworzyłem drzwi na miejsce w którym spotkałem pierwszy raz Clay'a i wyszedłem z domku.  Na dworze było całkiem ciepło. Rozglądając się za bronią zauważyłem złożoną kartkę na stoliczku.

Rozłożyłem ją i zobaczyłem ten sam rysunek który Clay pomagał mi dokończyć i małe serduszko dorysowane obok przez niego. No na pewno przez niego..

-Co jest?!-Syknąłem z bólu i upuściłem broń.

Spojrzałem na siebie w kawałku szkła który jakimś trafem leżał na stoliczku. Rozciąłem sobie łuk brwiowy i trochę policzka.. No świetnie. Naprawdę George jesteś bardzo nieporadny.. 

Znów wziąłem do ręki miecz i spojrzałem na ledwo stojące drzewo. Jego kora była tak poszarpana że dookoła widać tylko wiórki z drewna.

Chwilę na nie patrzyłem i zastanawiałem się od czego zacząć. Tak jak mówił Clay.. Wyobraź sobie że drzewo to twój wróg.. Straże?.. Oni przychodzą mi na myśl.

Nagle z domku zacząłem słyszeć szamotaninę i głos blondyna.

-George?-Chłopak biegał z kąta w kąt.

Stałem chwilę zdezorientowany po środku tego całego chaosu nie wiedząc co zrobić.

-Boże święty George.-Blondyn wychylił się zza ramy drzwi i odetchnął z ulgą widząc że żyję.

-Cześć.-Uśmiechnąłem się głupio do niego.

-Co ci się stało..-Podszedł do mnie i dotknął lekko moją ranę wycierając krew. 

-No.. Przez przypadek mi się tak ten no..-Dalej się uśmiechałem.-No miecz źle złapałem i mi się rana zrobiła..-

-Sama się nie zrobiła.-Powiedział i pociągnął mnie za rękę do domu.

Usiadłem spokojnie na łóżku patrząc jak Clay wyciąga z szafki bandaż i wodę. Ja nie chcę. Czy ja się mogę wycofać? To będzie bolało..

-Siedź spokojnie.-Chłopak zaczął powoli przemywać mi ranę wodą.-Nie chcę ci zrobić krzywdy..-

-Już. Sam sobie poradzę.-Powiedziałem i zawiązałem sobie bandaż na oku.-Dzięki.-

Chwilę pogadaliśmy i ustaliliśmy że teraz się przebierzemy bo Clay ma ubrania też tutaj a potem pójdziemy po drewno.

Gdyby nie to że on mieszkał tu przez jakiś czas to drewna byłoby o wiele więcej. Wczoraj wsypaliśmy resztę do kominka.

A jak wiadomo ciepło jest potrzebne co wieczór więc tak czy inaczej musielibyśmy któregoś razu po nie pójść.

-Weź ze sobą miecz, szmatkę i siekierę z górnej szafki.-Clay rzucił do mnie jakieś ubrania.

Przytaknąłem i otworzyłem szafkę którą wcześniej wskazał. Na samej górze leżała siekiera. Niestety mój wzrost uniemożliwiał mi dosięgnięcie jej więc zacząłem podskakiwać w nadziei że spadnie sama.

-George masz gdzieś może..-Chłopak stanął na schodach.-Odsuń się szybko!.-

Podbiegł do mnie i przesunął na bok. Chwilę zastanawiałem się czemu gdy nagle na podłogę spadła ciężka siekiera.

-Zapomniałem że jesteś troszkę niższy niż ja.-Zaśmiał się.-Idź na górę się przebrać i pójdziemy po to drewno.-

Okej ja rozumiem jestem niski ale bez przesady. Dałbym sobie radę nawet bez niego. Tak jak kazał poszedłem na górę i spojrzałem na ciuchy które dał mi chłopak. Biała koszula, czarne spodnie i zielona peleryna.

Wszystko o dziwo na mnie pasowało. Tylko spodnie musiałem trochę podwinąć. 

-Jesteś gotowy?-Usłyszałem z dołu.

-Tak już idę.-Powiedziałem zbiegając po schodach.-Wszystko już masz?-

-Tak. Trzymaj szmatkę i idziemy.-Podrzucił do mnie materiał i wyszedł z domku.

➵➵➵➵➵➵

Szczerze mówiąc to ja nawet nie musiałem nic robić. Clay ściął drzewo a jedyną rzeczą do której mu byłem potrzebny to do trzymania miecza przez szmatkę z drugiej strony żeby odciąć korę z wszystkich stron.

-To wszystko?-Spytałem wycierając pot z czoła.

-Myślę że tyle drewna na starczy.-Powiedział oddając mi miecz i biorąc siekierę.-Teraz się trochę odsuń bo muszę je pociąć na mniejsze kawałki.-

Usiadłem sobie spokojnie na pozostałym pniu i spojrzałem dokładniej na ostrze. Jakiś niezrozumiały grawer i wzorki na rękojeści. 

Ciekawe ile ten miecz ma lat.. 

-Masz.-Chłopak podał mi worek z drewnem.-Zanieś to do domku a ja idę do miasta.-

-Jasne.-Uśmiechnąłem się i pożegnałem z blondynem.

Teraz pytanie.. Jak trafić do domu..

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

Eo! To ja! Wybaczcie za brak rozdziału wczoraj ale rodzice zabrali mnie na wycieczkę i wróciłem o 20 xDDD Klasycznie zapraszam na mojego insta 33pyzia. Tikoka _Soyek_. Twittera ItzSoyekHun i mój serwer na dc. Mam nadzieję że się spodoba!

810 słów

~Soyek

➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵➵

𝐃𝐰𝐚 𝐌𝐢𝐞𝐜𝐳𝐞 [𝐃𝐫𝐞𝐚𝐦 𝐱 𝐆𝐞𝐨𝐫𝐠𝐞]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz