Obudziłam się. Rano rutyna co zawsze. W pracy byłam o 9. Obsługiwałam klientów po kolei. Dopóki do budynku nie wszedł Zack w towarzystwie Ranboo, Tommiego i Tubbo? Co ta trójka tu robi? Poprosiłam moją koleżankę z pracy - Amelię, aby to ona obsłużyła Zacka i jego towarzyszy.
Stałam za ladą jakby nigdy nic i niestety Zack mnie zauważył. Pokazał reszcie, że tam stoję i uśmiechnęli się do mnie. Nie fart życia. Poszłam zatem na zaplecze zrobić sobie chwilę przerwy.
Posiedziałam tam z 10 minut o wyszłam. Na moje nieszczęście cała czwórka nadal siedziała przy stoliku w rogu kawiarni. Dobra raz się żyje. Podeszłam do nich. Stresowałam się niemiłosiernie.
{Y- y/n
Z- Zack}Y- Hej Zack, co ty tu robisz? Przecież nigdy nie przychodzisz do mojej kawiarni.
Z- Przyszliśmy do ciebie a nie do twojej kawiarni.
Y- A czym to się różni?
Z- Niczym chyba.
Powiedział i się zaśmiał.
Y- A to kto?
Powiedziałam i wskazałam na pozostałą siedzącą przy stole trójkę.
Z- Twoi znajomi ciołku.
Y- Serio?
Z- Nie, na żarty.
Y- To super bo sobie ich nie przypominam.
Po tym ciekawym dialogu odeszłam od nich i obsługiwałam nadal klientów.
W pewnym momencie do kawiarni wszedł facet ubrany cały na czarno w maseczce przez co nie było widać jego twarzy. Wyciągnął pistolet i wycelował w Tubbo. W ostatnim momencie zdążyłam go osłonić. Strzelił. Zanim zamknęły mi się oczy widziałam jak mężczyzna ucieka a nad moją głową widziałam cztery twarze pełne łez w oczach.
°•○》Perspektywa Zacka《○•°
Siedzieliśmy w stoliku gdzieś w rogu całego pomieszczenia. Do środka wszedł ktoś ubrany na czarno. Celował w Tobiego. Gdy już strzelał y/n go osłoniła. Kulka strzeliła w nią. Mężczyzna uciekł. Łzy same pchały nam się do oczu. Ktoś zadzwonił po pogotowie któro przyjechało chwilę później.
Ratownicy wzięli ją na nosze i wnieśli do karetki. Z racji, że niedaleko były taksówki wzięliśmy jedną i pojechaliśmy do szpitala.
Siedzieliśmy na korytarzu czekając na lekarza.
{L - lekarz}
Z: Co z nią?
Zapytałem niemal odrazu.
L: A panowie to kto?
Z: Jestem jej narzeczonym, co z nią?
Powiedziałem prawie krzycząc.
L: Mogę powiedzieć przy panach?
Pokiwałem głową dając mu tym samym znać, że się zgadzam.
L: Jest w ciężkim stanie. Wyciągnęliśmy z jej ciała kulę, jest w śpiączce.
Z: Możemy ją odwiedzić?
L: Czas odwiedzin się skończył. Lepiej jak panowie pójdą do domu.
Pomimo moich prostestów w myślach posłuchaliśmy i wyszliśmy ze szpitala. Ja poszedłem do domu a chłopaki do hotelu w którym się zatrzymali.
W mieszkaniu położyłem się na łóżku dziewczyny. Pachniało nią, wszystko w jej pokoju mi nią przypominało. Okropnie bałem się, że się nie obudzi i ją stracę.
_____
434
CZYTASZ
ZAKOŃCZONE Trip||Karl Jacobs x quackity x reader+Trip 2|| Willbur x reader
FanfictionSapnap płakał jak to czytał... Y/n pojechała na wycieczkę szkolną z klasą za granicę ale hotel w którym mieli się zatrzymać został okradziony poprzedniej nocy. I MIESZKA ZE STREMERAMI BO TAK. Czytaj dalej aby dowiedzieć się co mój chory umysł wymy...