Pov:Dream
Cały czas żałośnie płakałem nad martwym ciałem Georga.Wiedziałem,że mimo wszystko muszę zadzwonić po pomoc.
Postanowiłem w końcu wstać i moimi trzęsącymi się dłońmi wyjąłem telefon z kieszeni mojej bluzy i wybrałem numer na pogotowie ratunkowe.
Po jakiś 15 minutach przyjechali ratownicy których odrazu wpuściłem do domu.Wskazałem im pomieszczenie w którym znajduje się George.
-Wie Pan jak doszło do tego zdarzenia?-zapytał mnie jeden z ratowników.
-N-nie.-nie byłem wstanie nic więcej z siebie wydusić.
-Dobrze czy dotykał pan tego noża?-wskazał palcem na nóż.
-Nie.
-Dobrze,zaraz przyjedzie tu również policja i prawdopodobnie oni zadadzą panu więcej pytań.
-J-jasne rozumiem.-cały czas płakałem nie mogłem się pogodzić z tym,że mój mały Gogy odszedł do innego świata.Tak jak zapowiedzieli po kilku minutach przyjechała również policja.
-Witam.-powiedział jeden z funkcjonariuszy.-spojrzałem się tylko na niego i skinąłem głową w dół.Policjant chyba zrozumiał to,że nie mam zbytniej ochoty rozmawiać.-Rozumiem,że nie ma pan zbytniej ochoty rozmawiać ale musimy pana zabrać na komisariat żeby zapisać zeznania.
Ponownie kiwnąłem głowa i podparłem się o blat żeby wstać ze stołku.Spojrzałem w stronę gdzie wcześniej leżałem przy brunecie.Teraz leżał tam sam okryty jakimś czarnym materiałem.
Nie chciałem go zostawiać,ale również nie chciałem na to patrzeć więc ruszyłem szybko w stronę drzwi wyjściowych.
Policjanci cały czas szli za mną i powiedzieli,że mam usiąść z tyłu w radiowozie.Nie miałem powodów by tego nie zrobić.Wykonałem ich polecenie i ruszyliśmy w stronę komisariatu.
Jedyną moją obawa było to,że jakimś cudem mogliby się dowiedzieć o mojej przeszłości ale były na to marne szanse,więc postanowiłem nie zawracać sobie tym głowy.
Nawet nie zauważyłem,że dojechaliśmy już pod komisariat policji.Panowie kazali mi wysiąść z auta i idąc po obu moich stronach kierowaliśmy się do budynku.
Wprowadzili mnie do jakiejś sali,najprawdopodobniej sali przesłuchań.
Usadowili mnie na krześle i powiedzieli,że zaraz przyjdzie do mnie ich kolega który będzie zadawał mi pytania.Przy drzwiach stał ochroniarz więc nawet nie mógłbym uciec.W sumie nie mam po co uciekać nie jestem tu w sprawie zabicia tego idioty tylko samobójstwa mojego narzeczonego.
No właśnie..na tą myśl znowu moje serce zaczęło szybciej bić i podchodziło mi pod samo gardło.
Łzy które wyschły na moich policzkach zostały zastąpione nowymi przez co były wilgotne.
Po chwili do pomieszczenia wszedł jakiś młody facet.Myśle,że jest w wieku Georga..
Przywitał się ze mną i wskazał na pudełko chusteczek które leżało na stole.Zabrałem jedną do ręki i wytarłem moje łzy,co nie spowodowało,że nowe zaraz zajęły ich miejsce.
-Rozumiem,że jest Panu przykro,ale muszę zadać panu parę pytań.
-R-rozumiem.-nadal nie mogłem opanować swojego głosu.Ja nie mogłem opanować samego siebie.-Dobrze więc jak się Pan nazywa?
-Clayton *******.
-Kim był dla pana George Davidson?
-On jest..-chwile się zawahałem.-był moim narzeczonym.
-Rozumiem..czyli dla pana był list zostawiony przez Pana Davidsona?
-Tak.
-Na liście byli wspomniane również takie osoby jak Alex,Karl oraz Nick.Kim są ci ludzie?
-T-to nasi p-przyjaciele.Z Karlem i Nickiem spędzaliśmy n-najwięcej czasu.
-Gdzie pan był kiedy doszło do tego zdarzenia?
CZYTASZ
Wykorzystany Dreamnotfound/DNF
Teen FictionDwudziesctocztero letni chłopak o imieniu George jest uzależniony on narkotyków.Ze swoim uzależnieniem wzmaga się od 15 roku życia odkąd zmarli jego rodzice.Lecz po kilku latach spotkał swojego obecnego chłopaka Clay'a który pomaga mu pozbyć się nał...