Hannah
Stałam tam jak wryta, wpatrując się w chłopka przede mną dłuższy czas . Emanowała od niego pewność siebie której mi na tamten moment zabrakło. Jedyne co umiałam robić to zakładać maskę w odpowiednich chwilach. Spojrzał na mnie wyczekująco z wyciągniętą ręką, na co ja po prostu uciekłam do szatni. Założyłam kurtkę, przewiesiłam torbę przez ramię, a do ręki wzięłam kluczyki od motoru. Ignorując wołania Emiliano i przeszywający wzrok Nate'a w moją osobę wybiegłam z siłowni, wsiadłam na motor i z piskiem opon ruszyłam do domu.Na dotarcie do pracy miłam jeszcze dużo czasu, wiec zdążyłam wziąć rozluźniającą kąpiel, aby zebrać myśli i wyjść z Aresem na spacer po Englewood. Dla niektórych może się wydawać, że jest to straszne, ponieważ żyje sama w tak niebezpiecznej dzielnicy w tak młodym wieku, a w dodatku nie boje się po niej spacerować. Otóż gdy rodzice zostawili mnie tutaj jak byłam mała i kompletnie nie wiedziałam co mogę zrobić. W sumie nic wtedy nie ogarniałam, ale byłam tylko dzieckiem, więc nie ma się co dziwić. Chodziłam po jednych z niebezpieczniejszych uliczek w poszukiwaniu rodziców dopóki nie wpadłam na mojego anioła stróża. To on zabrał mnie do siebie, to on mnie wychował mimo iż mieszkałam sama, ponieważ nie mógł mnie wziąć do siebie. Podarował mi to mieszkanie, psa, załatwił wszystkie papiery, aby ludzie nie zaczęli nawet podejrzewać, że nie żyje jak księżniczka w ciepłym przytulnym domku kochana przez swoich rodziców. Moi mnie zostawili, nie chcieli mnie, nikt mnie nie chce, nikt oprócz jego.
***
Mój telefon od 15 minut dawał o sobie znać. Ktoś dzwonił i nie chciał odpuścić, ociężale wstałam z kanapy i podeszłam do stołu, aby zobaczyć kto się dobija. Niestety nie był to numer który chciałabym zobaczyć. Dzwonili do mnie ONI. Pobladłam. Nie wiedziałam czego ode mnie chcieli, moglam jedynie podejrzewać, że nie do końca mi się to spodoba. Drżącymi rękami odebrałam telefon
-Magazyn za kinem bądź o 18, dzisiaj nie pracujesz. - oznajmił bez przywitania i od razu się rozłączył.
Pobladłam jeszcze bardziej niewiedząc co zrobić. Byłam w szoku. Zawsze dzwonili przynajmniej trzy dni przed walka a teraz mam tylko godzinę. Szybko spakowała swoją torbę sportową i ruszyłam do magazynu. Droga zajęła mi pół godziny.Wchodząc do szatni zostałam złapana przez dwóch ochroniarzy. Próbowałam się szarpać, ale ich było dwóch. Nie miałam szans. Do pomieszczenia wszedł ON. Zmora mojego życia. Diabeł w czystej postaci. Uśmiechnął się przebiegle i z kieszenie wyjął strzykawkę. Zamarłam. Nie chciałam. Nienawidziłam nie mieć kontroli. Dobrze o tym wiedział, uśmiechnął się szydersko. Przełknęłam ślinę i zaczęłam się znowu szarpać. Reszta zawodników tylko się przypatrywała, nic nie zrobili, nie pomogli, ale już się nauczyłam aby na nikim nie polegać, wiec aż tak już to nie boli. Moje przemyślenia przerwała wbita igła w żyłę. Poczułam wlewając się substancje w żyły. Przymknęłam oczy, aby po chwili je otworzyć i wyczuć co mi podali. Ekstaza. Jest źle, bardzo źle. Kurwa.
Czuje jak odpływam, tracę kontrolę nad swoją głową. Zmysły się wyostrzają. Zaczynam się śmiać. Pukim mam resztki świadomości wyrywam się jego ochraniarzom. Muszę uciec. Teraz.
Zarzucam torbę z ramienia i biegnę w stronę tylnego przejścia, które jeszcze nie powinno być obstawione ochroną. Wybiegam. Udało się. Uciekłam. Idę w store motoru, skręcam w uliczkę i zamieram. Widzę osoby, których nie chce widzieć i które nie chcą widzieć mnie szczególnie w takim stanie. Nie powinni. Nie, nie, nie. Nathaniel Caruso i jego banda. Wszyscy się na mnie patrzyli. Nie było to przyjemne. Zaczęło mi się kręcić w głowie i obraz zamazywać. Chłopak skupił się na moich oczach, a po chwili powiedział
-Ćpałaś, ćpałaś kurwa przed walką. Pojebało cię do reszty.-wrzeszczał, a ja poczułam jak moje wszystkie siły opadają. Mięśnie się rozluźniły, a prąd oczami zaczęły się pojawiać mroczki. Ciało odpuszcza Nie mam siły z tym walczyć. Wiedziałam, ze za chwile stracę przytomność. W sumie lubiłam to, nic mnie nie interesowało. Nic nie czułam, było idealnie. Nie musiałam myśleć. Czuć. Nic mnie nie bolało. Nie miałam zmartwień. Po prostu trwałam.——————
Przepraszam, że mnie tak długo nie było ale niestety nie miałam weny, a nie chciałam pisać nic na siłę. Nie wiem kiedy następny ale obiecuje ze do końca kwietnia.Napisze na tablicy dzień wcześniej. Piszcie jeżeli widzicie błędy.
CZYTASZ
Over Hell
Genç Kurgu~Trafiłam do nieba - w samym środku piekła ~ Start: 2021 #OverHell ---------