Rozdział 1

4.3K 185 48
                                    

autor: sunshineglow118
tłumacz: ssolany

opis:
Te wakacje były przełamującym punktem dla Harry'ego Pottera. Oprócz przejścia przez fizyczne i psychiczne znęcanie się, musi wziąć udział w konkursie, do którego się nie zgłosił. „Przyjaciele" opuszczają go, a nauczyciele mu nie wierzą w uniki czego zostaje sam. Harry zakrada się do Komnaty Tajemnic, aby uwolnić się od napięcia i paniki i natrafia tam na Prywatną Bibliotekę Salazara Slytherina. Uzbrojony w magię i chroniony horkruksem, którego skrywa w sobie, Harry przysięga, że nie będzie dłużej ofiarą manipulacji. Robiąc to Harry przełamuje barierę swojej magii, odkrywa dziedzictwo swej istoty i być może w końcu uratuje świat ze swoim wrogiem.

oryginał: https://archiveofourown.org/works/9710798?view_full_work=true

*

Harry skrzywił się na widok swoich dłoni. Całe jego ciało płakało z bólu, ale odmawiał sobie, aby pozwolić łzom spływać. Nie mógł pozwolić, aby jego wujek zobaczył jego słabość, wiedząc, że wuj Vernon skorzystałby z okazji, by dalej go maltretować fizycznie i psychicznie.

Z każdym wdechem jaki brał jego płuca paliły bólem, jego nogi wyprostowały się ostrożnie, gdy podszedł do poluzowanej deski podłogowej, w której znajdowały się jego cenne rzeczy: różdżka, płaszcz i mugolski sprzęt medyczny. Harry sięgnął po apteczkę ostrożnie dezynfekując krwawiące ręce, tłumiąc krzyk bólu w ramieniu. Z trzęsącymi się rękami, Harry owinął je w biały bandaż, który szybko zrobił się czerwony przez krew.

Ze swojej klatki Hedwiga pohukiwała smutno. Harry spojrzał na nią, jego oczy koloru Avady błyszczały od łez, ale na jego twarzy pojawił się mały uśmiech. Wstał, wyciągając lewy mały palec, jedyny palec, który nie odniósł obrażeń od bicia, by pogłaskać ptaka, nie brudząc jej nieskazitelnie białych i czystych piór.– Jutro opuścimy to miejsce – szepnął do niej z szacunkiem. – Nie zasługujesz na to – powiedział, cicha łza spływała mu z posiniaczonego oka na myśl, że Hedwiga codziennie doświadcza takiego bólu. Przyjmie na siebie każdy cios wujostwa i Dudleya zanim pozwoli, aby to Hedwiga została zaatakowana.

— Hedwigo — powiedział Harry po chwili, gdy oboje patrzyli przez zakratowane okno, które naprawił jego wuj — nigdy tu nie wrócimy. – Obiecał. Półksiężyc był jedyną rzeczą, która oświetlała jego pokój nocą, kiedy nie miał żadnego źródła światła. – Nie obchodzi mnie, czego to wymaga – obiecał jej głosem mieszankę gniewu i desperacji, podbródek drżał pod ciężarem słabości. — Nie będę już dłużej niewolnikiem — powiedział Harry, a Hedwiga otarła głowę o jego palec.

Harry uśmiechnął się słabo, kolejna łza spłynęła z jego posiniaczonego oka i otarła się o jego rozcięte wargi. Harry polizał ranę, myśląc o tym, jak ją dostał i pogarszając ją w najlepszy i nieuchronnie gorszy sposób, gdy odsunął od niej rękę i udał się do łóżka.

Bez hałasu Harry położył się na łóżku, jednym palcem dotykając ust, wspominając ten drugi, który kiedyś na nich spoczął.

Chłopiec był starszy o jakieś dwa lata od Pottera. Był wyższy od niego, był mugolem oraz miał dłuższe niż on brązowe włosy. Usiadł obok Harry'ego na huśtawce pierwszego dnia, kiedy Harry go spotkał. Chłopiec nic mu nie powiedział tego pierwszego dnia.

Harry poczuł się nieswojo w jego obecności i wyszedł po pięciu minutach. 

To był początek lata. Żaden z jego przyjaciół nie kontaktował się z nim w czasie wakacji, jak obiecali, pozostawiając Harry'ego samego z jego „rodziną" i nadużyciami jakie stosowali. 

Save YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz