Pov:Dream
Pojechałem natychmiast do szpitala w którym powinien znajdować się mój brunet.Byłem tym wszystkim strasznie zestresowany.
Przez całą drogę zastanawiałem się dlaczego on to zrobił.Czy on chciał się zabić?
Gdy dojechałem na miejsce odrazu wysiadłem z auta i pobiegłem do drzwi wejściowych wielkiego budynku.
Przez strach który czułem niepewnie wszedłem do środka i poczułem ten zapach który charakteryzuje szpitale.Nienawidzę tego zapachu wiec gdy go poczułem odrazu się wzdrygnąłem.
Podeszłem szybkim krokiem do recepcji żeby dopytać się w jakiej sali leży brązowooki.
-Dobry wieczór czy można się dowiedzieć w jakiej sali leży George Davidson?
-Jest Pan kimś z rodziny bo jeśli nie nie mogę udzielić takich informacji.Chwile się zastanawiałem czy powiedzieć jej prawdę czy skłamać lecz postanowiłem,że powiem jej prawdę.
-Jestem jego chłopakiem więc czy mogłbym w końcu się dowiedzieć gdzie leży mój chłopak?-recepcjonistka spojrzała na mnie z lekkim obrzydzeniem ale nic nie powiedziała.Szczerze miałem ją gdzieś.
-Więc w której sali się znajduje?
-Jest w sali 420.Już nic więcej nie powiedziałem.Nawet nie miałem zamiaru jej podziękować,natychmiast zacząłem szukać sali z odpowiednim numerem.
Z tego mi się wydaje będzie ona na trzecim piętrze wiec podbiegłem do windy i wybrałem piętro numer trzy.
Wydawało mi się,że jadę strasznie długo gdzie w rzeczywistości minęło zaledwie kilkanaście sekund.
Gdy winda nareszcie dotarła na miejsce wybiegłem z niej odrazu po tym jak się otworzyła.
Zacząłem się rozglądać żeby znaleść salę w której przebywa George i w końcu zauważyłem na końcu korytarza salę z numerem 420.
Biegłem ile sił miałem w nogach i gdy już miałem wchodzić do sali wyszedł z niej jakiś facet.
Był trochę niższy ode mnie i miał rude włosy.
Miał na sobie również długi biały fartuch więc musiał być to lekarz.Postanowiłem zapytać się go czy jest możliwość żebym zobaczył się z chłopakiem.-Panie doktorze czy mogę wejść do środka?
-A pan jest?-spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-Jestem jego chłopakiem,to ja zadzwoniłem po pomoc.
-Jasne rozumiem lecz w tym momencie pacjent śpi i potrzebuje spokoju.
-Ale proszę pana ja muszę go zobaczyć.
-Niestety narazie nie ma takiej opcji proszę usiąść i poczekać.Byłem zły i załamany jednocześnie tak bardzo chciałem zobaczyć czy z Gogym wszystko w porządku.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać aż pozwolą mi tam wejść.Nie wiedziałem w jakim jest stanie,ale miałem ogromną nadzieję,że wszystko będzie dobrze i chłopak wyjdzie z tego cało.
Siedziałem na krześle przy sali oczy zaczęły mi się kleić do siebie ale nie mogłem zasnąć.
Zastanawiałem się czy poinformować Nicka i Karla o tym całym zdarzeniu.
Myślałem trochę nad tym i postanowiłem,że do niego zadzwonię.Miałem nadzieję,że nie śpi bo jakbym go obudził to mogłoby się to skończyć źle.
Wybrałem jego numer i czekałem aż odbierze.Nie zajęło to długo bo chłopak już po drugim sygnale odebrał czyli raczej nie spał,uff.
-Halo Clay? Masz już wszystkie informacje możemy działać?
-Nie w zasadzie to..-zawahałem się zaczynałem wątpić czy to dobrze,że do niego dzwonie o godzinie 2:29 ale chciałem żeby wiedział więc postanowiłem zacząć mówić.-George jest w szpitalu.-zapanowała cisza którą postanowił przerwać Karl.Widocznie nadal u niego był a Nick miał telefon na głośnomówiącym.
-Żartujesz prawda?
-Chciałbym żeby to był żart.
-Co się stało cholera jasna? Jak to w szpitalu?-powiedział z uniesionym głosem Nick.
-O-on-zacząłem się jąkać co jest do mnie w ogóle nie podobne.Sapnap chyba usłyszał,że głos mi się łamie i coś jest nie tak bo powiedział.
-Dobra nic nie mów zaraz tam będziemy.Jesteście w tym szpitalu koło parku prawda?
-Yhym.-nie byłem już nic wstanie powiedzieć.
-Czekaj tam na nas zaraz będziemy.Nie rób żadnych głupot,narazie Dream.-po tych słowach się rozłączył.Spojrzałem przed siebie i nie wiedziałem co zrobić.Nadal nie miałem pojęcia dlaczego brunet posunął się do takich czynów.
Czy to przeze mnie? A może przez tego skurwiela Igora.Nie miałem pojęcia,chciałem po prostu już wejść do tej sali i przytulić mocno bruneta i już nigdy go nie puścić.
Nagle usłyszałem jakieś kroki.Oczywiście byli to dwaj chłopacy.Sapnap i Karl szli w moją stronę z wyraźnie smutnymi minami.
Gdy podeszli już do mnie odrazu rzucili się na mnie aby mnie przytulić.Nawet nie zauważyłem jak strumienie moich łez wypływały z moich oczu i spływały po moich policzkach.
Ale czułem się w ich objęciach bezpieczny.
Chłopaki odsunęli się ode mnie i postanowili zapytać co się stało.Było mi naprawdę cieżko o tym mówić ale skoro już ich tu zbawiłem o tak późnej godzinie wypadałoby im wytłumaczyć co się dzieje z ich przyjacielem.
-Kurwa nie wiem jak do tego doszło ale jak wróciłem do mieszkania i wszedłem do sypialni nie zobaczyłem,że go tam nie ma dlatego zacząłem się rozglądać po mieszkaniu i zobaczyłem,że drzwi od łazienki są uchylone a światło w niej zapalone dlatego postanowiłem do niej wejść.I gdy tam wszedłem zamurowało mnie.-zatrzymałem się chwilę żeby złapać oddech,ponieważ mówiłem to naprawdę szybko.Miałem nadzieję,że moi przyjaciele rozumieli co do nich mówię.
Gdy się uspokoiłem trochę postanowiłem mówić dalej:
-W łazience leżał George.Miał zakrwawione ręce wszędzie była krew.Na podłodze,na umywalce,nawet na lustrze była krew no i oczywiście na jego rękach.Nie wiedziałem co się stało postanowiłem jak najszybciej zadzwonić po pomoc.Karetka przyjechała i tak oto znaleźliśmy się tutaj.Znowu kilka samotnych łez spłynęło mi po policzkach gdy nagle poczułem nacisk na moim ramieniu.To Karl położył na nim swoją dłoń w geście wsparcia.
-Clay cholera czy on chciał się zabić?-zapytał się mnie Nick ze smutkiem w głosie.Podniosłem głowę by na niego spojrzeć i widziałem,że płakał tak samo Karl.
-Nie wiem Nick,ja już nic nie wiem.
-Chciałem wejść do niego na salę lecz lekarz zabronił mi tego mówiąc,że George potrzebuje odpoczynku.-W takim razie jedziemy do domu nie ma sensu tutaj zostawać skoro i tak nie możemy wejść do niego.
-Ale Sapnap ja chce ty być i czekać aż będę mogł do niego wejść.
-Dream ja cie rozumiem,przyjedziemy tu jutro z samego rana.
-Sapnap ja tu zosta-nie dokończyłem,ponieważ Nick mi przerwał.
-Nie,nie zostajesz tu jesteś zmęczony.Myślisz,że George byłby zadowolony gdyby zobaczył w jakim jesteś stanie? No właśnie.Chciałem być przy Georgu mimo wszystko ale wiem,że Sapnap nie da za wygraną wiec postanowiłem,że nie będę się z nim kłócić bo to nie ma najmniejszego sensu.
-Dobra Clay wychodzimy stąd bierzemy cie z Karlem do mnie nie będziesz siedział sam u siebie.
-Okej ale obiecujesz,że jutro rano przyjedziemy tutaj,do Georga?
-Jasne Dream obiecuje a teraz chodź bo personel medyczny sam nas wygoni.Wstałem ze swojego krzesła i ruszyłem do wyjścia z Nickiem i Karlem.Cieszyłem się,że ich mam przy sobie bo gdyby nie oni mogłoby być naprawdę źle.
Wyszliśmy w trójką z budynku i wsiedliśmy do auta.W drodze do domu panowała cisza,ale nie była ona niekomfortowa była raczej ona przyjemna dla wszystkich,ponieważ każdy był pogrążony swoimi myślami.
——————————————————
1131 słów
Ogólnie to jak ktoś ma pomysł na jakiś rozdział to można napisać do mnie na pv bo mi się powoli kończą pomysły.Miłego dnia
CZYTASZ
Wykorzystany Dreamnotfound/DNF
Fiksi RemajaDwudziesctocztero letni chłopak o imieniu George jest uzależniony on narkotyków.Ze swoim uzależnieniem wzmaga się od 15 roku życia odkąd zmarli jego rodzice.Lecz po kilku latach spotkał swojego obecnego chłopaka Clay'a który pomaga mu pozbyć się nał...