"Szczerze mówiąc, najpierw wlewam mleko do miski. To po prostu ma sens."
Julia, Tydzień 3, wywiad indywidualny
***
- Tęsknię za moim psem - oświadczył Niall. Dzień dopiero się zaczął, a oni wszyscy jak co rano zapadli się głęboko w swoich fotelach z poduszkami fasolowymi.
- Opowiedz nam o swoim psie, Niall - powiedział Louis, chociaż tak naprawdę nie obchodziło go to. Pobyt na wyspie powoli sprawiał, że zaczynał inwestować w nawet najnudniejsze historie. Bez urazy dla psa Nialla, oczywiście. Ale Louis spoza wyspy nie pozwoliłby nawet Niallowi zacząć opowiadać o czymś tak przyziemnym bez przynajmniej lekkiego zastraszenia.
- To Labradoodle - stwierdził Niall, jakby ta informacja była bardzo ważna. - Naprawdę uroczy. Ma na imię Orson.
Louis zmarszczył nos. - Kolego, to najgorsze imię dla psa.
- Moja mama go nazwała - powiedział Niall. - Obrażasz moją mamę.
- Tak, bo to gówniane imię - powiedział Louis. Przepraszam, mamo Nialla.
Jak dotąd poranek był spokojny, a dowodem na to były ich banalne rozmowy. Harry, jak zauważył Louis, był nietypowo cichy. Ostatnio trzymał się w kącie z kilkoma innymi mieszkańcami wyspy, ale z tego, co Louis mógł stwierdzić, nie wnosił wiele do rozmowy.
Nawet w okularach przeciwsłonecznych, które zakrywały jego oczy, Louis mógł stwierdzić, że Harry nie był zaangażowany w to, co mówili do niego Nora i Mike. Zamiast tego był pogrążony w myślach, z głową zwróconą w kierunku czegoś w oddali.
Czy miało to coś wspólnego z wczorajszą nocą, kiedy został wciągnięty do chaty? Louis chciałby to wiedzieć.
Reszta ranka minęła, podczas gdy reszta mieszkańców wyspy obudziła się i wyszła na zewnątrz. Dopiero o 10.00 Louis poczuł wibracje telefonu w kieszeni. Znajdował się w kącie, leżąc obok Eleanor, która przysłuchiwała się wszystkim plotkom z wyspy. Jeśli w czymś się wyróżniali, to właśnie w tym.
- Mam SMS-a - oświadczył Louis, jego głos odbił się echem po całej willi i zakłócił spokój. Wszystkie głowy zwróciły się w jego stronę w oczekiwaniu. Harry podszedł do nich razem z innymi, ale Louis zauważył, że jego ramiona są spięte, a on sam wygląda jakby niechętnie podchodził do Louisa. Louis odblokował swój telefon, zeskanował tekst, zanim przeczytał go na głos i... co?
Eleanor czytała nad jego ramieniem i poczuł, jak napięła się obok niego, gdy przeczytała wiadomość, a następnie wbiła w niego wzrok, by ocenić jego reakcję. Wszyscy inni czekali z niecierpliwością. Louis podniósł głos.
- Nie ma to jak wspólne spędzanie czasu, żeby rozładować napięcie. Harry i Louis... - powiedział Louis, mając nadzieję, że nikt nie zauważył lekkiego wahania w jego głosie - ...co powiecie na męski wypad? #rozładowanenapięcie #braciaponadwszystko
Liz parsknęła... Był oszołomiony. Po prostu zszokowany. W co oni grali?
- Co do diabła? - krzyknął Niall obcesowo. – Ja chcę męskiej wycieczki.
Męską wycieczkę. Louis przełknął. Tylko z nim i Harrym. Z nikim innym. Kurwa. Wiedział, że nie powinien był ufać Carli. To nie jest wielki problem, dupa.
Bez wątpienia występ Louisa był wystarczająco przekonujący, by zapewnić producentów, że ich napięcie wynikało z tego, że nie znali się wystarczająco dobrze. Louis powinien był naprawdę to stonować. Albo przyjąć inny scenariusz.
Zerkając na Harry'ego, Louis zauważył, że ten wkleja na twarz uśmiech, był on niezauważalnie napięty dla większości ludzi wokół niego. Ale Louis wiedział lepiej.