Rozdział 14

1.4K 82 2
                                    

– Nie zawiodę cię, Harry – powiedziała Hermiona, wkładając Oghmę do tylnej kieszeni. Harry skinął głową i wstał, wyciągając do niej rękę. Uśmiechnęła się, kiedy go wzięła, podciągając się.

- Śniadanie? – zapytał Harry.

Wyglądało na to, że stół Ravenclaw był neutralnym gruntem dla nowej grupy przyjaciół, z którymi Harry spędzał czas, kiedy nie był z Tomem ani w bibliotece. Neville siedział obok sennie wyglądającej Luny, Draco i Freda, którzy szli dalej. Hermiona zatrzymała się, gdy zobaczyła Draco (za którym wkrótce pojawili się Pansy i George) podchodzącego do stołu. Harry pociągnął ją za rękaw i podszedł.

— To imponujące — powiedziała Pansy z zadowoloną miną, podając mu naleśniki.

- Jestem pewien, że masz spory udział – odpowiedział Harry z gównianym uśmiechem, kiedy George mrugnął do niego. Hermiona powoli usiadła obok Harry'ego. Przy stole pojawiła się chwila niezręczności, ale szybko zniknęła, gdy Fred postanowił wciągnąć Draco na swoje kolana i obściskiwać się z nim, aż ktoś uderzył go kłującym zaklęciem. Harry spojrzał w górę na stół nauczyciela i po prostu zobaczył Severusa krzywiącego się na roześmianego Freda i oszołomionego Draco.

Od tego momentu rozmowa była dla Harry'ego lekka i radosna.

*

Kiedy Harry usłyszał głośny huk wstrząsający Komnatą, wiedział, że Tom robi się niespokojny. Harry ostrożnie wszedł do holu, widząc, jak jego partner rzuca klątwy na filary z frustracją.

Ostrożnie, Harry zsunął plecak z ramion (swoje weekendowe rzeczy w torbie) i podszedł do Toma. Nadal był ostrożny, trzymając różdżkę w dłoni na wypadek, gdyby Tom zareagował gwałtownie, gdy został zaskoczony.

— Tom — zawołał Harry, dzieląc ich spory dystans. Tom zaklął jeszcze kilka razy, z jego różdżki tryskały strumienie ognia i iskry.

— Tom — zawołał ponownie Harry, tym razem głośniej. Tom tym razem spojrzał w górę, jego oczy były dzikie z energii, kończyny trzęsły się ze stresu i potu spływającego po twarzy.

- Harry – przywitał się ochrypłym głosem od wykrzykiwania przekleństw nie wiadomo jak długo. Jego uśmiech był promienny, gdy podszedł do Harry'ego.

— Wiem — powiedział Harry, przytulając spoconego Toma do swojego ciała. Tom nic nie powiedział, obaj wiedząc, co miał na myśli drugi.

- Co jest nie tak? – zapytał Harry – poza byciem zamkniętym? - Tom zaśmiał się cicho, całując Harry'ego w czoło sekundę później. Wyrwał się z uścisku i podszedł do jednego z filarów, któremu zadał więcej obrażeń.

- Próbowałem znaleźć sposób na usunięcie mugolaków z ich domu – Harry zesztywniał, wiedząc, że ta rozmowa prawdopodobnie zakończy się bójką. - Magis przyszła i powiedziała, że to nie w porządku.

- Ona ma rację – powiedział Harry, nie cofając się przed spojrzeniem Toma, gdy jego oczy się podniosły. - Nie można po prostu porywać dzieci.

- Ale zostaną źle zrozumiani i pobici – warknął Tom, rzucając kolejną klątwę na inny filar.

— Nie wszyscy — próbował uzasadnić Harry. - Jasne, jest kilka, ale nie wszyscy są jak ludzie, z którymi się wychowaliśmy.

— Ale są, Harry — powiedział niemal błagalnym tonem, zaczynając chodzić tam iz powrotem. — Ludzie zabijają to, czego się boją — warknął Tom, przypominając sobie coś bolesnego ze swojej przeszłości. Harry westchnął i podszedł do Toma, próbując go pocieszyć.

Save YourselfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz